Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dynio z miasteczka Bytom (Kleinfeld). Mam przejechane 54296.81 kilometrów Jeżdżę z prędkością średnią 16.71 km/h. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dynio.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2011

Dystans całkowity:481.96 km (w terenie 71.44 km; 14.82%)
Czas w ruchu:27:10
Średnia prędkość:17.74 km/h
Maksymalna prędkość:58.10 km/h
Maks. tętno średnie:127 (63 %)
Suma kalorii:5193 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:28.35 km i 1h 35m
Więcej statystyk
  • DST 25.44km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 18.17km/h
  • VMAX 55.20km/h
  • Temperatura 20.1°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ciśnienie

Środa, 31 sierpnia 2011 · dodano: 01.09.2011 | Komentarze 1

Z ciśnieniem 1000 pognałem do lasu aby być samemu z sobą i swoimi problemami.
Kategoria Samotnie


  • DST 14.82km
  • Teren 1.15km
  • Czas 00:41
  • VAVG 21.69km/h
  • VMAX 46.20km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kurierka

Wtorek, 30 sierpnia 2011 · dodano: 30.08.2011 | Komentarze 1

Szybko przewieźć gotówkę z punktu A do punktu B.
Kategoria Samotnie


  • DST 22.75km
  • Teren 0.72km
  • Czas 01:07
  • VAVG 20.37km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Temperatura 21.4°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Normalnie

Niedziela, 28 sierpnia 2011 · dodano: 28.08.2011 | Komentarze 3

Nie jestem nie byłem i nigdy nie będę zwolennikiem upałów. Uważam że temperatury 35* dobre są w Turcji, Egipcie lub innym kraju choćby niedalekiej Chorwacji. Mnie temperatura w granicach 25* zupełnie w lecie odpowiada. Dziś tak właśnie było. Po wczorajszym upale nie pozostał ślad. Rozwiało wszystko co było w powietrzu a ono samo zrobiło się bardziej przejrzyste wręcz krystaliczne. Lepiej się oddycha w ogóle lepiej się człek czuje w takiej pogodzie. Nie miałem ochoty iść dziś do pracy. Nogi rwały się do jazdy ale mus to mus trzeba było jechać. O 13 wyruszyłem w kierunku bazy. Do 22 musiałem wytrzymać, wytrwałem. Oczekiwanie na koniec służby uprzyjemniał mi taki widok:



Po służbie pojechałem w miasto głównymi pustymi ulicami. Dziś nic mnie nie potrąciło i nie zwiało z drogi choć udo i żebra wiem że mam ;) Fajnie się jechało ale trzeba było wracać bo jutro mam ważny jubileuszowy dzień.


  • DST 18.90km
  • Teren 0.72km
  • Czas 01:02
  • VAVG 18.29km/h
  • VMAX 41.10km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zabójstwo

Sobota, 27 sierpnia 2011 · dodano: 27.08.2011 | Komentarze 4

Dziś dzień serwisu trzeci. Kolejny dzień poszukiwania przyczyn "cykania" przy pedałowaniu. Na "dzień dobry" wymiana suportu. Po wymianie cyka dalej. To co znajdowało się w środku wolało o pomstę do nieba. Mieszanina wody smaru i czegoś tam jeszcze. Kolejny punkt to wymiana tylnego kola, też to nic nie dało. Sztyca pod siodłowa, smarowanie też nie pomogło cyka dalej. Padło podejrzenie że mokła pęknąć rama. Jednak zanim razem z Romanem rozwijamy tą myśl dokręcamy wszystkie możliwe śruby i śrubki. Koszyki na bidony oraz hamulce. Nic nie pomaga cyka dalej. Wczoraj odkręciliśmy lewy SPD-ek i cykało. Dziś odkręcony został prawy i BINGO. Cykanie ustało. Po rozbiórce "na drobne" okazało się ze w środku nie ma smaru ale jest woda. Co jak co ale w tym miejscu wody być nie powinno. Po przesłuchaniu mnie w roli podejrzanego okazało się do czego zresztą się przyznałem że wszystkie te miejsca myłem wodą pod wysokim ciśnieniem na myjkach automatycznych czym wypłukałem smar. Oczywiście o rower trzeba dbać, myć go i czyścić. Ale jeśli wodza dzieci drogie to tylko albo z wiaderka albo ze szlaufu ogrodowego. Sam dziś zobaczyłem do czego może doprowadzić takie mycie.
całe to "majsterkowanie" zajęło nam a raczej Romkowi prawie 3 godziny. Narobił się chłop i nakombinował za co jestem wdzięczny. Zrobiło się krótko przed 14 a właśnie o tej godzinie rozpoczynam służbę. W upale 33* o 13.59 wpadłem do biura, czym o zawał nie przyprawiłem mojej poprzedniczki. Robiło się co raz bardziej gorąco do tego stopnia że w pewnym momencie w dyżurce miałem o zgrozo 32* około godziny 19 zerwał się wiatr, nie żaden zbawienny zefirek a potężna wichura. W dodatku temperatura spadła do 17* Wyjechałem i tak w duchu modliłem aby się nie zaziębić. Wiało potwornie w pewnym momencie nawet 35.4 km/h To jednak nie koniec moich wieczornych przygód. Jadąc ulica Miechowicką a właściwie kawałkiem objazdu w pewnym momencie podmuch wiatru spycha mnie na środek pasa ruchu, jadące za mną Audi potrąca mnie swoim bokiem, upadam na miękkie pobocze. Podbiega przerażony kierowca pytając czy jestem w jednym kawałku. Nic nikomu się nie stało ani mnie co chyba najważniejsze nie ucierpiał rower ani samochód. Żegnamy się uściskiem dłoni i każdy z nas jedzie w swoim kierunku.


  • DST 53.08km
  • Teren 0.32km
  • Czas 03:44
  • VAVG 14.22km/h
  • VMAX 47.90km/h
  • Temperatura 31.8°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

XXVI Bytomska Masa Krytyczna

Piątek, 26 sierpnia 2011 · dodano: 26.08.2011 | Komentarze 1

Oj działo się dziś i to wiele. Już o 15 przy upale 35* wyjechałem z domu w kierunku serwisu. Kiedy dojechałem na miejsce miałem dość. Upał i nieznośna wilgotność dawały w kość i to nieźle. Mieliśmy z Romanem dociec przyczyny "cykania" przy rowerze. Mnie wydawało się że to suport. Najpierw próbowaliśmy wyeliminować inne możliwe przyczyny. Rozkręciliśmy pedały przesmarowaliśmy sztycę siodła i po dokręcaliśmy śruby tarcz przednich. Dokręciliśmy nawet śruby koszyków na bidon. Niestety nic nie pomogło. Cyka dalej, dziś niestety nie starczyło czasu. Zrobiło się "po 17" i trzeba było jechać na Rynek. Najpierw jednak pojechaliśmy liczna ekipą na ulicę Chorzowską 2 aby wraz z ekipą TV być świadkami początków końca najpiękniejszej kamienicy w moim mieście.
Jedziemy na Rynek, tam początkowo tylko kilka osób lecz z każdą chwilą jest nas co raz więcej. Rowerzyści zjeżdżają zewsząd, zarówno z Tarnowskich Gór ale są też osoby z Siemianowic Sląskich oraz reprezentacja zabrzańskiej MK. Krótko przed 18 zjeżdżają moje kobiety. Krótkie rozmowy z gośćmi, a właściwie to nie goście tylko swojaki i ruszamy w trasę. Asysta policyjna Straży Miejskiej oraz ambulansu zapewnia nam bezpieczeństwo. Klucząc ulicami docieramy do lodowiska Polonii Bytom gdzie trwają obchody 65-lecia bytomskiego hokeja. zasiadamy i posilamy się grochówką grillowaną kiełbasą i krupniokami zwanymi w niektórych regionach kaszanką ;) rozmowy śmiechy i sytuacje które raczej nie nadają się do opowiedzenia a już na pewno nie do opisania. czas wracać do domów jest ciemno i co tu ukrywać trochę późno szczególnie dla 9-latek. Powrót do domu mocna "miechowicką" ekipą.
Warto dodać że było nas 190 osób ale mogło być 191 ale to opowieść na zupełnie inny wpis ;)

zdjęcia tutaj a materiał filmowy tutaj


  • DST 21.99km
  • Czas 01:12
  • VAVG 18.32km/h
  • VMAX 47.90km/h
  • Temperatura 29.1°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Serwis

Czwartek, 25 sierpnia 2011 · dodano: 25.08.2011 | Komentarze 0

Po wczorajszym "leśnym szaleństwie" stałem się biedniejszy o jedna szprychę :/ Dziś przy upale rzędu 35* (tyle wskazał mój termometr) pojechałem do Romana. Szprycha wymieniona, przegląd wraz z regulacją też zaliczony. Jedynie trzaskanie suportu odłożone na jutro z braku czasu. Oczywiście zamiast przyjechać-zrobić-pojechać, ja siedziałem i gadaliśmy. Coraz częściej jeżdżę nocą więc zakup silniejszego światła był konieczny;



Jutro ważny dzień XXVI Bytomska Masa Krytyczna
Kategoria Samotnie


  • DST 23.38km
  • Teren 23.38km
  • Czas 01:19
  • VAVG 17.76km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 26.6°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komar nie siada :)

Środa, 24 sierpnia 2011 · dodano: 25.08.2011 | Komentarze 5

Po uporaniu się z poranno - późno popołudniowymi porządkami miałem serdecznie dość. Może nie tyle sprzątania co upału. Wilgotność powietrza taka że podłoga w domu nie chce schnąć. Około 14 strzelił internet, awaria która miała być usunięta "już już za kilkadziesiąt minut" przeciągnęła się do poranka dnia następnego. O 19 wyjechałem rowerem w stronę Lasu Miechowickiego przy cudnej temperaturze oscylującej w granicach 26 kreski. Objeździłem wszystkie DTR-y łącznie z Segiet-em pokonanym w ciemnościach. Nie były mi strasz górki doły zjazdy i podjazdy, co niestety przypłaciłem kolejną urwaną szprychą. Miałem okazję przetestować otrzymany w prezencie odstraszacz komarów. Otóż dostałem w prezencie saszetkę, w środku są dwa żółte jak słońce wielkości monety 2 zł. krążki. Jeden nakleiłem na koszulkę a drugi na udo. Użyty klej nie brudzi odzieży. Bardzo dobrze działający środek. Można się zatrzymać napić zrobić zdjęcie lub cokolwiek i nie jest się zeżartym przez krwiopijców :) Działa do 12 godzin czyli w sam raz na wycieczkę rowerową.



Jadąc sobie przez Las Miechowicki kilka razy przecinałem budowę autostrady A1. Jedno z tych "przecięć" zaowocowało zdjęciem zachodzącego słońca.



  • DST 71.54km
  • Teren 11.32km
  • Czas 03:45
  • VAVG 19.08km/h
  • VMAX 58.10km/h
  • Temperatura 21.6°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

epoka lodowcowa ;)

Sobota, 20 sierpnia 2011 · dodano: 20.08.2011 | Komentarze 4

Mamy połowę sierpnia, no drugą połowę i nie powinno być tak zimno jak dzisiejszego poranka. Temperatura 13*C to mróz ;) jeszcze o godzinie 11 było na termometrze ledwo około 16 kreski :( Normalna epoka lodowcowa nastaje :D Mimo takiej temperatury kobieca część rodziny jedzie nad Chechło a ja że nie lubię siedzącego odpoczynku jadę w swoją jedną z ulubionych tras. Ubrałem się ciepło. Bielizna koszulka i bluza. Wyjechałem z domu i czułem się ubrany komfortowo. Wizyta w piekarni po drożdżówki na drogę i spożywczym po Frugo. Kierunek Śródmieście. Jeszcze na objeździe mija mnie o włos Fiat CC. Panienka rozmawia przez telefon kieruje zmienia biegi..... strach. Na mieście spotykam kumpla któremu odpadł pedał. Pożyczam imbus i śmieję się że dosłownie kilka minut wcześniej na placu Kościuszki widziałem identyczna sytuację w której chłopakowi też odpada pedał, prawo serii !?
Krótka rozmowa i jadę dalej. Na ulicy Brzezińskiej na wiadukcie ściągam bieliznę, koszulka i bluza wystarczą. Wjeżdżam do Piekar Śląskich. Bez zatrzymywania sie mijam dzielnicę Brzeziny Śląskie. Prawie bez zatrzymywania bo przed wiaduktem widzę patrol "R" kiedy dojeżdżam Policjant wychodzi pewnym krokiem na jezdnię, pomyślałem że to mnie zatrzymuje i nie za przekroczenie prędkości a do sprawdzenia trzeźwości :) Podjeżdżam bliżej i nie zatrzymując się pytam
"Czy to o mnie chodzi" odpowiedź "Nie nie proszę jechać Pan jest w porządku" Wjechałem do kolejnej dzielnicy Dąbrówka Wielka Zawsze ja mijam, dziś pozwiedzałem. Niska zabudowa to to co lubię, ogólnie wiejska atmosfera, wiele gospodarstw to jeszcze typowe rolnicze zagrody, kury kaczki kombajny itp. Większość to jednak bardzo odpicowane domy.







Co ciekawe a może to już norma na terenie dość sporej dzielnicy mieszkańcy a jakże inaczej poruszają się rowerami.

Jadąc dalej docieram do Rogoźnika. To typowo turystyczna miejscowość której główna i jedyną atrakcją jest zalew. To tutaj ściągają tłumnie letnimi miesiącami mieszkańcy Zagłębia choć nie tylko.



Zanim jednak docieram nad zalew mijam ruiny fabryki cegieł szamotowych, ciekawe miejsce. Niejeden ciekawy film mógłby tu powstać !!!



Na ziemi widać że gdzie pada słońce i pada deszcz tam coś rośnie reszta to pustynia i wszechobecny pył. Opuszczam Rogoźnik o dojeżdżam do Dobieszowic. tutaj zaliczam przejazd nowym mostem nad budowana autostradą A1. Widok imponujący. Widać cały Śląsk i pół Zagłębia. Jest wysoko;





Zrobiło się cieplej i to wyraźnie temperatura podskoczyła ale wiatr lodowaty. Dojeżdżam do miejscowości i w jej "Centrum" trafiam na ciekawą kapliczkę;



Strzeże jej duży owczarek który okazuje się pieszczochem wystawiając łeb przez płot do głaskania :) Stąd już mały krok do Świerklańca. W parku trwają ostatnie przygotowania do;



Zawodnicy trenują choćby podnoszenie samochodu;



Podnosić ciężary i to duże to panowie potrafią ale podrapać się po plecach niestety już nie :P Przejeżdżam przez park bokiem, nawet nie podjeżdżam pod kościółek aby nie przeszkadzać nowożeńcom i lasem docieram do zalewu chechlańskiego Kiedy wyjeżdżam z cichego ale chłodnego lasu zostaję uderzony w twarz bardzo silnym ale też bardzo rozgrzanym od słońca wiatrem;



Po chwili odnajduje dziewczyny, myślałem że to będzie typowy spacer, niestety wszystkie dzieci siedzą w wodzie. Sprawdzam ręką wodę i po chwili i ja jestem zamoczony po szyję. W tym miejscu i jakoś mniej wieje a woda jest kryształowa, dookoła widać dno i pojedyncze małe ryby. Posiedziałem z dziewczynami zjadłem zapasy i pojechałem znajoma drogą do domu.
Kategoria Samotnie


  • DST 21.37km
  • Teren 0.35km
  • Czas 01:08
  • VAVG 18.86km/h
  • VMAX 49.20km/h
  • Temperatura 27.6°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lepszy dzień :)

Czwartek, 18 sierpnia 2011 · dodano: 18.08.2011 | Komentarze 3

Dzisiejszy dzionek nie obfitował w już żadne nieoczekiwane wpadki, właściwie w nic nie obfitował. Otóż bez przygód i przeszkód dotarłem na 14 do służby. Po 22 a dokładnie "za pięć" wyjechałem na miasto. Ciepło nawet bardzo ciepło jak na drugą połowę sierpnia. Objechałem główne trakty i place i powrót do domu. Po 48 godzinach założyłem baterie do Nikona i na razie DZIAŁA. Może tego mu było trzeba.

  • DST 12.22km
  • Teren 0.35km
  • Czas 00:36
  • VAVG 20.37km/h
  • VMAX 48.80km/h
  • Temperatura 24.6°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pofyrlany dzień :/

Środa, 17 sierpnia 2011 · dodano: 17.08.2011 | Komentarze 4

Jak się coś nieukładna to seriami. Do zepsutego wczoraj aparatu dziś dokładam rozładowane baterie pulsometru i świrujący licznik. Mimo że jadąc ulicą gdzie zwykle osiągam prędkość około 50 km/h mój śliczny licznik pokazywał 2 a w porywach 11 km?h. Winny sensor bo jadąc przez krzaki zawadziłem o coś i go przesunęło. Musiałem stanąć i nie dość że wyzerować zapis to jeszcze wszystko na widelcu poustawiać. Dobrze że ślad został. Do tego małżonce zmienili zakład w którym będzie pracować i dojeżdżać będzie na drugi koniec miasta :( A to że mi nikt życzeń imieninowych nie złożył (urodzin nie obchodzę) to....nawet nie komentuję. Dziękuję idę spać :(