Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dynio z miasteczka Bytom (Kleinfeld). Mam przejechane 54296.81 kilometrów Jeżdżę z prędkością średnią 16.71 km/h. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dynio.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:381.15 km (w terenie 35.58 km; 9.33%)
Czas w ruchu:21:57
Średnia prędkość:17.36 km/h
Maksymalna prędkość:54.30 km/h
Maks. tętno średnie:131 (65 %)
Suma kalorii:20752 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:29.32 km i 1h 41m
Więcej statystyk
  • DST 33.21km
  • Teren 4.92km
  • Czas 02:07
  • VAVG 15.69km/h
  • VMAX 49.80km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRavg 112 ( 56%)
  • Kalorie 1611kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD mix dnia

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · dodano: 02.05.2012 | Komentarze 6

Do pracy rowerem nic nadzwyczajnego choć służby na 22 rzadko zdarza mi się jeździć rowerem a to dlatego że rano jestem ledwo żywy, nocami wiele się dzieje i nawet oka nie da się przymknąć, non stop na obrotach. Niemniej po 6 rano wyjechałem dość rześki. Temperatura około 20* sprawiła że pojechałem sobie na miasto. Lubie puste poranne miasto, mało samochodów prawie wcale ludzi szczególnie w niedziele czy inne święta. Miasto wyglądało sennie cicho spokojnie, nieliczni piesi...
Dworzec autobusowy puściutki, nieliczni pasażerowie pewnie ci co w święto pracy pracują jada do pracy lub wracają...



Dworzec kolejowy, on zawsze nawet w szczycie godzin jest pusty, ale skoro zatrzymuje się w nim kilka pociągów w ciągu dnia...



Plac Kościuszki pusty, nawet fontanna przed CH Agora nie działa...



Natomiast na Rynku fontanna działa...



Troszkę dalej wielopoziomowy parking, zachowano jako ozdobę fragment ściany dawnego archiwum państwowego...



Trzeba jednak jechać w stronę domu, po drodze przystanek w dwóch miejscach, pierwsze to okolice Urzędu Miejskiego, tutaj w związku z okrągłą rocznicą współpracy z partnerskim miastem Recklinghausen ustawiono pamiątkowe krzesła...



Jeszcze przed urzędem a następnie w parku oraz okolicach wiaduktu przy ulicy Wrocławskiej rosną pięknie kwitnące drzewa i krzaki...







Przyjechałem do domu i poszedłem spać...Po południu Majka wymyśliła aby jechać nad staw zobaczyć kijanki, więc po 16 wyjechaliśmy. Po drodze w lesie Iza
wymyśliła aby na chwile
"o tutaj blisko" podjechać do koleżanki na ogródek, więc pojechaliśmy. Chyba dobrze zrobiliśmy bo zaraz po przyjeździe rozszalała się burza. Schowaliśmy się do "lauby" i tam wiadomo picie ;) jedzenie i takie tam :P
Po drodze DO dziewczyny podziwiały mini stadninę na której chyba jeszcze nigdy nie było koni...



Na odchodne Iza dostała od koleżanki różne sadzonki kwiatów, do reklamówki na kierownicę i kierunek dom. Po drodze niestety reklamówkę wkręciło między widelec a szprychy...cóż trzeba było zbierać ;)



  • DST 35.14km
  • Czas 02:39
  • VAVG 13.26km/h
  • VMAX 48.30km/h
  • Temperatura 25.3°C
  • HRavg 116 ( 58%)
  • Kalorie 2183kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

XXXIV Bytomska Masa Krytyczna

Piątek, 27 kwietnia 2012 · dodano: 30.04.2012 | Komentarze 2

Jeśli w Bytomiu jest Masa to wiadomo z góry że będzie fajnie. Punktualnie o 17 wyjeżdżamy spod umówionego miejsca. Nie wiem może sprawiła to plotka albo pogoda ale raczej to zasługa rozpowszechnionej wiadomości o wspólnym wyjeździe sprawiła że do Śródmieścia jedziemy 15-to osobową grupą czyli robimy Miechowicką Masę Krytyczną :P Ja zawsze jest Magik z Pendzlem oraz Zuzia i co ważne nie zawsze jeżdżąca na tego typu imprezy żona i córka. Jedzie też z nami miechowicka młodzież gdzie średnia wieku to 18 lat, miło się czuję wśród takich młodzieńców ;) Spokojnie na Rynku jesteśmy około 17:30 pogaduch z dawno niewidzianymi znajomym i grupą ZMK.
O 18 ruszamy w 180 osób, dziś trasa mocno zmodyfikowana, jedziemy DK11 jedną z główniejszych dróg w Polsce. Skutecznie ją blokujemy. Powoduje to chyba duże korki wszak jest piątek ludzie wyjeżdżają na majówki, towary są wożone...ale mnie to nie interesuje. Jadę z przodu i "gilają" mnie chwilowe problemy "drajwerów" Po prawie godzinie dojeżdżamy do szkoły przy ulicy Szymały gdzie podziwiamy wybudowane małe miasteczko ruchu drogowego. Po kilkunastu minutach powrót tą sama trasą na Rynek. Kilkaset metrów przed końcem na ulicy Piłsudskiego Zuzia łapie gumę. Wymieniam jej dętkę na swoją ale niestety też wadliwą z dziura przy wentylu :/ ostatecznie dostajemy "nówkę sztukę" szybka wymiana i jedziemy w kierunku domu. Na ulicy Wrocławskiej jedziemy szerokim pustym chodnikiem, jest ciemno a Martyna nie może jeździć tak późno po ulicach szczególnie tych głównych i bardzo ruchliwych. W okolicy stacji BP Zuzia mija pieszego z psem, traci równowagę i upada. Rower cały ale Zuzia ma podarty łokieć i później kilka siniaków. Wracamy do Miechowic, piekarnia i sklep. Tak miłe popołudnie trzeba zakończyć napojami pod blokiem ;)

zdjęcia z imprezy dzięki bytomonline

  • DST 44.93km
  • Teren 4.86km
  • Czas 02:34
  • VAVG 17.51km/h
  • VMAX 44.30km/h
  • Temperatura 22.3°C
  • HRavg 117 ( 58%)
  • Kalorie 2247kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD z bonusem

Czwartek, 26 kwietnia 2012 · dodano: 26.04.2012 | Komentarze 6

Dzień zaczął się od pobudki i kilkukrotnego włączania drzemki, tak częstego że zrobiła się godzina 6 i gonitwa. Byłem na 6:30 umówiony z Marcinem ale właśnie o umówionej godzinie wychodzę z domu, więc telefon i umawiamy się po drodze na stacji Statoil. Jadę wolno bo tak mi zimno że marzną momentalnie mi palce rąk mimo rękawiczek z długimi palcami i stóp. Chwila i jedziemy już razem. W pracy też razem. Mógł być patrol rowerowy ale nie miałem kurtki i długich spodni. Pozostał patrol pieszy. Po pracy pojechałem sobie popendalić. Na początek na mieście podjechałem zobaczyć aleję Marka. Wycięto prawie wszystkie drzewa które nawet w słoneczny dzień powodowały że po alejce szlo się w półmroku. Dokonano zasadzeń innych gatunków drzew które już "puściły"



Kilka ulic dalej na jednej z posesji kwitnące drzewo. O ile się nie mylę to magnolia ale głowy nie dam.



Dalej jazda do Piekar Śląskich, na rogatkach podziwiałem nasyp autostrady. Wiem jedno że do Gdańska jest 488 kilometrów. Mnie podobają się kamienne stopnie:



Piekarami dojechałem do Świerklańca. Jezioro prezentowało się pięknie, woda spokojna cisza i słychać tylko śpiew ptaków:





Po drodze zahaczyłem o schron bojowy jakich tutaj w okolicy wiele:



Powrót do Świerklańca i tamtejszego parku. Na jednym z parkowych mostków odkrywam pierwsze 4 kłódki zakochanych. Poczułem się niczym we Wrocławiu.



Trochę dalej w tym samym parku schody niczym hiszpańskie ;)



Kieruję się w stronę domu ale jeszcze pokręciłem trochę kółek po samej "wsi" Ciekawie wygląda kościół o nowoczesnej jak na obiekt sakralny architekturze wraz z dzwonnicą stojącą obok:





Aha...strzeliłem se nówki rękawiczki, kolorystycznie mi do niczego nie pasują ale podobały mi się :P



  • DST 13.75km
  • Teren 0.41km
  • Czas 00:41
  • VAVG 20.12km/h
  • VMAX 54.30km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRavg 125 ( 62%)
  • Kalorie 741kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD na sucho

Środa, 25 kwietnia 2012 · dodano: 25.04.2012 | Komentarze 2

Kiedy wczoraj wieczorem zaczęło padać a później lać pomyślałem że będzie dupa a nie jazda rowerem do pracy. Nie lubię jeździć w deszczu, odstrasza mnie i zniechęca. Może być pochmurno ale niech nie pada. Kiedy o 5:30 wstałem było sucho, może nie wszędzie ale tak że bez stresu mogłem wyjechać. O 6:30 byłem umówiony z Marcinem. Pognaliśmy jego trasą przez Park Ludowy do pracy. Po 15 powrót do domu ale jakoś ciężko bo pod wiatr. Swoją droga myślałem że wiatr południowy lub południowo-zachodni przynosi ciepłe powietrze a nie takie lodowate jak dziś.

  • DST 11.63km
  • Czas 00:36
  • VAVG 19.38km/h
  • VMAX 43.20km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRavg 121 ( 60%)
  • Kalorie 479kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD w deszczu

Wtorek, 24 kwietnia 2012 · dodano: 24.04.2012 | Komentarze 3

Kiedy rankiem wstałem i wyjrzałem za okno było sucho. Zjadłem, golenie, zęby i znów spojrzenie za okno i wilgotno. Ale że byłem ubrany więc pojechałem rowerem. Całe 8 godzin nie padało, ale o 15 czyli w momencie wyjścia zaczęło solidnie sączyć się z nieba a dodatkowo zerwał się silny wiatr. Przeczekałem trochę i o 15:20 w "kapuśniaczku" wróciłem do domu.

  • DST 54.52km
  • Teren 4.18km
  • Czas 03:14
  • VAVG 16.86km/h
  • VMAX 48.30km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRavg 122 ( 61%)
  • Kalorie 3027kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nigtskiting Katowice

Sobota, 21 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 4

Na portalu Dziennika Zachodniego wyczytałem informację o dzisiejszej imprezie nightskiting. To doskonała okazja ruszyć się z domu po nieudanym rowerowym piątku. Namawiam na wyjazd Izę, łapie temat tym bardziej że jedzie jej koleżanka Basia i to doskonała okazja do spotkania, mimo że blisko od siebie mieszkamy a panie widzą się co piątek :/ Dobra...jedziemy. Wyjeżdżamy po 18 i dokładnie na 20 meldujemy się pod Spodkiem. Po drodze w WPKiW spotykamy devilka. Naprawdę króciutkie spotkanie (około 5 sekund) i chcę zdążyć jednak na 20. Na szczęście rolkarze nie wyjeżdżają punktualnie i Iza ma czas na rozmowę z koleżanką. Około 15 po czasie "głos" zaprasza rolkarzy na "start" głos mówi też: rowerzyści, deskorolkarze i ludzie na hulajnogach z nami NIE JADĄ !!!! Krzyk głosu roznosi się po połowie Katowic :( Trochę mi dziwnie bo na Masach nikt rolkarza jazdy nie broni i tacy ludzie też się trafiają. Iza studzi moje emocje i stwierdzi że to impreza rolkowa i organizator decyduje o tym kto w niej jedzie. Mnie jest dalej dziwnie, nie chciałem się naprzykrzać ani przeszkadzać a z góry zostałem potraktowany jak intruz. Rolkarze jadę w górę alei Korfantego a my odprowadzamy ich wzrokiem. Wieczór przyjemny więc proponuję Izie a jakże lody w Ikei. Na miejscu po krótkiej jeździe porcyjka lodów i do domu. Po drodze już wyraźnie chłodniej szczególnie na Żabich Dołach. Do domu wracamy krótko przed 23.



  • DST 17.35km
  • Czas 00:56
  • VAVG 18.59km/h
  • VMAX 42.60km/h
  • Temperatura 16.7°C
  • HRavg 123 ( 61%)
  • Kalorie 875kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

O mało nie zginąłem ;)

Czwartek, 19 kwietnia 2012 · dodano: 19.04.2012 | Komentarze 8

Na godzinę 11 byłem umówimy z Romkiem na wymianę szprych tylnego koła. A żeby nie było że przyjeżdżam i mi się robi dziś miałem zadanie usunąć stare szprychy i założyć nowe z nyplami. Majster pokazał mi pierwszą jak się robi. Otóż obcinakiem w połowie się przecina i dołem się wyciąga tą część z grzybkiem (tak to się chyba nazywa) a górą resztę w raz z nyplem. Pierwszą pokazał mi Romek, przeciął w połowie a ja odsunąłem głowę. Gdzie to jest ? chodziło o część z nyplem. Patrzymy szukamy wokół, odsunęliśmy sprzęty ale nic zginęło. Zadarłem głowę go góry a szprycha wbita dość głęboko w sufit. Zgroza, zimny pot na plecach i śmiech...ciekawe co by mi przebiło gdybym patrzył na to.
Niemniej szprychy wymieniłem. 32 sztuki a pomyliłem się w 4, więc uważam że jak na pierwszy raz to sukces. Później centrowanie ale to już nie ja i powrót do domu. Cieszę się że żyję.


  • DST 34.88km
  • Czas 01:13
  • VAVG 28.67km/h
  • VMAX 49.20km/h
  • Temperatura 15.2°C
  • HRavg 131 ( 65%)
  • Kalorie 1923kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nigdy nie mów...

Środa, 18 kwietnia 2012 · dodano: 18.04.2012 | Komentarze 8

...że Ciebie raczej to nie spotyka bo pożałujesz słów swych, ale od początku. Dzień dzisiejszy zapowiadał się nader przyjemnie, od samego srańca świeciło słońce a to oznaczało tylko i wyłącznie wyjście na rower. Ogarnąłem mieszkanie i równiutko o 15 wyjechałem sobie z domku. Nieśpieszno pojechałem sobie w kierunku Śródmieścia. Po drodze w dziennym świetle sfotografowałem sobie zjazd z drogi rowerowej przy ulicy Warszawskiej z którego zniknęła latarnia. Niby nic a cieszy. Aha z pewnym miłym panem z firmy "Eurovia" załatwiłem sprzątanie drogi rowerowej wzdłuż ulicy Miechowickiej. Pełno szkła a wykonawca zapomniał o posprzątaniu.



Dojechałem do Parku Miejskiego i popatrzyłem chwilę na kwitnące drzewo, zapach niesamowity podobnie jak ilość zapylających owadów.



Troszkę dalej kolejne drzewo i kolejny powód do popatrzenia, niestety nie pachnie ale widok super.



W Śródmieściu podjechałem zobaczyć kolejną uratowaną przed zagładą bytomską kamieniczkę. Pięknie wygląda po czyszczeniu i wymianie dachu. Jako dzieciak mieszkałem w pobliżu i na parterze był skup butelek a za moimi plecami prywatna piekarnia. Chodziliśmy do niej kupować ciepły chleb a później była "walka" kto zje piętkę. Kiedyś słysząc jak się drzemy wyszedł piekarz i nas pogodził, upiekł nam okrągły chleb. On miał spokój a my dookoła piętek, piękne to były czasy...



Kilka następnych minut spędziłem u Romka. Dawno mnie nie było a tematów się nazbierało. Kilka przelecieliśmy z grubsza i w drogę. Opłotkami wyjechałem z miasta. Przez Brzeziny i Dąbrówką Wielką (Piekary Śląskie) wjechałem do Bańgowa (Siemianowice Śląskie). I to by było na tyle, bo po kilkudziesięciu metrach moje tylne koło zaczęło "tańcowanego" zszedłem złapałem koło i wiedziałem że resztę drogi czyli 12 kilometrów mam "zbutastats" Nie miałem dętki, pompki i pieniędzy. Wiem wiem źle zrobiłem. Nie dość tego krótko przed wyjściem rozmawiałem z Darkiem o oponach i dętkach i stwierdziłem filozoficznie że mnie raczej wypadki z dętką nie trapią. Trzeba się było nie odzywać...bo teraz mam. Na domiar tego wszystkiego oględziny w domu i kolejna szprycha poszła w....Jutro wymiana wszystkich na nowe. Koniec tego centrowania co miesiąc.


Na koniec moje serdeczne podziękowania dla amigi za pomoc przy blogu :)


  • DST 25.28km
  • Czas 01:23
  • VAVG 18.27km/h
  • VMAX 42.90km/h
  • Temperatura 8.8°C
  • HRavg 118 ( 59%)
  • Kalorie 1129kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wirówka obłędu...

Wtorek, 17 kwietnia 2012 · dodano: 18.04.2012 | Komentarze 2

To co dziś działo się w pracy można było określić jedynie tak jak w tytule. Telefon nie milkł, ludzie dzwonili jak oszaleli a na dodatek ludzi do pracy jak na lekarstwo. Pełni szczęścia dopełnił poseł który rzucił mi do słuchawki "jestem wkurzony" i rozłączył się. Nie dałem się byłem twardy, grzeczny i uprzejmy. Kilka osób próbowało wyprowadzić mnie z równowagi ale guzik nie dałem się. Sztukę opanowania opanowałem do perfekcji :D może to Frugo które kupiłem sobie po drodze !? hmmm...



Po 22 wyjechałem na miasto, temperatura była nie wyższa niż 4 no może 5*. Musiałem odreagować. Pokręciłem się trochę po pustych ulicach i pojechałem w stronę domu. Na ulicy Warszawskiej uśmiechnąłem się szerzej bo zniknęła latarnia która stała na środku zjazdu z drogi rowerowej. Szkoda że nie pomyślano o tym wtedy gdy ją budowano, cóż kasa państwowa może być wydawana po wielokroć.



  • DST 11.25km
  • Czas 00:36
  • VAVG 18.75km/h
  • VMAX 46.40km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRavg 129 ( 64%)
  • Kalorie 624kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie ma lipy !? są i to 36 :D:D:D

Piątek, 13 kwietnia 2012 · dodano: 13.04.2012 | Komentarze 6

Zawsze kochałem zieleń, wycięcie każdego drzewa traktuję jak zamach na fabrykę produkcji tlenu. Dlatego z taką radością kilka dni temu zauważyłem zieleniarzy krzątających się przy pasie zieleni na mojej ulicy. Kopanie dołków wsypywanie chyba jakiś odżywek i sadzenie drzew. Trwało to dwa dni. Dziś rano kiedy odprowadzałem krasnala ogrodowego do przedszkola zagadnąłem jednego z sadzących o gatunek "Lipa panie, ale my nie odstawiamy lipy" uśmialiśmy się z tego hasła obaj. Kiedy po 13 ruszałem do służby robota była skończona. Jeśli wszystkie się przyjmą to za kilka lat będzie pięknie i już zazdroszczę tym co mieszkają najbliżej. Jazda "do" odbyła się bez emocji ale do domu już wracałem po mokrym. Dodam że około 19 rozlało sie konkretnie i przestało o 21 :/ Kiedy byłem dosłownie o 2 przekręcenia korby od domu rozlało się ponownie i leje dalej...