Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dynio z miasteczka Bytom (Kleinfeld). Mam przejechane 54296.81 kilometrów Jeżdżę z prędkością średnią 16.71 km/h. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dynio.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:512.39 km (w terenie 54.11 km; 10.56%)
Czas w ruchu:29:12
Średnia prędkość:17.55 km/h
Maksymalna prędkość:52.20 km/h
Suma podjazdów:80 m
Maks. tętno maksymalne:182 (91 %)
Maks. tętno średnie:137 (68 %)
Suma kalorii:23876 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:36.60 km i 2h 05m
Więcej statystyk
  • DST 100.65km
  • Czas 05:08
  • VAVG 19.61km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Temperatura 19.9°C
  • HRavg 124 ( 62%)
  • Kalorie 4680kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

4 Zagłębiowska Masa Krytyczna

Sobota, 30 kwietnia 2011 · dodano: 30.04.2011 | Komentarze 14

Dzisiejszy dzień od rana do wieczora na rowerze. Na początek dnia o godzinie 10 z minutami umówiony jestem pod jego domem z Marcinem. Jedziemy w kierunku Centrum, jeszcze w Miechowicach spotykamy znajomych którzy jadą na Jurę. My jednak nie dołączamy do nich bo jak gonić samochód ;) W Centrum spotykamy znajomych a jakże wszyscy z pracy :) krótkie pogawędki i jedziemy dalej przez Żabie Doły Chorzów, WPKiW do Katowic na Załęże do kościoła na IX Doroczną Mszę Rowerową. W porównaniu z zeszłymi latami rowerzystów niewielu. Kiedy jechaliśmy do kościoła było słonecznie a nawet upalnie kiedy po niespełna godzinie wychodziliśmy z kościoła grzmiało wiało i zrobiło się chłodno. Oczywiście objazd parafii i tradycyjne błogosławieństwo i święcenie nas i rowerów. Jedziemy do Centrum Katowic na Rynek gdzie o 13.30 ma wyruszyć kolumna rowerzystów do Sosnowca. Oprócz nas 5 osób z Bytomia oraz Andrzeja i indi-ego nikt nie zjawia się z ekipy Górnośląskiej Masy Krytycznej. Jedynie honor Gliwic ratuje McAron. Po powitaniach ruszamy w kierunku Sosnowca i wychodzi na to że chyba tylko ja znam kierunek gdzie mamy jechać. Jedziemy i zaczyna kropić. Po kilku kilometrach orientuję się że na ławce na Rynku zostawiłem okulary. Dobrze że kosztowały 6.50 zł. bo gdyby były droższe to bym pękł ze złości. Dojeżdżamy do Sosnowca i "meldujemy się" organizatorom, uściski rąk i dostajemy kamizelki odblaskowe. Każda ma swój numer. Mój to 409 :) Tutaj "dobija" do nas Mario. Tutaj też spotykam innych bikestatowiczów;
Darka
Dariusza
Ewę
Michała
Oprócz żrzeszonych w BS kilku innych znajomych zarówno z Bytomia jak i innych miast choćby Dąbrowy Górniczej. Punktualnie o 15 ruszamy w kierunku Będzina oraz Dąbrowy Górniczej. Kiedy ruszamy widać wyraźnie że w kierunku w którym jedziemy padało pada lub będzie padać. Po kilku kilometrach okazuje się że "będzie padać" a konkretnie zaczyna w Będzinie obok zamku. Tempo jak na Masę o wiele za duże peleton się rwie a w nas wjeżdżają samochody a nawet jeden miejski autobus. Brak nawet jednego policjanta który by strzegł porządku daje sie wyraźnie odczuć. Dojeżdżamy do placu przed Pałacem Kultury Zagłebia leje coraz bardziej przygrywa muzyka a my możemy posilić się zalewajką a właściwie żurkiem z jajkiem a właściwie jego połówka i bułką. Czekamy jak każdy na losowanie rowerów. Podobnie jak w zeszłym roku są 3 rowery do wygrania. Pierwszy los i wygrywa kolega z Bytomia. Kiedy przedstawia się na scenie że reprezentuje Bytom zamiast oklasków rozlega się buczenie. Myślałem do dziś że różnice dzielące nas na Śląsk i Zagłębie się zatarły. Śmiesz jest to w serialu "Święta wojna" w realnym życiu niestety nie. Niemniej rower fajny i z tego jego nowy właściciel bardzo się cieszył :) Kiedy rozlosowany zostaje ostatni rower plac pustoszeje. My zostajemy zaproszeni przez dziadków Mariusza na gorącą herbatę. Jedziemy kilka kilometrów w okolice Pogorii i zostajemy ugoszczeni pysznymi kanapkami i gorącą herbatą z cytryną. Możemy też nieco osuszyć ubrania. Po około półtorej godzinie ruszamy w kierunku domów, ale nie DK94 po pewna śmierć ale bokami przez Będzin Wojkowice fragment gminy Bobrowniki Piekary Śląskie i wreszcie Bytom. Po drodze prawie sucho a w niektórych miejscach wygląda jakby wcale nie padało. W Bytomiu żegnamy się z Mariuszem Agatą i Tomkiem i jedziemy w kierunku Miechowic. W Karbiu żegnamy McAron-a i jedziemy do swoich domów. Ja jeszcze jeżdżę trochę po osiedlu i na moim liczniku pojawia się magiczna liczba 100 kilometrów. Teraz czas na atak 200 km. ;)


HZ 2:58:44 50%
FZ 2:15:22 38%
PZ 0:33:20 9%

  • DST 38.43km
  • Teren 1.75km
  • Czas 02:56
  • VAVG 13.10km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • Temperatura 22.3°C
  • HRavg 116 ( 58%)
  • Kalorie 2607kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

XXII Bytomska Rowerowa Masa Krytyczna

Piątek, 29 kwietnia 2011 · dodano: 29.04.2011 | Komentarze 10

Ten dzień zaczął się nadzwyczajnej na świecie. 4.30 pobudka po 5 wyjazd piekarnia ble,ble,ble i już mam wracać po służbie do domu kiedy to odbieram maila z IMGW w Krakowie z ostrzeżeniem meteorologicznym tej treści:

Nazwa biura: Centralne Biuro Prognoz Meteorologicznych IMGW PIB Oddział w Krakowie

OSTRZEŻENIE Nr 24
Zjawisko: Burze
Stopień zagrożenia: 1

Ważność: od godz. 13:00 dnia 29.04.2011 do godz. 19:00 dnia 29.04.2011
Obszar: Województwo śląskie

Przebieg: Przewiduje się wystąpienie burz, podczas których opady deszczu wyniosą od 1 do 5 mm, lokalnie około 15 mm, a wiatr osiągnie w porywach około 55 km/h.
Skutki: Zakłócenia w pracy urządzeń elektrycznych, zagrożenie pożarowe, zagrożenie życia od uderzenia piorunów; łamanie gałęzi, utrudnienia na terenach zurbanizowanych;
Uwagi: Brak.

Ta informacja trochę mnie podłamała tym bardziej że liczyłem na duzo rowerzystów w trakcie dzisiejszej Masy W Bytomiu. To co działo się za oknem też nie pozwalało patrzeć optymistycznie w przyszłość. Zaczęły się zbierać ciemne chmury i wiał silny wiatr więc z planowanego ogniska raczej nici. Pal licho ognicho ale deszczu nie chciałem. Wróciłem do domu zmagając się z porywami wiatru i czekałem wypatrując z balkonu rozwoju sytuacji pogodowej. Zbliżała się godzina 17 i jakby wszystko ucichło, wiatr się uspokoił a chmury rozproszyły na tyle że wyszło słońce i ryzyko jakiegokolwiek opadu przestało nam zagrażać. Wyjechaliśmy w kierunku Rynku. Będąc coraz bliżej centralnego placu miasta gęstniał tłum rowerzystów a to co zobaczyłem na placu przeszło moje wszelkie oczekiwania. Po ruszeniu i przeliczeniu uczestników okazało się że jest nas dokładnie 306 rowerzystów czyli wielki rekord jeśli chodzi o frekwencję. Impreza zabezpieczona wzorowo przez motocyklistów z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji, a jeśli zabezpieczać imprezę to tylko z policjantami takimi jak na zdjęciu. Pełna profeska i szacun :)







Jak wyglądał przejazd niech opowiedzą fotografie;


















Po przejeździe after też rekordowy na 306 osób na terenie kąpieliska w Parku Miejskim. Dzisiejsza Masa była połączona z cykliczna imprezą "Polska na rowery" i każdy uczestnik dostał pamiątkowy certyfikat uczestnictwa. Było ognisko kiełbaski grochówka i mnóstwo ale to mnóstwo pozytywnej energii za co wszystkim dziękuję. Więcej nie piszę bo się rozpłaczę ;)

  • DST 27.03km
  • Czas 01:21
  • VAVG 20.02km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 20.5°C
  • HRavg 137 ( 68%)
  • Kalorie 1367kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ciepła noc :)

Środa, 27 kwietnia 2011 · dodano: 27.04.2011 | Komentarze 4

Ledwo się obudziłem o 11.05 a właściwie telefon mnie obudził a już trzeba było wyjeżdżać na 14 do służby. Najpierw jednak musiałem oddać dług 1.20 zł z dnia wczorajszego :) Miła ale krótka rozmowa z Panią Basią i jadę w kierunku Centrum. Mijam kilkusetmetrowy korek na ulicy Frenzla a jest to spowodowane zamknięciem jednego pasa ruchu w związku z drążeniem tunelu pod skrzyżowaniem ulic: Frenzla/Miechowicka/aleja Jana Nowaka Jeziorańskiego.Dzięki temu prawy pas jest całkowicie oddzielony od pojazdów i jadę nim tylko ja. Żadne auto nie może się przebić przez ciasno ustawione pachołki :) Miny kierowców w swych wart po kilkadziesiąt a nawet set tysięcy złotych brykach bezcenne :D
Wyjazd grubo po 22 a to przez czworo dzieci w wieku 8 9 10 i 11 lat które końcem kwietnia zażywały sobie kąpieli w jednym z bytomskich stawów. Trzeba się było "bąblami" zająć zanim odbiorą ich szanowni "rodzice" a ci nie spieszyli się do odbioru. Pojechałem pętlę przez Centrum Rozbark Żabie Doły Łagiewniki znów Centrum i powrót do domu.Ciepły wieczór i bardzo przyjemnie się kręciło. Polecam każdemu.


HZ 0:14:41 17%
FZ 0:48:44 57%
PZ 0:22:25 26%


  • DST 13.87km
  • Czas 00:40
  • VAVG 20.80km/h
  • VMAX 45.10km/h
  • Temperatura 18.8°C
  • HRavg 121 ( 60%)
  • Kalorie 206kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zwykły dzień :)

Wtorek, 26 kwietnia 2011 · dodano: 26.04.2011 | Komentarze 8

Po 5 rano we mgle do służby, przejazd przez piekarnię gdzie okazuje się że zapomniałem portfela. Miła Pani Barbara (uwielbiam ją) udziela mi "kredytu" na całe 1,20 zl. Po 14 aby nie wpaść w rutynę robię rundę wokół Parku Miejskiego i jadę do przedszkola po Majkę. Piechotką wracamy do domu. Majka ma zabawę goniąć cień kola roweru :)



Skleroza powoduje że zapomniałem założyć nadajnika pulsometru ;)
HZ 0:07:22 42%
FZ 0:05:27 31%
PZ 0:02:20 13%


  • DST 34.32km
  • Teren 5.75km
  • Czas 02:26
  • VAVG 14.10km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Temperatura 19.5°C
  • HRavg 100 ( 50%)
  • Kalorie 1108kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zemsta teściowej ;)

Środa, 20 kwietnia 2011 · dodano: 20.04.2011 | Komentarze 8

Jeżeli myślałem że ten dzień będzie normalny to się myliłem i to bardzo. Jest środa godzina 4.30 rano. Jeszcze nie wiem (bo śpię) co za chwilę się stanie. Ale nie uprzedzajmy faktów. Śpiącego mnie wyrywa i stawia na równe nogi budzik. Pędząc przez pokój potykam się o pluszowego zająca walę głową w szafę, w kuchni strącam ze stołu komplet sztućców czym stawiam na nogi 3 piętra w górą i w dół. Na koniec walę małym palcem prawej stopy o szafkę co skutecznie mnie dobudza :(
Kiedy dopadam sk... znaczy budzik ten przestaje dzwonić.
Dobra myślę sobie ten dzień nie może się źle zacząć. Kuśtykam do kuchni napić się herbaty, nalewam sobie ćwiartkę kubeczka przechylam i moje gardło nie może przełknąć smakowitej cieczy. Co jest myślę sobie ? Krótka dedukcja zebranie w myślach wszystkich faktów i mam ATAK CHEMICZNY!!! wczorajszy "najeźdźca" zostawił swoje zarazki :(:(:(
Nic nie taką zarazę przetrwałem i tej się nie poddam. Golę pysk czyli twarz pakuję plecak a wyciągam wczorajszą saperkę....tylko do czego był mi ona wczoraj potrzebna...? nieważne i kilka minut po piątej rano ruszam ku wschodzącemu słońcu. Zajeżdżam pod piekarnię, szybkie zakupy. Zajeżdżam do pracy gardło boli jak bolało i nie mniej tylko mocniej ale nie dziw od bunkra "najeźdźcy" dzieli mnie niecałe 200 metrów. Zasłaniam okna i w ukryciu przed okupantem ledwo dożywam godziny 14. Jadę do tajnej bazy naprawczej rowerów gdzieś w Rozbarku naprawić skrzypienie suportu. Uradowany faktem że ręce czarodzieja potrafią czynić cuda zmierza ku memu apartamentowcowi. Już w drodze dowiaduję się że czeka mnie kolejna rowerowa wyprawa lecz tym razem nie samotna a w kwartecie. Cóż na nic się zdały tłumaczenia i błagania że gardło że boli że migają kropki przed oczami, cóż kwatermistrz zarządził to co robić. Zjadam na stojąco obiad i wyruszamy w nieznane to znaczy znane części miasta. Moja żona jedzie do swojej teściowej. Nic się nie dzieje nuda (jak w polskim filmie) Słupki WIG20 na zielonym poziomie benzyna jak kosztowała 5,10 zl. to tyle kosztuje. Nawet Joachim Brudziński nie żąda ustąpienia Premiera Prezydenta i Sołtysa wsi Kliszki dosłownie nic nawet wiatru. Zajeżdżamy rozmowa synowa-teściowa na poziomie międzynarodowym nic nie wybucha ani nie trzeba się po 13 sekundach ewakuować. Coś jednak wisi w powietrzu.....CDN.


HZ 1:38:46 64%
FZ 0:06:53 5%
PZ 0:00:18 0%

  • DST 52.45km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 17.48km/h
  • VMAX 41.40km/h
  • Temperatura 18.1°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przyjeżdża teściowa

Wtorek, 19 kwietnia 2011 · dodano: 19.04.2011 | Komentarze 18

Nie było dziś w planie roweru była działka i prace z nią związane. Tak było do godziny 14.51 kiedy to światowymi agencjami wstrząsnęła wiadomość o przyjeździe (wizytacji) mojej "ukochanej" teściowej. Telewizje Al Jazeera i Al Arabija podały tę wstrząsającą wiadomość jako pierwsze i wypadki już dalej potoczyły się błyskawicznie. WIG20 spadł o półtora punktu cena baryłki ropy poszybowały znów w górę. Sól zdrożała o 287 %. Pułkownik Muammar Kadafi ogłasza bezterminowe zawieszenie broni. Nie wiedziałem co robić do chwili kiedy to dostałem zaszyfrowaną wiadomość !@#$%^&*()_+}{">?* Przy użyciu maszyny deszyfrującej odczytałem kombinację znaków jako "człowieku bierz rower i ratuj siebie" Zabrałem swój wierny rower saperkę jogurt i wafelka i ruszyłem przed siebie. Na pierwszy ogień pojechałem na Księżą Górę lecz po bazie która tam była nie pozostał ślad. Otrzymuję wskazówkę że na Kopcu Wyzwolenia w Piekarach Śląskich znajduje się tajna baza i tam znajdę schronienie.
Kieruję się zatem w stronę kopca. Kiedy przyjeżdżam na miejsce nie ma żadnego włazu żadnej luki w którą mógłbym się schować i schronić. Na szczycie wieje niesamowicie jedynie nasza biało-czerwona powiewa dumnie.







Od parkujących właścicieli czarnego Golfa III GTI otrzymuję tajną informację że na zbiorniku w Świerklańcu ma na mnie czekać za godzinę łódź podwodna z Czech. Jadę zatem przez znajome peryferia Piekar Śląskich. Docieram nad zbiornik ale wcześniej o całe 45 minut, nie widać nikogo jestem zupełnie sam. Jadę w kierunku Dobieszowic i Wymysłowa. Wracam i jestem punktualny co do sekundy lecz nikt na mnie nie czeka czyżby zostali zdradzeni moi czescy przyjaciele. Jadę wałem w kierunku Parku w Świerklańcu tutaj odnajduję tajną przystań kajakową. Trzeba odpocząć zatem wyciągam jogurt wafelek i uzupełniam kalorie przed nie wiadomo ile trwającą jeszcze podróżą. Ile jeszcze czeka mnie dziś zagadek a najważniejsze jak to wszystko potrwa.









Dumając tak przez chwilę dochodzę do wniosku że może partyzanci w lesie mi pomogą. Nie zastanawiając się długo dosiadam wierzchowca i jadę w kierunku lasu łączącego Świerklaniec i Chechło. Niestety mimo kilkudziesięciu minut spędzonych nie natrafiam na żaden ślad miejscowej partyzantki, zaczyna się ściemniać a ja dalej nie wiem co robić ?





Jadę zatem w kierunku ostatniej stanicy WOPR-u na szlaku na zbiorniku Chechło. Niestety dzielnych wodniaków w pomarańczowych uniformach nie ma. Kręcę się bez celu ubieram się cieplej bo kto wie może noc przyjdzie spędzić w lesie lub nad wodą !? postanawiam że jednak się nie poddam i wracam do domu w końcu jest on mój i muszę go bronić przed najeźdźcą. Kiedy wracam "najeźdźcy" już nie ma. Uradowany tym faktem schodzę jeszcze do sklepu aby uczcić "wiktorię" żona każe kupić sól za którą płacę 99 groszy. Znów świat jest uratowany.

Kategoria Samotnie


  • DST 21.87km
  • Teren 1.26km
  • Czas 01:05
  • VAVG 20.19km/h
  • VMAX 42.60km/h
  • Temperatura 14.7°C
  • HRavg 117 ( 58%)
  • Kalorie 1065kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pełnia księżyca

Niedziela, 17 kwietnia 2011 · dodano: 17.04.2011 | Komentarze 6

Właściwie nic specjalnego się nie wydarzyło (wczorajszy dzień wystarczy) ochoczo bo nic tak nie poprawia humoru jak w słoneczną niedzielę popracować popędziłem w stronę swojej jednostki. Przesiedziałem cały dzień za biurkiem odbierając coraz to dziwniejsze telefony ;) Nie wiedziałem że dziś pełnia a więc oszołomy się budzą :D Krótko po 22 wyjechałem, chłodno ubrałem długie palce ale chłód i tak przenikał. Przejechałem obrzeżami Śródmieścia i w kierunku światła księżyca



HZ 0:48:39 48%
FZ 0:29:42 29%
PZ 0:03:50 4%


  • DST 20.12km
  • Czas 01:01
  • VAVG 19.79km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • Temperatura 14.5°C
  • HRavg 113 ( 56%)
  • Kalorie 446kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

SKRADZIONO ROWER !!! ktokolwiek widział, ktokolwiek wie !!!

Sobota, 16 kwietnia 2011 · dodano: 16.04.2011 | Komentarze 11

Dzisiejszego popołudnia około godziny 15.30-16.00 w Gliwicach z parkingu rowerowego na terenie Centrum Handlowego "Forum" naszemu koledze z BS Marcinowi aka Magik skradziono rower Merida Matts 40-D. Rower w chwili zaboru prezentował się tak jak na zdjęciach poniżej.






Rower dodatkowo wyposażony był w takie lampki;


oraz najprawdopodobniej taki licznik;


Jeśli ktoś z Was widział ten rower to jest proszony o kontakt z:
właścicielem roweru
tel.506.964.821
mail. magik-17@tlen.pl
gg 7706403

ja:
tel.888.616.999
mail. jacekherok@gmail.com
gg9290809

lub nabliższą jednostką Policji lub Straży Miejskiej w Bytomiu i Gliwicach.

HZ 00.28.51 64%
FZ 06.41.41 15%
PZ 00.02.39 6%


  • DST 60.11km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:27
  • VAVG 17.42km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 10.4°C
  • HRavg 137 ( 68%)
  • Kalorie 3881kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

nie ma miękkiej gry ;)

Sobota, 9 kwietnia 2011 · dodano: 09.04.2011 | Komentarze 9

Kiedy jedziesz na trening z zawodowcami takimi jak Romek to musisz się do nich dostosować, styl tempo a najważniejsze KONDYCJĘ !!! a u mnie najgorzej z tą ostatnią :( Ale od początku. Wyjechałem z domu w granicach godziny 14 pojechałem zobaczyć spalone kino Gloria wszechobecny swąd spalenizny powoduje że jestem dosłownie chwilę. Krótko przed 15 docieram do Romana po chwili Tomek i poznany dzisiaj Adam Jagła na zdjęciu pierwszy z prawej.

Ruszamy w kierunku Brzezin (Piekary Śląskie) mijając wysypisko śmieci zdumiewa nas widok tysięcy woreczków foliowych które zwiane z wysypiska zawisły na drzewach.Jedziemy w dół asfaltem skręt w drogę polną Roman z lewej Adam z prawej ją bierze a ja środkiem. Źle przenoszę ciężar ciała to znaczy na kierownicę i wykonuję piękne OTB rower przeze mnie znów ja przez rower i ląduję klasycznym telemarkiem. Niestety noty za styl dostaję niskie. Tomek który jedzie za mną mówi że wyglądało to źle. Ja dostałem mini "głupawki" Pozbierałem się, później rower i upewniwszy się że oboje jesteśmy cali pojechaliśmy dalej.
Droga wiodła od hałd po kopalnianych.

Poprzez urokliwe pagórki ale podjazd do nich przez moje niewytrenowane mięśnie to była "masakra"





Tomek w "akcji"

Trudy podjazdów rekompensowały piękne widoki rozwiane oczyszczone powietrze pozwoliło widzieć po horyzont od Huty Katowice po kopalnie w Rudzie Śląskiej a pewnie i dalej :)
Zaliczając wszystkie możliwe podjazdy a tych nawet 16% Roman nam dziś nowicjuszom nie podarował znaleźliśmy się bodaj na najwyższym wzniesieniu i tutaj zwątpiłem. Wiatr był tak silny że bałem się podnieść ręce aby móc je później opuścić. Czułem jak wiatr mnie i rower spycha w dół. Odwrót i jedziemy dalej już czuję że siły mnie opuszczają. Docieramy do Rogoźnika tutaj upragniony pięcio minutowy postój.
Uzupełniam cukry w postaci batonów musli by Lidl wypijam bidon wody i w drogę. Przez Dobieszowice (kolejny morderczy podjazd) Piekary Śląskie (kolejny ale lżejszy podjazd) docieramy do obrzeży Radzionkowa. Żegnamy Tomka ja żegnam chłopaków i spokojnym (swoim) tempem kieruję się do domu. Po drodze uzupełniam płyny w postaci napoju BePower by Biedronka i naładowany energią jakoś dojeżdżam do domku.


Od tej chwili 48 godzin regeneracji :)
Dane z pulsometru:
HZ 0:41:57 17%
FZ 1:49:38 45%
PZ 1:28:26 36%

Zdjęcia pochodzą od Romana Badury :)

  • DST 43.27km
  • Teren 1.58km
  • Czas 02:29
  • VAVG 17.42km/h
  • Temperatura 10.5°C
  • HRavg 131 ( 65%)
  • Kalorie 2572kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

IX Zabrzańska Masa Krytyczna

Piątek, 8 kwietnia 2011 · dodano: 08.04.2011 | Komentarze 7

Cały dzisiejszy dzień to było patrzenie w okno i wypatrywanie poprawy pogody. Powód taki że dziś odbywa się Zabrzańska Masa Krytyczna i starym śląskim zwyczajem nie powinno być pogody. Po wczorajszych 21 stopniach nie pozostał ślad a poranek przywitał nas 5 stopniami aby w trakcie imprezy słupek rtęci oscylował w szaleńczych 10*. Wiatr jak wiał tak wieje nadal ale tutaj następuje właściwie cud bo tak to można określić im bliżej imprezy tym wiatr słabnie i nie słychać go w trakcie i aby wzmóc się po jej zakończeniu. Jestem ustawiony z chłopakami na 17 pod domem. Wyjazd to sprawa dla mnie honorowa bo ileż razy może nie wyjść. Dokładnie o 17 wychodzę z domu czeka już na mnie Marcin stoimy gadamy i czekamy jeszcze na Jarka i Mariusza którzy po chwili docierają.
Zanim jednak ruszamy Marcin orientuje się że jego tylne koło jest dziwnie miękkie, dotknięcie opony i szybki pit-stop wymiana dętki w expresowym tempie bo czas upływa. O 17 z minutami ruszamy obierając kierunek na Zabrze. Tniemy przez las wjeżdżamy do Rokitnicy aby na światłach spotkać się z Piotrkiem który dołącza do nas gubi się kilka chwil później i odnajduje się w innej dzielnicy i jedzie przed nami, chyba się teleportował ;)
Kilkanaście minut później docieramy na plac Wolności gdzie czeka 69 rowerzystów. Mnie udaje się wreszcie poznać uroczą Joannę oraz bliżej zapoznać się z jej nowym "Renegatem"
Są też przyjaciele z Zabrza,Gliwic i Katowic. Kilka chwil powitania krótkie rozmowy i pod eskortą funkcjonariuszy Komendy Miejskiej Policji ruszamy w trasę. Trasa zupełnie inna od tej którą znałem wiodła prawie w całości przez zupełnie nowe miejsca wcześniej mi nie znane. Bardzo przypadła mi do gustu chyba nie tylko mnie. Powrót na plac startowy i rozjeżdżamy się do domów ale nie bez przygód. Marcin ma znów miękkie koło czyli kolejna dziurę. Kolejny pit-stop i okazuje się że od wewnętrznej strony opony tkwi szkło, zanim upora się z wymianą my posilamy się w McDonald's ja biorę Colę reszta zimnawe kanapki :D Ruszamy w kierunku Bytomia ale przez Biskupice i ZOR w kompletnych ciemnościach dotrzeć do naszych Miechowic.Najpierw żegnamy Marcina i chwilę później żegnam się z Jarkiem i Mariuszem i przez piekarnią po świeży chleb dla mamy mijając stado zaprzyjaźnionych dzików które do mnie machają wracam do domu.

Na koniec coś o wietrze u nas to małe podmuchy są ;)
&feature=player_embedded
Dane z pulsometru cokolwiek oznaczają ;
HZ 1.12.34 41%
FZ 0.48.11 27%
PZ 0.50.21 29%