Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dynio z miasteczka Bytom (Kleinfeld). Mam przejechane 54296.81 kilometrów Jeżdżę z prędkością średnią 16.71 km/h. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dynio.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2014

Dystans całkowity:208.61 km (w terenie 117.00 km; 56.09%)
Czas w ruchu:13:11
Średnia prędkość:15.82 km/h
Maksymalna prędkość:44.80 km/h
Maks. tętno średnie:125 (62 %)
Suma kalorii:10001 kcal
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:52.15 km i 3h 17m
Więcej statystyk
  • DST 30.68km
  • Czas 01:54
  • VAVG 16.15km/h
  • VMAX 44.40km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Kalorie 1348kcal
  • Sprzęt Trek X-Caliber 7
  • Aktywność Jazda na rowerze

64 Bytomska Masa Krytyczna

Piątek, 31 października 2014 · dodano: 01.11.2014 | Komentarze 3

Kolejna Masa była fajniejsza od poprzednich. Stanęliśmy "okoniem" pewnemu lekko nawiedzonemu policjantowi z bytomskiej drogówki. Otóż ten ważny Pan wymyślił sobie o godzinie 17:30 że jest 31 października i jest większy ruch na drogach, wiadomo związane z jakim świętem. Ale temu samemu policjantowi nie przeszkadzało że przejeżdżamy obok stadionu Polonii Bytom na którym akurat odbywa się mecz z Rakowem Częstochowa notabene przegranym. Ale wracając do tematu...otóż odmówiliśmy bo o tej godzinie a przypomnę że była 17:30 nikt nie wchodzi na fejsa tylko jedzie rowerem na Rynek. Trudno ludziom którzy przyjechali między innymi z Katowic powiedzieć, przepraszamy ale z uwagi na jutrzejsze święto Masa nie pojedzie, wracajcie do domów !!! O tym że impreza odbywa się w ostatni piątek miesiąca jest wiadomo od dawna ale nie ma to jak "obudzić" się pół godziny "przed"
Dobra, Policja i Straż Miejska na miejscu i ambulans Promed też. Ruszamy, jest nas 67 osób. Ale ważny policjant robi nam pogadankę o odblaskach i oświetleniu, typowe bla, bla, bla i jakie to dla nas ważne. Jedziemy sprawnie. Dziś obstawiam krzyżowania. Wróciły zawodowe wspomnienia. Nie mija kilka minut ponad godzinkę jazdy i wracamy na Rynek. I znów ważny policjant robi nam tę samą pogadankę o odblaskach, oświetleniu i szkoda że nie o dzwonkach, bo akurat nie mam :P Dobra wiem, kupię sobie.



  • DST 109.76km
  • Teren 100.00km
  • Czas 07:14
  • VAVG 15.17km/h
  • VMAX 44.80km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRavg 125 ( 62%)
  • Kalorie 5619kcal
  • Sprzęt Trek X-Caliber 7
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Ekstremalny Rajd Na Orientację Harpagan 48

Sobota, 18 października 2014 · dodano: 27.10.2014 | Komentarze 3

Harpagan chodził mi po głowie od jakiegoś już czasu. Dużo o nim opowiadała i zachwalała go Monika. Że jest fajnie, że atmosfera że w ogóle...och i ach. Trochę się wahałem czy dam radę. Czy wytrzyma rower itp. Niemniej chciałem choć raz doświadczyć tej atmosfery w moich kochanych Kaszubach. Po entej lustracji listy startowej zobaczyłem na niej Darka i pomyślałem że skoro mieszka "za miedzą" to może by tak razem !?
Zagadnąłem i już byliśmy umówieni na wyjazd. Zresztą nie musiałem starego wyjadacza namawiać. Cieszyłem się że z Darkiem bo kto jak kto ale na orientacji się zna. Pasowała mi też Monika i Ania bo miejscowe i znają swój teren. Pomyślałem że skoro nie z Darkiem który będzie się ścigał to podczepię się pod dziewczyny i może uda mi się znaleźć więcej niż 1 punkt. Miałem plan że TR200 czyli około 200 kilometrów przejeżdżam największą możliwą ilość kilometrów. Być może uda mi się odnaleźć jakieś punkty. Świetnie się bawię i podziwiam jesienne Kaszuby. Plan być może niezbyt ambitny ale nigdy nie miałem parcia na wynik, zawsze traktowałem to jako zabawę i porządną krajoznawczą wycieczkę.
Jest piątek 17 października około godziny 8-9 rano. Po wcześniejszych uzgodnieniach Darek i nowo poznany Grzesiu który też okazał się niezły w "te rajdy" przyjeżdżają po mnie. Pakujemy rower, bagaże i w trasę. Kilkaset kilometrów pokonujemy szybko, nawet Łódź daje się przejechać w miarę sprawnie. Super rozmowy głównie o rajdach i ani się spostrzegliśmy a już byliśmy w Lipuszu w tamtejszej szkole. Cała szkoła wraz salą którą właściwie należałoby nazwać halą robi duże wrażenie. Widać tutaj rękę porządnego gospodarza i dobrze wydane unijne granty. Piątkowy wieczór i tłumy. Część się rozpakowuje a już kolejna oczekuje na start nocnej trasy pieszej. My zajmujemy cześć tej  wielkiej hali. Dziewczyny przyjeżdżają się przywitać, jest bardzo miło. Odbieramy pakiety startowe i chip, wszystko pod czujnym okiem mego mentora. Aby rano mieć spokój, szykujemy rowery i oddajemy je do przechowalni. Wieczór traktujemy na poznaniu się i zajęciach w grupach i to tyle.
Sobotni poranek, pobudka o 5. Zwlekamy się z materaców i ubieramy. Trzeba ciepło, na dworze około 8°. Krótko przed startem meldujemy się. O 6:30 odbieram mapę i to byłby koniec...Nie mam pomysłu jak jechać, gdzie jechać. Przez chwilę mam ochotę zwinąć tą mapę wrócić na salę walnąć się w śpiwór i udawać hibernację. Ruszamy wszyscy razem, na drodze robi się niezły pociąg. Większość jedzie do najbliższego punktu...pierwsze ruchy nogami i czułem że nie jest to mój dzień na jazdę rowerową. Pomyślałem jednak że może być tylko lepiej i jakoś się rozkręcę.

Punkt 15 Krowia Głowa, autostrada Berlinka.

Można jechać z zamkniętymi oczami, prawie wszyscy tam jadą. Na punkcie tłok. Jest on w dole a w nim ratownicy medyczni, wolontariusze, namiot i ognisko. Jest klimacik.



Rozjaśnia, dojeżdżamy do asfaltu i znów pociąg do kolejnego punktu. Lecz niektórzy obierają inną drogę.

Punkt 7 Jezioro Mausz, skrzyżowanie dróg.

Prosty punkt. Zdjęcia chyba nie mam. Myślałem że będzie płasko. Właśnie myślałem. Czy oni tutaj zapomnieli że jest coś takiego jak asfalt ?

Punkt 19 Jezioro Kotynia, plaża.

Po raz pierwszy nie nadążam za grupą a kilometrów wiele nie przejechałem. Anie obiecywała słońce ale zamiast tego mamy ciężkie chmury. Plaża piękna, punkt zdobyty. Jest chłodno ale rozgrzewają nas humory :D szkoda że nie moje palce u rąk ;)



Punkt 3 Wieprznica, skrzyżowanie dróg.

Tosz to prawie Kościerzyna. Dziewczęta mogą właściwie łapać klamki domów. Kolejny prosty punkt. Łapię mały drewniany domek z miniaturowymi okienkami. Fajnie by mieć podobny tutaj.



Punkt 11 Małe Płocice, bunkier.

Nie wiem jak tam trafiliśmy ale mnie bunkier kojarzy się z betonem. Kiedy za grupą dojechałem na miejsce, rozglądałem się właśnie za takim betonem. Spytałem dziewczyn które były na punkcie ( nie zauważyłem czytnika) Gdzie jest bunkier ? a jedna wskazała mi palcem zagłębienie w którym stała. Niemniej cisło się na usta:






Nie kryję że mam troszkę dość. W głowie kołacze mi myśl o zjeździe do bazy. Ale jednak nie, nie poddaję sie mimo że mi dziś ciężko. Jadę dalej.

Punkt 17 Rotembark, polana leśna.

Polana to duże nadużycie które powinno być karane. Dostajemy podpowiedź o samochodzie marki Daewoo koloru żółtego który okazuje się Smartem i nie żółtym a raczej piaskowym. Ale co ja tam wiem, nie znam się na kolorach. Znam 3 tj. biały, czarny i.... Po małym objeździe młodnika w końcu odnajdujemy punkt. Znów tłumy rowerzystów. Zjechali dosłownie zewsząd.

Punkt 13 Słupinko róg rowu.

Jadę ale mi ciężko. Dostajemy kolejną podpowiedź że mamy przejechać rów z jagodami. Więc moja grupa poędziła jakby dawali tam naleśniki z tymi jagodami. Znalazłem mały rów i jagody. Dumny z siebie jechałem, jechałem, jechałem aż mi się ścieżka skończyła i drzewa zgęstniały. W oddali usłyszałem Jaaaaaaaccccceeeeekkkkkk!!!! No i poco tak krzyczeć w lesie i zwierzynę płoszyć. Wróciłem i znów i rów i jagody tylko naleśników nie było. Nawet mapy sobie nie obróciłem, taki jestem nawigator :P

Punkt 14, Jezioro Wdzydze, półwysep.

Tak sobie spokojnie jechałem za grupą i trafiliśmy na punkt. Nie wiem jak, po prostu zaatakował nas znienacka. Kiedy dojechaliśmy na miejsce zapomniałem podbić kartę ale po chwili uświadomiłem sobie że chłopcy którzy tam siedzą przy ogniu nie są na pikniku. Zapatrzyłem się w dal. Piękne widoki, szkoda że tak zimno. 





Punkt 6 Raduń, ośrodek sportowy.

To był moment w którym orzekliśmy że pora wracać. Jestem wykończony, każdą najmniejszą górką pokonuje pchając rower. Aż dziw bierze że mnie grupa nie kopnęła w dupę i nie pojechali beze mnie. Punkt zaliczony. Jestem fanem przydrożnych kapliczek. Ta zapadnie mi w pamięci na długo.



Kierunek baza. Jedziemy fajną ścieżką obok jeziora Zmarłe. Nazwa niezbyt piękna ale otoczenie ekstra. Dostajemy głupawki i robimy zdjęcia, każdy każdemu. No jak dzieci. 





We wsi Dziemiany odbijamy. Jedziemy zaliczyć ostatni nasz punkt. Ale na początku stoimy sobie na skrzyżowaniu które okazuje się że jest nad wyraz ruchliwe. Ale spokojnie nikt nas nie obtrąbił. Przez może 2 kilometry jedziemy równym jak stół asfaltem. Niewiele razy miałem sposobność jechać tak malowniczą drogą.

Punkt 10 Dziemiany, skrzyżowanie przecinek.

Znów wszyscy pojechali, ja idę. Wsiadam znów na rower i kiedy wszyscy wracają ja zaliczam punkt. Nawet nie mam siły wyciągnąć aparatu.
Wracamy do bazy już asfaltem. Dziewczyny pojechały pierwsze. Przy mnie został Darek dodając mi otuchy na tych ostatnich metrach. Trochę mi wstyd że tak osłabłem. Wtaczam się na metę, wykończony ale szczęśliwy. Udało się zdobyć 10 punktów których wartość wagowa wynosiła 33. Mnie może udało się zdobyć 1 punkt. Zajmuję 129 miejsce na 153 możliwe.


(zdjęcie autorstwa djk71)

Podsumowanie.


Jestem szczęśliwy że mogłem wziąć udział w tym legendarnym rajdzie. Jestem dumny że miałem takich towarzyszy, wytrawnych i zaprawionych w boju. Przepraszam za niedyspozycję, wyciągnąłem wnioski na 49 edycję. Jeżeli będzie taka możliwość będę uczestniczył dalej. Nie będę się ścigał, będę to traktował jako wspaniałą przygodę.





  • DST 11.15km
  • Czas 00:34
  • VAVG 19.68km/h
  • VMAX 42.70km/h
  • Kalorie 498kcal
  • Sprzęt Trek X-Caliber 7
  • Aktywność Jazda na rowerze

DPD

Czwartek, 9 października 2014 · dodano: 20.10.2014 | Komentarze 0

Do służby na 6. W ciągu dnia dostaję sms-a że mam do odbioru w paczkomacie przesyłkę. Niczego nie zamawiałem ale skoro dostałem już wiadomość to odbiorę. Po 18 ciągnę do maszyny. Otwieram i faktycznie paczka do mnie z....Łodzi. Zastanawiam się jak robią to kurierzy że wożą paczki często większe niż moja. Muszę prowadzić jedną ręką co nie jest łatwe, szczególnie ruszenie. Docieram do domu i zastanawiam się co to jest lecz ważniejsze od kogo to dostałem ?



Po otwarciu był to mapnik z firmy Karbonit. Nie wiem od kogo, nie domyślam się od kogo ? Przyda się na Harpagana.





  • DST 57.02km
  • Teren 17.00km
  • Czas 03:29
  • VAVG 16.37km/h
  • VMAX 34.40km/h
  • Temperatura 13.9°C
  • Kalorie 2536kcal
  • Sprzęt Trek X-Caliber 7
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rowerowa sobota

Sobota, 4 października 2014 · dodano: 14.10.2014 | Komentarze 0

NIENAWIDZĘ jesieni. To najpaskudniejsza pora roku mimo że kolorowa. To straszne bo po jesieni jest zima trwająca i 5 miesięcy. Ale cóż zimy nie ma jest jesień, nie pada jest ciepło więc rower. Kierunek Chechło. Po drodze okolice Suchogórskiego Labiryntu Skalnego. Wąwozem docieram do peryferii i dalej do Nakła. Dotarłem w końcu nad Chechło. Prawie wszystko zamknięte. Ajenci zwijali swoje biznesy. Niczego nie można kupić. Jedyny otwarty punkt ale nie można płacić kartą. Pani kiedy usłyszała pytanie o możliwość płatności tylko z politowaniem pokiwała głową.
dwie rundy wokół jeziora, więcej tutaj nie przyjadę się męczyć. Asfalt szczególnie od północnej strony a właściwie jego resztki w strasznym stanie. Na odcinku kilkuset metrów, kilkadziesiąt dziur. Koszmar nie jazda. Odbijam do lasu w kierunku Miasteczka Śląskiego. Pogoda piękna szkoda że wąskotorówka nie kursuje w takie dnie. Może tłumów by nie było ale w takich okolicznościach przyrody w sumie fajna wycieczka.
Peryferiami Miasteczka Śląskiego chcę wrócić w kierunku Tarnowskich Gór, wzdłuż szlaku kolejowego. Od początku jedzie się źle, droga to kamienie na kształt bruku ale o nieregularnym kształcie. Droga się kończy i jadę niezłą pustą asfaltówką. Krajobraz kolejowy co chwilę zmienia się ku mej uciesze. Dobrze że nie jechał żaden samochód bo cały czas patrzyłem na lewo ;)
Dojechałem do Tarnowskich Gór. Oczywiście nie mogło zabraknąć dworca PKP i peronu 1 tor 6 gdzie zawsze stoją fajne maszyny.



Trafił się też poczciwy "kibel należący do Przewozów Regionalnych na służbie w Kolejach Śląskich.