Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dynio z miasteczka Bytom (Kleinfeld). Mam przejechane 54296.81 kilometrów Jeżdżę z prędkością średnią 16.71 km/h. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dynio.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 32.55km
  • Czas 01:23
  • VAVG 23.53km/h
  • VMAX 47.80km/h
  • Temperatura 26.6°C
  • Kalorie 1551kcal
  • Sprzęt Trek X-Caliber 7
  • Aktywność Jazda na rowerze

A po pracy to się działo...

Niedziela, 29 kwietnia 2018 · dodano: 30.04.2018 | Komentarze 2

Do pracy nudny klasy, ale cieplutko. Przyjemnie. Po pracy wyjazd do Świętochłowic na szybką kawę. Po kawie z moją towarzyszką powiedzmy że ma na imię Iwona jedziemy na krótką przejażdżkę. Po drodze sklep, jej zakupy...kiszonej kapusty. No i od tego momentu zaczyna się przygoda. Stoimy na światłach na końcu kolejki samochodów. Nie pcham się do przodu po torach tramwajowych. Jest po burzy i ślisko. Nie chciałem na się przewróciła. Zapala się zielone, samochody przejeżdżają i zapala się żółte światło. Hamuję. Iwona myślała że Jacek przejeżdża na żółtym. Nie, Jacek nie przejeżdża na żółtym ani późnym zielonym. No i koniec końców Iwona pakuje mi się w tylne koło. Normalne, od dokładnie trzech lat ktoś mi raz w roku pakuje się w "zadek" W głowie przeleciały mi dwie myśli. Połamane szprychy i skrzywiona tarcza hamulcowa. Ale nic z tych rzeczy. Iwona wjechała mi w tył z kobiecą gracją tak delikatnie. Dobrze że przy tym ona sama się nie przewróciła. Cała ta sytuacja wywołała u nas głupawkę, ale u mnie kilka chwil później ;) Kółeczko po Świętochłowicach i przez Chorzów Batory wracamy na Skałkę. Chwilę później grzecznie rozjeżdżamy się do domów. Aha...jedliśmy jeszcze lody na drewnianym patyku.




Komentarze
Roadrunner1984
| 09:26 wtorek, 1 maja 2018 | linkuj No widzisz Jacku, jak wspólnie krecimy to prawie zawsze coś się wywinie i są szkody mniejsze lub większe , a jak śmigasz z kobietą to wychodzisz z tego cało :D :D heuheuhue POZDROOO
Roadrunner1984
| 09:20 wtorek, 1 maja 2018 | linkuj No widzisz Jacku, jak wspólnie krecimy to prawie zawsze coś się wywinie i są szkody mniejsze lub większe , a jak śmigasz z kobietą to wychodzisz z tego cało :D :D heuheuhue POZDROOO
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!