Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dynio z miasteczka Bytom (Kleinfeld). Mam przejechane 54296.81 kilometrów Jeżdżę z prędkością średnią 16.71 km/h. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dynio.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2011

Dystans całkowity:742.99 km (w terenie 75.47 km; 10.16%)
Czas w ruchu:38:39
Średnia prędkość:19.22 km/h
Maksymalna prędkość:59.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:196 (98 %)
Maks. tętno średnie:130 (65 %)
Suma kalorii:11628 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:61.92 km i 3h 13m
Więcej statystyk
  • DST 29.14km
  • Czas 02:02
  • VAVG 14.33km/h
  • VMAX 47.90km/h
  • Temperatura 22.5°C
  • HRmax 166 ( 83%)
  • HRavg 117 ( 58%)
  • Kalorie 2727kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

XXVII Bytomska Masa Krytyczna

Piątek, 30 września 2011 · dodano: 01.10.2011 | Komentarze 6

Kolejny ostatni piątek miesiąca kolejna Masa i kolejny sukces. Blisko 250 osób na rowerach powoduje że bytomska impreza jest największą tego typu rowerową na śląsku. Z Rynku ruszamy kilka minut po godzinie 18, spóźniają się eskortujący nas i zabezpieczający imprezę policjanci. Niestety miasto to żywy organizm i co chwila na drodze mają miejsce jakieś zdarzenia. Niemniej policjanci są więc ruszamy. Runda honorowa wokół Rynku i tradycyjną trasą objeżdżamy miasto. Jak na ostatni dzień września jest ciepło, humory dopisują z każdym można pogadać choć chwilę. Jak zawsze zjawiają się niezawodni;

Raptor
Magik
Jarek
Serafin
Piernik
Mario
Daniel
Tomasz

I cała cała masa innych znajomych i nieznajomych ;) Przejazd bez przeszkód i niemiłych niespodzianek. Po drodze kilka upadków ale spowodowanych przez "gapiostwo" na szczęście bez urazów, więc karetka nie była potrzebna. Mnie "ubrano" i kazano "pracować"



Zajęcie przyjemne i na rowerze :D:D:D Po powrocie na Rynek dalsze pogaduchy i słodkie pączki. Pomału się rozjeżdżamy do swoich domków. Comiesięczna tradycja w postaci pysznej porcji frytek w tym miesiącu nie wypala, awaria "siły' w barze i "nici" z frytek. Duża grupą wracamy do Miechowi.

Do mojej kolekcji trafiła kolejna smycz, zacziesz na gębie mam wielki albowiem dostałem ją od Wojtka Bryńskiego redaktora naczelnego serwisu BytomOnline.pl który jest jednocześnie naszym patronem medialnym. Dzięki wielkie :D:D:D



Więcej zdjęć z Masy jest tutaj oraz tutaj.


  • DST 188.14km
  • Teren 20.00km
  • Czas 08:57
  • VAVG 21.02km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Temperatura 18.8°C
  • HRmax 196 ( 98%)
  • HRavg 130 ( 65%)
  • Kalorie 8901kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ogrodzieniec zdobyty :D

Sobota, 24 września 2011 · dodano: 24.09.2011 | Komentarze 7

Przez ostatnie kilka sezonów było kilka prób podbicia ogrodzienieckiego zamczyska. Bo albo wojów było mało albo plany dojazdu pod warownię są niedokładne ;) albo wodzowi się po prostu przez lata nie chciało. Nadszedł jednak dzień ataku. Przygotowawszy wiernego rumaka prowiant uzbroiwszy się w to wszystko co potrzebne do ataku ruszyłem w bój. Nie od razu pojechałem pod zamek, postanowiłem rozpoznać najpierw teren aby nie nadziać się na nieprzyjaciół :) Pojechałem zatem najpierw w kierunku Dąbrowy Górniczej uprzednio przekraczając niewidzialną granicę Śląsko-zagłębiowską na rzece Brynicy w Czeladzi. Mijam też Będzin i wspomnianą Dąbrowę. Jadąc zatłoczoną jak na sobotnie przedpołudnie drogą krajową numer 94 klnę na czym świat stoi. Ciężarówek na niej jak zbrojnych wojów pod zamkiem i jedynie szerokie asfaltowe pobocze ratuje nieco sytuację i mój wierny rumak się nie płoszy i jedzie miarowo i spokojnie :) Pierwszy postój robię w Sławkowie tutaj ucinam sobie pogawędkę z "babcią klozetową" blisko 45 minutowa rozmowa o wszystkim wprawia mnie w jeszcze lepszy nastrój. Trzeba jednak zobaczyć co oferuje jeźdźcowi ta miejscowość. Otóż jak każda ma swój Rynek a na nim relikty studni:



Jest też Ratusz ale jakoś mało ciekawy. Największą atrakcją miasta jest restauracja Austeria lokal z tradycją sięgającą wstecz 300 lat !!!











Wspomniany Sławków jest bardzo klimatycznym miejscem podobnie jak wszystkie małopolskie miejscowości. Zwarta niska zabudowa wąskie uliczki mają swoją magię.





Przy jednej z uliczek trafiam na dawną synagogę która obecnie jest hurtownią chemii gospodarczej. Zastanawiam się jedynie kto u licha wymyślił tą elewację ?



Kończąc zwiad przed dalszą drogą podjeżdżam pod stylową kapliczkę która mimo że posiada pomieszczenie nie pomieściła by mojego rumaka ;)



Trafiam na resztki pozostałe po zamku niewiele go zostało. Gdyby nie stosowna tablica informacyjna można odnieść wrażenie że to podmurówka jakiegoś domu;



Opuszcza miasto, na granicy żegna mnie brama powitalna ;)



Wracam na DK 94, po kilku kilometrach dojeżdżam do granicy województw;



Jadąc sobie spokojnie raz pod a raz z górki dojeżdżam sobie do Olkusza. Przejeżdżam obok dużego targu który tętni życiem podobnie jak całe miasto. Rynek niestety w remoncie, rozkopany i ogrodzony. Udostępnione są jedynie jego pierzeje;





Obok znajduje się Bazylika





Co ciekawe jak każda świątynia posiada dzwonnicę, nie znam się na tym i może takich obiektów jest więcej ale to pierwszy przypadek w którym dzwonnica jest osobna budowlą;



Uzupełniłem "kalorie" i dalej rozpoznawałem teren w poszukiwaniu tych którzy chcieli by mi zaszkodzić w podbijaniu Ogrodzieńca. Nikogo nie znalazłem albo skrzętnie się pochowali. Znalazłem za to basztę która teraz robi za knajpę;



oraz bramę krakowską. Czy to miejsce faktycznej bramy nie wiem podobnie jak napotkana mająca ze 100 lat Pani bacznie przyglądająca się mojemu rumakowi;



Na koniec pobyty w tym pięknym grodzie właz kanału jedyny na który zwróciłem dziś uwagę;



Wyjeżdżam z Olkusza i nie muszę już jechań drogą numer 94 koniec męczarni moich i mojego wiernego rumaka. Wjeżdżam na stromy długi podjazd drogi numer 783 i stromym zjazdem dojeżdżam do zamku Rabsztyn nie podjeżdżam jednak pod jego mury, jest prywatny ciężko go zdobyć a jego główny rycerz żąda wielu talarów za opuszczenie bramy;



Po pokonaniu kilkunastu kilometrów dojeżdżam do Wolbromia tutaj znów się posilam siedząc na Rynku;



Uzupełniam bukłaki wodą źródlana i udaję się na rekonesans. Pierwszy raz widzę tak wąską kamienicę to "prawdopodobnie najwęższa kamienica w Polsce"

http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,220971,20110925,najwezsza-kamienica.jpg

Każdy szanujący się Rynek ma swoją fontannę, ma ją też wolbromski;



Skoro Rynek to i wspomniana fontanna, a skoro fontanna to i studnia. szkoda że nie leci z tej woda;



Jak w każdym mieście jest Straż Pożarna, tutejsza ma stylową wieżę;



Opuszczając miasto trafiam najpierw na drewniany kościół stojący na Szlaku Architektury Drewnianej;



Wyjazd z miasta to wiele kilometrów równego jak stół traktu i Zalew Wolbromski. Miło posiedzieć kilka minut na trawie przy brzegu.



Z Wolbromia w kierunku Pilicy prowadzi droga numer 794. Nią dojeżdżam znów do granicy województw i przekraczam ją przed wsią Smoleń;



Pnąc się pod górę dojeżdżam do wzgórza zamkowego, nie odwiedzam jednak warowni i polami szlakiem rowerowy żółtym zjeżdżam do Pilicy;



Tutaj kręcę się bez potrzeby jak bąk w tulipanie. Obieram kierunek na Ogrodzieniec. Niebieskim szlakiem rowerowym kieruję się chyba we właściwym kierunku. Jednak droga nie jest łatwa grząski piach powoduje że gumowe "kopyta" mojego rumaka grzęzną co chwila. Muszę iść i prowadzić mojego wiernego wierzchowca. Co jakiś czas wyjeżdżam z lasu i oczom mym okazują się takie oto obrazki;



Tłukąc się leśno-polnymi duktami po kilku kilometrach docieram w końcu do murów zamku Ogrodzieniec. Tutaj nie napotykam żadnego oporu ze strony miejscowego rycerstwa, co więcej rycerze i ich niewiasty zapraszają mnie do siebie. Zamek zatem został zdobyty !!!















Warownia otoczona jest wspaniałymi ostańcami, odpoczywam pod nimi przed dalszą powrotna drogą;

















Zmierzcha a do domu droga daleka, obieram kierunek Dąbrowy Górniczej do której docieram już po zmroku, ostatni raz uzupełniam płyny i kieruję się przez Będzin Czeladź i Siemianowice Śląskie w kierunku Bytomia. W Bańgowie dzielnicy Siemianowic dogania mnie swoim stalowym transportowym rumakiem Mario i bezpiecznie odwozi do domu.
Kategoria Samotnie


  • DST 23.97km
  • Teren 1.55km
  • Czas 01:15
  • VAVG 19.18km/h
  • VMAX 46.60km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

EDBS oraz sprawunki

Czwartek, 22 września 2011 · dodano: 22.09.2011 | Komentarze 0

Ogarnąłem rano parę spraw i po 10 wyjechałem do miasta. Dwa długie rękawy i nie było mi specjalnie ciepło szczególnie w kolana. Pojechałem do Romana. Po pierwsze odebrać nową smycz do kolekcji;



Skoro marznę w kolana a z powodów finansowych zakup spodni z długimi nogawkami musiał zostać odłożony zaopatrzyłem się w nogawki:



Lekko okrężną drogą wróciłem do domu dla uczczenia Europejskiego Dnia Bez Samochodu :):):)

Kategoria Samotnie


  • DST 20.76km
  • Teren 10.67km
  • Czas 01:12
  • VAVG 17.30km/h
  • VMAX 45.80km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Późnym popołudniem

Środa, 21 września 2011 · dodano: 21.09.2011 | Komentarze 0

Musiałem załatwić kilka spraw w różnych punktach dzielnicy. Nic tak nie ułatwia poruszania się jak rower. Załatwiłem wszystko łącznie z apteką i pocztą i o dziwo bez kolejki. Zaoszczędzony ten czas wykorzystałem na przejażdżkę po Lesie Miechowickim. Drzewa krzewy zaczynają nabierać jesiennych barw. Drogi zaczęły przykrywać liście a sam las zaczął nas obsypywać swoimi darami niekomicznie jadalnymi.









Obok jeziorka w "Dolinie Trzech Stawów" jest małe bijące czystą wodą źródełko;



Kategoria Samotnie


  • DST 27.83km
  • Teren 8.91km
  • Czas 01:26
  • VAVG 19.42km/h
  • VMAX 44.20km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Mało casu kruca bomba"

Czwartek, 15 września 2011 · dodano: 15.09.2011 | Komentarze 4

Kobieta z którą dzielę wspólny meldunek jeszcze kilka dni będzie nieobecna. Obowiązków których miałem aż nadto przybyło. Nic więc dziwnego że o rowerze mogłem tylko pomarzyć. Dziś Majka poszła do koleżanki a Martyna pojechała do mamy. Niemniej wyjeżdżam równo o 18. Mimo że okolo południa było bez mała 28* w godzinę wyjazdu ledwo 18* Nie przewidziałem tego i zbyt lekko się ubrałem. Niemniej przez las, Vitor do Radzionkowa. Objazdem do Piekar Śląskich i powrót przez Suchą Górę i Segiet do domu. Kurcze trochę mało ale dobre i to :)
Kategoria Samotnie


  • DST 57.84km
  • Czas 02:59
  • VAVG 19.39km/h
  • VMAX 43.30km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Radiostacja gliwicka

Sobota, 10 września 2011 · dodano: 10.09.2011 | Komentarze 4

Po kilku nieudanych próbach dziś kolejne podejście a właściwie podjazd pod radiostację gliwicką. Cóż raz zabłądziłem ;) raz zmieniłem plany a za trzecim spóźniłem się na Masę i pojechali beze mnie. Dziś dojechałem i to bez najmniejszych problemów. Na miejscu to co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Po pierwsze myślałem że jest o wiele mniejsza. Otoczenie to najlepsze z najlepszych co można przygotować. Dlatego też projekt i wykonawstwo zostało nagrodzone przez marszałka województwa śląskiego. Sama wieża to majstersztyk sztuki "budowlane" tak duży maszt zbudowany bez użycia gwoździ tylko 16100 różnego rodzaju śrub.
























Gliwice to nie tylko radiostacja ale i piękne miasto. Oprócz wielu atrakcji ma wspaniałą palmiarnię wraz z parkiem.



W parku fontanna, na zdjęciu można odnieść wrażenie że pochodzi ono ze śródziemnomorskiego ciepłego kraju a tym czasem pochodzi z....Gliwic.



Pokręciłem się trochę po starówce aby po znakach trafić do Willi Caro



Nie daleko jest odnowiony Rynek wraz z Ratuszem na centralnym miejscu i fontanną. Nie bawię tutaj jednak długo. Więcej tutaj osób którym trzeba dołożyć do wina niż normalnych ludzi.





Sąsiednia ulica i kolejny ciekawy zabytek mianowicie na budynek poczty.



Powrót do domu, na ulicy Chorzowskiej mijam kościół Św Rodziny. Ciekawa bryła z pięknymi witrażami.

Kategoria Samotnie


  • DST 87.31km
  • Teren 1.93km
  • Czas 05:16
  • VAVG 16.58km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po GOP-ie II

Piątek, 9 września 2011 · dodano: 10.09.2011 | Komentarze 3

Po dniu pełnym obowiązków (dziecko przedszkole i z przedszkola, zakupy, sprzątanie) Nawet z kołem pojechałem do wulkanizatora. Jeszcze makulaturę wywiozłem. Taki dzień mógł się tylko skończyć relaksacyjna przejażdżka rowerową. Okazja się znalazła. Pojechałem do Zabrza na ZMK. Pojechałem sam bo Marcin w pracy a Jarek nie odbierał telefonu. Po drodze przy ulicy Szyb Zachodni na granicy z Zabrzem stoją poprzemysłowe zabudowania. Nie pamiętam co tu było ale albo dawne magazyny nieistniejącego WPHW albo coś związanego z również nie istniejącą KWK "Miechowice" Pierwsze liście pnącz nabierają już jesiennych barw.



Niewiele dalej wybudowano nową ulicę łączącą dwie inne, ma ona być dojazdówką do SSE. Gdzie ta strefa ma być to zielonego pojęcia nie mam, bo po jednej stronie pola a po drugiej las. Niemniej wzdłuż ulicy wybudowano asfaltową DdR. Trochę wąska ale można się minąć.



Dojeżdżam do ronda a wraz ze mną trzy rowerzystki, ufryzowana dama w Mecedesie "S klass" chce nas koniecznie rozjechać. Jedna z jadących kobiet puszcza taką wiązankę podwórkowej gwary której nie zacytuję z uwagi na to że mogą to czytać nieletni. Rowerówką dojeżdżam do Mikulczyc. Zawsze interesował mnie drewniany kościółek stojący tutaj, zawsze zamknięty. Nikogo nie udało mi się przy nim zobaczyć. Nie wydawało mi sie że jest zabytkowy niemniej poszperałem i okazało się że jest;
Drewniany, skromnie wyposażony kościół z 1937 roku projektu architekta Kurta Nietzscha. Ciekawostką jest to, że został wykonany z prefabrykatów.





Jadę dalej do Centrum, po drodze dojeżdża do mnie Łukasz, nie jedzie jednak na Masę tylko się "karnąć" na rowerze. Dojechałem do placu Wolności jednocześnie z Gliwicami.



Chwilę później dojechali eskortujący na funkcjonariusze.



Urwałem się na chwilę z placu bo strasznie mnie ciekawi budynek stojący przy ulicy Wolności dawny Hotel Admiralski wspaniała budowla lecz dziś zaniedbana zapomniana i oby nie podzieliła losu budynku przy ulicy Chorzowskiej 2 w Bytomiu.



Wracam na plac i zaraz ruszamy. Zanim ruszymy na drodze rowerowej widzę ładną pokrywę włazu kanałowego ;)



Całą drogę przegaduję z Adi-m. O rowerach potem znów o rowerach i na koniec o rowerach też gadamy. Przejazd bez przeszkód tylko policjant jadący za nami prawie cały czas miał włączoną syrenę, szału można było dostać. Wracamy na plac. Tutaj ucinam małą pogawędkę z yoasią. Robi się chłodniej, zakładam bluzę. Jadę w kierunku Rudy Śląskiej. Przejazd pokryje się identycznie z tym z zeszłego piątku. Jedynie nie będę w Gliwicach. W Rudzie Śląskiej na stacji robię pauzę zjadam drożdżówkę i zakładam rękawiczki z długimi palcami. Mijam kolejno Świętochłowice, Chorzów i świętujące swoje urodziny Katowice. Przez puściutki WPKiW wracam do Bytomia. Dobrze że jadę bokami bo lampka kompletnie się rozładowała.


  • DST 12.18km
  • Czas 00:35
  • VAVG 20.88km/h
  • VMAX 38.60km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie wyszło...

Poniedziałek, 5 września 2011 · dodano: 05.09.2011 | Komentarze 3

Pogoda mimo ze przez cały dzień parna popołudniu i pod wieczór zrobiła się o tyle znośna że pomyślałem o zrobieniu około 50 kilometrów ale gdzieś w pobliżu. Najdalej chciałem się zapuścić do Zbrosławic ewentualnie Księżego Lasu. Kiedy wyjechałem coś mnie tknęło żeby się nie ruszać na razie z dzielnicy. Pojechałem najpierw dwie rundy wokół CH Plejada. Kiedy robiłem drugi objazd zerwał się wiatr a od zachodu zaczęło się błyskać. Kierunek dom. Na ulicy Francuskiej podmuchy są tak mocne że zjeżdżam na chodnik. Nie mam ochoty dziś na kolejne "wrażenia"

  • DST 70.72km
  • Teren 9.23km
  • Czas 03:26
  • VAVG 20.60km/h
  • VMAX 56.20km/h
  • Temperatura 27.2°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po kilku gminach powiatach i wsiach

Niedziela, 4 września 2011 · dodano: 04.09.2011 | Komentarze 6

Ostatni wpis w stylu "Po" Po nieudanym poranku wsiadłem popołudniem na rower. Pojechałem jak zwykle w kierunku portu lotniczego w Pyrzowicach ale troszkę dookoła. Ciekaw jestem kiedy ta trasa nawet modyfikowana znudzi mi się. Zobaczymy. Niemniej jak pisałem wyżej wyjechałem i przez Radzionków obrzeża Piekar Śląskich dojechałem do jeziora Świerklanieckiego. Nie obyło się bez autolanserkiej foty na tamie;



Po raz setny a może i więcej przekraczam granicę gminy Bobrowniki, nie obeszło sie bez pamiątkowego zdjęcia;



Dalej jadąc lasem najpierw dostrzegam na drzewie tablicę informacyjna, widać że natura walczy;



Dotarłem leśną drogą do Oss potem do Sączowa gdzie przy pasących się na łące koniach zrobiłem sobie odpoczynek a im mini sesję fotograficzną. Koń jaki jest każdy widzi. Nie wykazywały moją osobą żadnego zainteresowania oprócz jednego który się nie bal aparatu. Co innego gdybym miał coś smacznego;







Klucząc dalej drogami aby nie jechać przez budowę A1 najpierw wjeżdżam do Siemoni potem do Myszkowic a później przekraczam granicę gminy Mierzęcice i po pokonaniu wzniesienia 398 m n.p.m. wjeżdżam do Nowej Wsi;



W połowie szybkiego zjazdu na poboczu widzę ulicznego objazdowego sprzedawcę mrożonek i nie odmawiam sobie porcji lodów. Podziwiam też dzwonnicę miejscowego kościoła;



Dojeżdżam do Mierzęcic i kawałek turlam się ruchliwą ale wyjątkowo nie dziś drogą nr. 78. Tutaj też dostrzegam jeden z wielu drewnianych domów w tej okolicy. Prawie każdy prezentuje taki niestety opłakany stan.



Na światłach skręcam w kierunku drogi S1, mijam ją na wiadukcie i jadę w kierunku Zendka ale najpierw przejeżdżam przez "dzielnicę" tutaj też znajduje się popadająca w ruinę chatka;



Co ciekawe kiedyś w takich domach mieszkali ludzie biedni których nie było stać na mieszkanie w mieście, dziś niewielu stać na mieszkanie we własnym domku. Kolejna ciekawostka to to że ludzie budowali te domy w taki sposób że dwie ściany północna i wschodnia były murowane a reszta łącznie z dachem drewniane. Dojeżdżam na koniec pasa startowego lotniska, podjeżdżają motocykliści i ucinamy sobie półgodzinną pogawędkę. Powrót do domu w ciemnościach, dobrze że naładowałem baterie w lampce.
Kategoria Samotnie


  • DST 81.75km
  • Czas 04:15
  • VAVG 19.24km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Temperatura 24.9°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Zagłębiu

Sobota, 3 września 2011 · dodano: 04.09.2011 | Komentarze 5

Dziś za cel wycieczki obrane zostało Zagłębie Dąbrowskie a konkretnie jeziora z serii Pogoria. Wyjeżdżam zatem z domu i kieruję sie na wschód. Najpierw mijam peryferyjną dzielnicę Piekar Śląskich, Brzeziny Śląskie. Bez zatrzymywania się jadę dalej. To miejsce nie ma nic do zaoferowania rowerzyście. Dojeżdżam wzdłuż pól gdzie trwają prace orne oraz nawożenie ziemi. Smród jaki się unosił wokół a mało nie spowodował mojego odwrotu. Praktycznie na bezdechu przejechałem z 200 metrów i dobrze że zatrzymało mnie czerwone światło bo o mało ducha nie wyzionąłem. Tuż za sygnalizatorem zaczynają się Siemianowice Śląskie i ich dzielnica Bańgów. Tutaj też się nie zatrzymuję. Jadę dalej, na drodze 94 stoi patrol "R" zresztą odkąd pamiętam zawsze mają tam swoją miejscówkę. Policjant stojący po mojej stronie kieruje we mnie pistolet fotoradaru i kiedy dojeżdżam mówi 35 kilometrów można przyśpieszyć !!! Wymieniamy uśmiechy i po kilkuset metrach wjeżdżam do Czeladzi. Tutaj też urządzam sobie mały postój i małe zwiedzanie z "siodełka" Miasto małe ale piękne i urokliwe, szczególnie jego stara część. Modą stało się rewitalizowanie starówek miast przy użyciu kostki brukowej. Bardzo dobry pomysł szczególnie kiedy tego materiału używa się też do budowy infrastruktury miejskiej;



Czeladź to górujący nad miastem kościół z dwiema mierzącymi 39 metrów wieżami, te wieże są też ozdobą loga miasta.



Kilkadziesiąt metrów dalej jest miejski Rynek, mały uroczy spokojny w sam raz by przysiąść w drodze. Na placu pod kwiaciarnią stoi baaaardzo stary rower;



Jest reklamą kwiaciarni którą prowadzi bardzo miła rozmowna Pani. Ucinamy sobie krótką pogawędkę i tym i owym ale Pani zamyka swój zakład więc nie mam zamiaru przeszkadzać. Kręcę się chwilę po Rynku i okolicznych krótkich uliczkach. Na jednej z nich stoją drewniane domy kryte prawdziwym gontem, w jednym z nich była całe wieki temu karczma;



Jadąc dalej wracam przez Rynek i mijam pozostałości dawnej studni, dziś przykryte drewnianą altaną. W sam raz schronienie przed upałem lub deszczem.



Opuszczam Czeladź i przez skomplikowane skrzyżowanie jadę dalej. Na granicy miasta trafiam na kolejny zabytek czyli kirkut:



Niestety tego typu zabytki można oglądać tylko zza płotu. Stąd już tylko "krok" do Będzina. Stromym zjazdem trafiam na rondo i bezpośrednio pod zamek. tutaj dużo ludzi. Nie mam ochoty taszczyć roweru pod górę więc oglądam od dołu tak jak wielu mi podobnych;





Ze wzgórza zamkowego jadę pozwiedzać troszkę miasto. Bardzo mnie rozczarowało. Mówi się że Bytom jest brudny zaniedbany że "menele" bieda itp. Może i w tym stwierdzeniu jest trochę racji ale to co zobaczyłem w Będzinie zaskoczyło mnie strasznie. Otóż kiedy odbywała się 30 kwietnia Zagłębiowska Masa Krytyczna miałem możliwość tutaj gościć oraz kilka razy przejazdem. Za każdym razem było to samo, bałagan przepełnione kosze i wszędzie walające się papierzyska. Nie inaczej było i dziś. Główna ulica miasta Stanisława Małachowskiego nie dość że prawie całkowicie wyludniona mimo że był sobotnie popołudnie to tak samo zaśmiecona z kipiącymi od śmieci koszami. Trochę ludzi a właściwie drobnych pijaczków kręciło się przy Biedronce. Wstyd da odpowiedzialnych za oczyszczanie miasta. Jedyne ciekawe miejsce to dworzec kolejowy. Stoi on na szlaku dawnej Kolei Warszawsko - Wiedeńskiej. Dziś to miejsce gdzie swoje siedziby maja firmy i będzińska Straż Miejska;



Wracam do drogi 94 i nią jadę w kierunku Dąbrowy Górniczej. wspaniałym prostym jak stół asfaltem zjeżdżam do miasta. Już na początku tuż za tablicą z nazwą miasta trafiam na zabytkowy drewniany budynek, nie wiem czemu i komu służył ale prezentuje sie fajnie;



Jadąc dalej trafiam do centralnego miejsca miasta, tutaj przy pomocy miłych "starszych panów" taksówkarzy otrzymuję wskazówki jak trafić nad Pogorię. Zanim jednak tam dojadę podjeżdżam do kościoła. Piękna budowla sakralna pięknie wygląda w zachodzącym pomału słońcu;



Trafiam do celu mojej dzisiejszej wycieczki czyli jezior Pogoria. Tutaj mimo że minęła godzina 19 gęsty tłum ludzi, setki rowerzystów rolkarzy.





Jadąc DdR znalazłem sobie wygodną miejscówkę z widokiem na wodę;



Za mną zachodziło słońce;



Pojechałem też w kierunku jeziora nr. IV. Tutaj spokojniej, gdzieś po drugiej stronie w kłębach kurzu szaleli "kładowcy" Tutaj też zrozumiałem co oznacz hasło "Dębowy Świat"

Kategoria Samotnie