Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dynio z miasteczka Bytom (Kleinfeld). Mam przejechane 54296.81 kilometrów Jeżdżę z prędkością średnią 16.71 km/h. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dynio.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Z przyjaciółmi,choć z jednym ;)

Dystans całkowity:15150.30 km (w terenie 1324.82 km; 8.74%)
Czas w ruchu:928:32
Średnia prędkość:16.32 km/h
Maksymalna prędkość:99.90 km/h
Suma podjazdów:9090 m
Maks. tętno maksymalne:200 (100 %)
Maks. tętno średnie:141 (71 %)
Suma kalorii:691462 kcal
Liczba aktywności:314
Średnio na aktywność:48.25 km i 2h 57m
Więcej statystyk
  • DST 49.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 19.60km/h
  • VMAX 42.60km/h
  • Temperatura 22.8°C
  • Kalorie 2235kcal
  • Sprzęt Merida Kalahari 510
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po rowerzystów na dworzec w Katowicach

Niedziela, 28 maja 2017 · dodano: 05.06.2017 | Komentarze 0

Skoro nie udało się pojechać do Wisły to pojechałem wieczorem na dworzec kolejowy do Katowic odebrać tych którzy zdecydowali się na powrót koleją.



  • DST 141.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 07:41
  • VAVG 18.35km/h
  • VMAX 56.60km/h
  • Temperatura 12.2°C
  • Kalorie 6038kcal
  • Sprzęt Trek X-Caliber 7
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ogrody Kapias

Niedziela, 21 maja 2017 · dodano: 05.06.2017 | Komentarze 0

Opis kiedyś powstanie.

  • DST 46.45km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:25
  • VAVG 13.60km/h
  • VMAX 42.20km/h
  • Temperatura 12.2°C
  • Kalorie 2013kcal
  • Sprzęt Merida Kalahari 510
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

VI Rowerowy Rajd Nadziei

Poniedziałek, 1 maja 2017 · dodano: 02.05.2017 | Komentarze 1

Kolejny rok i kolejna edycja Rowerowego Rajdu Nadziei. Dla mnie to już drugi rok wspólnej jazdy...a może trzeci. Nie pamiętam. Umawiamy się z ekipą SRB pod sklepem o godzinie 11:15 na wspólną jazdę do Chorzowa. Po nocce zdrzemnąłem się 2 godziny i wstałem nawet normalnie. Nie mogłem jakoś wygrzebać się z domu. Koniec końców łapię ekipę po drodze. O mały figiel a nie zdążylibyśmy wcale a to przez "kapcia" złapanego przez Maćka w nieprzebijanych oponach. Jednak zdążyliśmy. Na miejscu ponad 300 rowerzystów a może i więcej. Rejestracja, odbiór opaski i pieczątka do KWK i krótko po 13 ruszamy. Prowadzi nas Policja na motocyklach. To co robią robią perfekcyjnie. Cały czas z aparatem fotograficznym towarzyszą nam dwie urodziwe i uśmiechnięte policjantki. Uwielbiam kobiety w mundurze...
Przez ulice Chorzowa docieramy do Parku Śląskiego który objeżdżamy sporym kołem aby dotrzeć na metę rajdu w Górnośląskim Parku Etnograficznym. Tutaj odbył się finał przejazdu, licytacje, losowania nagród i wyróżnień. Tutaj też odbyła się impreza plenerowa Śląskie Gody. Mnie udało się poznać online 
Tomasza . Choć krótko zamieniliśmy kilka zdań. Miło jest poznać kogoś kogo tylko zna się z sieci. Wracamy do domu bo już czas. Powrót tak samo upływa nam wesołych rozmowach o...jedzeniu które kończy się dla mnie kebabem. Lubię 1-maja :)

Więcej profesjonalnych zdjęć z imprezy 
TUTAJ !!!!

VI Rowerowy Raja Nadziei
VI Rowerowy Raja Nadziei © Dynio
VI Rowerowy Raja Nadziei
VI Rowerowy Raja Nadziei © Dynio
VI Rowerowy Raja Nadziei
VI Rowerowy Raja Nadziei © Dynio



  • DST 27.30km
  • Czas 01:42
  • VAVG 16.06km/h
  • VMAX 34.10km/h
  • Temperatura 2.9°C
  • Kalorie 1237kcal
  • Sprzęt Merida Kalahari 510
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

94 Bytomska Masa Krytyczna

Piątek, 28 kwietnia 2017 · dodano: 29.04.2017 | Komentarze 1

Nic ale kompletnie nic nie wskazywało na to że ta impreza się odbędzie. Dokładnie od dnia poprzedzającego czyli od czwartku od godziny 22:45 kiedy to zaczęło padać, na każdy metr kwadratowy spadło 30 litrów wody. Sporo ? sporo. Ale nie po to robiłem Meridę z błotnikami by stała w domu. Wykorzystałem "okienko" pogodowe czyli 15 minut bez deszczu ;) i wyjechałem. Od razu zaczęło kropić a w mieście lać. Do Romka zajechałem zmoknięty, szczególnie uda.
Na imprezę spod siedziby wyjechaliśmy w czwórkę by na Rynku dojechało kolejne 5 osób. 9 osób to już konkretna grupa. Creme de la creme, najlepsi z najlepszych, sól tej ziemi i komandosi rowerowi. Trzeba mieć nieźle zryty beret by w taką pogodę jeździć na rowerze. Dojechali policjanci z WRD z niezawodnym Jarkiem który lubi pomagać i nie boi się zatrzymać ruchu na największych skrzyżowaniach. Do tego jest wirtuozem seren policyjnych. To co na nich wygrywa jest warte niejednej nagrody Gramy ;)
To był szybki przejazd. Już po godzinie wróciliśmy na Rynek. Czy było fajnie, było cudownie z taką ekipą.





  • DST 10.51km
  • Teren 1.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 15.77km/h
  • VMAX 26.80km/h
  • Temperatura 19.1°C
  • Kalorie 1051kcal
  • Sprzęt Merida Kalahari 510
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowa Merida Kalahari 510 2.0

Poniedziałek, 10 kwietnia 2017 · dodano: 14.04.2017 | Komentarze 8

Nadszedł te długo wyczekiwany dzień. Pojechałem odebrać moją Meridę. Pięknie się prezentuje odrestaurowana. Oprócz ramy i sztywnego widelca ma wszystko nowe. W założonym limicie wydatku zmieściłem się idealnie. Reszty zostało mi 4....grosze. Ale było warto.
Już zapomniałem jak się jeździ na rowerze 26 cali. Jeździ się fajnie. Mam teraz bagażnik, sakwę i mama UWAGA !!!! stopkę której kiedyś nie znosiłem. Próbna jazda spowodowała taką euforię że przez szparę po zębie wpadło mi do gardła jakież żyjątko.
Skoro tak wszystko szybko poszło to pojechałem się pochwalić swoim rowerem na zebranie w Catenie.











  • DST 102.42km
  • Czas 05:54
  • VAVG 17.36km/h
  • VMAX 44.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 4274kcal
  • Sprzęt Trek X-Caliber 7
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiosenny Zlot Kolarski XX Rozpoczęcie Sezonu Kolarskiego KTK "Gronie" Tychy

Niedziela, 9 kwietnia 2017 · dodano: 14.04.2017 | Komentarze 0

Kolejna niedziela i kolejna wycieczka z Cateną. Równiutko o 8 rano spod siedziby Stowarzyszenia Rowerowy Bytom odjeżdża nas 10 osób. Są i nowe aż 3 twarze. To cieszy. Na początek Ruda Śląska i most nad autostradą A4 na którym spotykamy się z resztą ekipy której nie opłacało się jechać na start. Teraz jedziemy już razem. Głównie asfalty choć i odcinek leśny się trafia nie wspomnąć o 300 metrach podmokłej łąki ;)
Na metę zlotu która ma miejsce w Kobiórze docieramy lekko spóźnieni. Zapisujemy się ale nie starczy dla nas pamiątkowych naklejek. Zostaną dodrukowane i nam dostarczone. Starczyło natomiast tuszu do pamiątkowego stempla do książeczki kolarskiej.
Rozsiedliśmy się wygodnie, poznaliśmy nowych ludzi. Atmosfera takich zlotów jest bardzo fajna. Po ponad godzinie błogiego lenistwa pora wracać. Znowu samymi asfaltami. Dłuższy postój robimy w Bujakowie gdzie w tamtejszym sanktuarium, na jego zapleczu funkcjonuje specyficzny ogród botaniczny. Nie wiem kto jest gospodarzem ale chyba po trosze proboszcz ale głównie przychodzą tutaj mieszkańcy i pielęgnują roślinność i sadzą kwiaty. 9 kwietnia roślinność nie jest specjalnie bujna ale  już widać że za kilka tygodni będzie pięknie. Po kilkudziesięciu minutach ruszamy już bez większych przystanków do domu. Po drodze poszczególne osoby rozjeżdżają się w swoje strony.






  • DST 104.06km
  • Teren 13.00km
  • Czas 06:11
  • VAVG 16.83km/h
  • VMAX 53.50km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 4375kcal
  • Sprzęt Trek X-Caliber 7
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jaworzno

Niedziela, 2 kwietnia 2017 · dodano: 02.04.2017 | Komentarze 1

Kolejny genialny wyjazd, tym razem Jaworznozalew Łęg. Inspirację czerpaliśmy ze strony Rowerem po Śląsku. Zbiórka o 9 rano pod siedzibą. Ruszamy 9:10 w kierunku Chorzów, Katowice. Jest nas 10 osób. Droga standardowa. Postój w Nikiszowiec i jak zwykle a to już drugi raz pauza na Cafe Byfyj. Pół godzinki i jedziemy dalej. Jak odjechana to dzielnica może świadczyć fakt że parkował na placu nie lada zabytek jakim jest Renault Alpine. Oczu nie można było nacieszyć.
Renault Alpine
Renault Alpine © Dynio
Właściwie tutaj moja wiedza "jak jedziemy dalej" się skończyła. Jarek ma komputery, mapy i prowadzi. Bez większych ceregieli dojeżdżamy do obrzeż Mysłowic i dalej jak po sznurku do Jaworzna. Do Jaworzna nie można nie trafić, zewsząd widać wysoki na 306 metrów komin elektrowni Jaworzno III. Kilkaset metrów dalej w lesie jesteśmy na miejscu. Nie wiem co to była za impreza, chyba jakiś nieoficjalny zlot bo na miejscu oprócz nas jeszcze około 150 innych rowerzystów reprezentujących najodleglejsze zakątki regionu. Pogadaliśmy itp. Padła propozycja jazdy na Rynek. Przez las po 5 kilometrach jesteśmy na miejscu. Rynek i okolica a później reszta miasta którą przejedziemy robią dobre wrażenie. Dobrze świadczy to o gospodarzach tego miasta. Na Rynku raczymy się lodami z lodziarni Niebo w mieście. Dwie potężne gałki smaków jakich nie pomne są pyszne, bo nie za słodkie. Tak lubię. 
Czas się zbierać do domu. Wjeżdżając do Jaworzna zauważyłem drogowskaz
"Trójkąt Trzech Cesarzy 4,7 km" więc nie zastanawiałem się długo i zaproponowałem że jedziemy tam, tym bardziej że nie wszyscy chyba tam byli. Ruszamy na Sosnowiec. Z malutkimi problemami nawigacyjnymi po krótkim czasie jesteśmy na miejscu. I tutaj mam wypadek. Skręcamy zgrabnie w boczną uliczkę. Jadę pierwszy gładkim jak stół asfaltem. Na krótkim dwustumetrowym odcinku jest próg zwalniający. Chciałem ominąć go z prawej pozostawionym około dziesięciocentymetrowym dystansem. Myślałem też że pobocze łączy się płynnie z asfaltem. Nie łączy. Przednie koło ujechało w piach a ja wylądowałem całym ciężarem na asfalcie. Kiedy leżałem tak sobie na w sumie ciepłym podłożu nie myślałem o tym co z rowerem i czy mam jakieś obrażenia, tylko o tym czy nie podarł się mój nowy strój rowerowy. W końcu mam go na sobie dopiero drugi raz. Na "trójkąt" poświęcamy 10 minut. Następne 15 minut na "opatrywanie" moich ran. Opatrywanie to woda mineralna i gaziki. Dzisiaj nauczyłem się że trzeba wozić apteczkę. Mam apteczkę. Wygrałem. Taką profesjonalną. Wracamy do Bytomia przez centra Sosnowca i ponownie Katowic. Ostatnia pauza na placu Wolności i od tego momentu już bez przerw do domu.
To był kolejny udany rowerowy dzień. Tęsknię już za kolejną niedzielą...

Biedaszyb
Biedaszyb © Dynio
Drwal
Drwal © Dynio
Łabędzie
Łabędzie © Dynio
Taki ja
Taki ja © Dynio



  • DST 100.33km
  • Teren 85.00km
  • Czas 06:15
  • VAVG 16.05km/h
  • VMAX 35.10km/h
  • Temperatura 8.2°C
  • Kalorie 4064kcal
  • Sprzęt Trek X-Caliber 7
  • Aktywność Jazda na rowerze

Celina

Niedziela, 26 marca 2017 · dodano: 31.03.2017 | Komentarze 1

A więc od początku. Mój kolega nadajmy mu imię Wojtek rzuca hasło aby pojechać do Celiny aby coś zjeść i przy okazji w końcu skutecznie utopić Marzannę. Mnie ten pomysł się spodobał bo z podobną grupą około roku temu pojechaliśmy na pyszne jedzenie i było super, zobaczcie tutaj !!! Nie mogłem odpuścić i towarzystwa i takiej jazdy. Namówiłem członków naszego stowarzyszenia i pojechaliśmy. Jednak dzień wcześniej mam służbę na godzinę 18 i rano nie będę miał czasu na spanie bo o 8 muszę być w Radzionkowie, na miejscu zbiórki, dodatkowo zmiana czasu i godzina kontrolowanej drzemki w pracy uciekła. Jednak ranka czeka mnie porządne drapanie szyb w samochodzie co nie nastraja mnie optymistycznie...nie lubię zimna. Ruszam z domu ciepło ubrany krótko po godzinie 7. Jedzie się nadzwyczaj dobrze jak na taką pogodę. Jest rześko, a zza chmur jednak wychodzi niezapowiadane słonko. W Radzionkowie obok stacji kolejowej czeka już całkiem zacna grupka rowerzystów. Przywitaliśmy się i ruszamy do Orzecha by przy tamtejszej OSP zabrać kolejną grupę rowerzystów i do Świerklańca po gospodarzy imprezy. Odtąd jedziemy już sporą bo 35 osobową kawalkadą. Wjeżdżamy w las i to głównie nim będziemy się poruszali. Właściwie nie ma co opisywać. Pierwszy przystanek mamy przy garbatym mostku, niestety nie znalazłem w internecie zbyt wiele informacji o nim. To taka kładka nad rzeką Mała Panew. Jest tam też wiata pod którą można się schronić ale są i też latem szerszenie czego doświadczyłem ubiegłego lata. Dojeżdżamy do zalewu Zielona i na moście rzeki Mała Panew wrzucamy Marzannę do rzeki. Ta trochę się miota ale w końcu odpływa w dal...
Kolejne krótkie przystanki i docieramy do Kalet. Tutaj dołączają kolejni w tym Monika, jakoś mam szczęście do kobiet o tym imieniu... ;) Bez kłopotów docieramy do celu. Bar robi fajne wrażenie, dużo drewna, kominek. Fajna atmosfera. Gorzej z logistyką, oczekiwanie na posiłek około 45 minut. Nic straconego, integrujemy się w grupach. Jest wesoło. Oczekiwanie na posiłek opłacało się. Dwa razy w życiu jadłem dobrą roladę, to był ten drugi raz. MEGA !!! czego nie omieszkałem zaznaczyć przy wyjściu komplementując kucharkę. Chyba była zadowolona. 
Wyszło słońce i zrobiło się o niebo cieplej, zrzuciłem polarowe rękawiczki. Wracamy. Dalej lasem. Już wracamy. Przystanek w Krywałdzie i opowieść o nieistniejącej wiosce. Pozostał krzyż i ławeczka. Dostrzegam zdziczałe drzewa owocowe. Krótko i znowu przystanek przy źródle które zostało wykopane na potrzeby pobliskich Kalet lecz nigdy nim się nie stało z uwagi na duże żelazowanie wody. Jednak teren wokół fajnie zagospodarowany i można tutaj odpocząć. Kolejne kilometry i postój przy kościółku w Bruśku. Tutaj proboszcz ma własny parking dla swojego roweru ;) Na kolejnym postoju część uczestników odjeżdża do swoich domów. Po drodze będzie tak dalej. I my żegnamy się z resztą w Tarnowskich Górach. Wracamy do siebie.
To była bardzo udana wycieczka. Było wspaniale. Akumulatory podładowane.




  • DST 70.13km
  • Teren 1.00km
  • Czas 04:28
  • VAVG 15.70km/h
  • VMAX 47.60km/h
  • Temperatura 6.1°C
  • Kalorie 3036kcal
  • Sprzęt Trek X-Caliber 7
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nikiszowiec i Giszowiec

Niedziela, 12 marca 2017 · dodano: 12.03.2017 | Komentarze 1

Nikiszowiec a potem w konsekwencji Giszowiec to cele naszego dzisiejszego wyjazdu. Spod naszej siedziby ruszamy w 10 osób. Kierunek to Chorzów. Spontanicznie zatrzymujemy się obok szybu Prezydent. Mnie pokusiło mimo lęku wysokości wdrapać się kilkaset schodów do góry. Po co to nie wiem. Jak szybko wszedłem tak szybko zszedłem. Ale widoki super.

Wieża wyciągowa szybu Prezydent
Wieża wyciągowa szybu Prezydent © Dynio

Widok z szybu Prezydent
Widok z szybu Prezydent © Dynio

Widok z szybu Prezydent
Widok z szybu Prezydent © Dynio

Kilka obrotów korbą i jesteśmy obok pomnika Powstańców Śląskich. Padłą propozycja wspólnej fotografii, ale niestety jej nie mam ;) Bez kolejnych postojów meldujemy się na miejscu i rozsiadamy wygodnie w Cafe Byfyj. Jak poprzedniej niedzieli tak i tej kawa pyszna oraz pyszne ciasto. Tylko te ceny...cóż Nikiszowiec stał się modny, snobistyczny i drogi. Wystarczy spojrzeć na ceny mieszkań. Posiedzieliśmy pojedliśmy i popili. Czas pozwiedzać. Objechaliśmy okoliczne uliczki. Wracamy. Po drodze Giszowiec i plener fotograficzny. Wagoniki kopalniane ozdobione przez artystów grupy janowskiej.

Wagonik kopalniany
Wagonik kopalniany © Dynio

Wagonik kopalniany
Wagonik kopalniany © Dynio

Trafia się też dekiel gulika z herbem. Lubię je.

Kanał czyli dekiel czyli pokrywa
Kanał czyli dekiel czyli pokrywa © Dynio

Kolejny krótki postój przy kopalni Wujek. Nie trzeba tłumaczyć co tutaj się stało i kiedy...

Kopalnia Wujek
Kopalnia Wujek © Dynio

Zaczyna kropić a do domu ze 25 kilometrów. Jedziemy a Iza zadaje tempo, pod górki nie ma lepszej. Liczne postoje, światło czerwone wybitnie nas kocha. Grupa się "kruszy" część kończy w Chorzowie a część jedzie do domu w Szombierkach-dzielnicy mojego miasta. Do domu docieram z Marianem, miechowiczaninem. Tak skończył się kolejny udany rowerowy dzień. Było wspaniale. Jak zawsze.






  • DST 46.49km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:54
  • VAVG 16.03km/h
  • VMAX 61.50km/h
  • Temperatura 14.9°C
  • Kalorie 2008kcal
  • Sprzęt Trek X-Caliber 7
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielnie z SRB

Niedziela, 5 marca 2017 · dodano: 05.03.2017 | Komentarze 0

Jak jest niedziela to jest wycieczka SRB. Nawet mimo niespokojnej nocy udało mi się zdrzemnąć oraz dodatkowo 2 godziny w domu spowodowało że pod siedzibą o 11 byłem "monter" Na miejscu równo 10 osób. Kilka osób z Cateny. 11:05 ruszamy. Nikt nie zamula jedzie się świetnie. Po drodze rozmowy czyli niedzielny luz. Pierwszy postój robimy w parku w Świerklańcu. Wizyta w Pałacu Kawalera. Wstyd się przyznać ale wewnątrz byłem pierwszy raz, a z zewnątrz setki. Posiedzieliśmy i pogadaliśmy. Jedziemy na kawę do Tarnowskich Gór na Rynek. Przecieram szlak obok jednostki wojskowej. Zawsze bałem się tamtędy jeździć okazało się że niepotrzebnie. Krótki postój robimy na jednym z nielicznych skrzyżowań normalnego toru z wąskotorowym oczywiście kolejowym skrzyżowaniem. Niedługo potem rozsiadamy się wygodnie w kawiarni Gryfnyj Kafyj. Kawa jest genialna, lepszej chyba nie piłem. Do tego świeżo wyciskany sok z pomarańczy który, kolejny raz wstyd się przyznać piłem po raz pierwszy. Teraz wiem że to co mamy w sklepach nawet uznanych marek to...pomyje. Miło się rozmawiało, śmiało itp. ale czas wracać. Jedziemy czarnym szlakiem. Przy "red rock" dzielimy się na dwie grupy. My jedziemy do domu. Część jedzie do oberży. Tak kończy się rowerowa niedziela. Spędzona w doborowym towarzystwie.