Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dynio z miasteczka Bytom (Kleinfeld). Mam przejechane 54296.81 kilometrów Jeżdżę z prędkością średnią 16.71 km/h. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dynio.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 73.85km
  • Czas 03:55
  • VAVG 18.86km/h
  • VMAX 53.60km/h
  • Temperatura 12.8°C
  • Kalorie 3136kcal
  • Sprzęt Merida Kalahari 510
  • Aktywność Jazda na rowerze

Oświęcim

Środa, 3 maja 2017 · dodano: 06.05.2017 | Komentarze 3

Oświęcim i jazda do tego miasta rowerem chodziło mi po głowie od jakiegoś już czasu. Nie jeździłem w tamtym kierunku. W Małopolsce byłem raz chyba 2 lata temu w Krakowie.  A więc pojechałem. trasa ta sama do Paprocan. Tutaj tłumy. Za lodami stałem pół godziny ale lody GRAMY serdecznie polecam. Warto było postać. W Tychach też widziałem stację Tyski Rower Miejski. Program chyba dopiero startuje bo przy stacji stała urodziwa dziewczyna i pomagała z aplikacją i wypożyczeniem roweru. Ładnie tłumaczyła co i jak. 

Tyski Rower Miejski
Tyski Rower Miejski © Dynio

Teraz nową trasą do Oświęcimia. Co prawda dróg rowerowych nie ma ale są oznakowania i nie jadę główną drogą 44 której się boję. Przestanek w Bieruniu i powiecie bieruńsko-lędzińskim. Samo miasto ładne, ciche i spokojne ale wiadomo święto.

Witacz
Witacz © Dynio

Kompozycja rowerowa
Kompozycja rowerowa © Dynio

Rynek w Bieruniu
Rynek w Bieruniu © Dynio

Fontanna w Bieruniu
Fontanna w Bieruniu © Dynio

Czas uzupełnić wodę. W małym sklepiku dowiaduję się że do Oświęcimia prowadzi droga rowerowa. Ufff...Droga co prawda z kształtki betonowej ale prościutka i szeroka, co najważniejsze oddalona od drogi o 50-100 metrów. Prowadzi praktycznie do samego Oświęcimia. Ulicą nieruchliwą w święto przejechałem raptem może 50 metrów bo pop prostu nie było zrobić DDR-u na chodniku o szerokości 30 centymetrów. Za zakrętem na wiadukcie kolejowym zaczyna się właśnie Oświęcim.

Oświęcim
Oświęcim © Dynio

Najpierw stacja kolejowa i zakup biletu na pociąg. Nie ukrywam że pojechałem do tego miasta z zamiarem powrotu pociągiem. Jakiś czas temu uruchomiono połączenie kolejowe na linii Lubliniec-Oświęcim. Miałem jeszcze 45 minut do odjazdu pociągu więc pojechałem zobaczyć choć przez płot obóz koncentracyjny oraz zdobyć pieczątkę do książeczki PTTK. I tak, zanim wjechałem na parking zatrzymałem się przy bramce ale przez okienko usłyszałem że mam jechać i nie tamować ruchu. Jak wjeżdżałem za plecami wjeżdżał autobus turystyczny. Panie w kamizelkach rzuciły się na niego jakby własnymi piersiami chciały zablokować ruch a jedna do drugiej krzyczała "kasuj go" Czysty przemysł. Byle zarobić nawet na śmierci milionów....
Kolejna przygoda to zdobycie pieczątki. Najpierw do informacji po bezpłatny bilet. Na szczęście z rowerem nie mam problemu, rosły ochroniarz chętnie popilnuje zresztą nie tylko mojego. I tutaj zaczyna się "zabawa" żeby wejść do budynku w którym znajduje się dyspozytor z pieczątką wiedzie przez punkt kontroli. Punkt taki jak na lotnisku. Wielcy ochroniarze, bramka i wszystko trzeba wyciągnąć z kieszeni. Niewiele mam rzeczy w stroju rowerowym szczególnie metalowych. To nie dało spokoju ochronie i zostałem prześwietlony takim ręcznym detektorem który zapiszczał w okolicy butów. Musiałem pokazać że mam bloki zamontowane w butach. No w końcu się udało zdobyć po chwili zagubioną pieczątkę. Jeszcze przy wyjściu musiałem pokazać po co przyszedłem jakbym nie zrobił tego przy wejściu ale chyba tak musiało być.
Uszczęśliwiony wsiadłem na rower i już wiem że więcej tutaj nie przyjadę. Na stacji jestem kilka minut przed odjazdem. Liczyłem że pojadę nowym 14WE. Niestety odjechał wcześniejszym kursem. Pozostał stary EN57 którego było czuć z daleka, więc nie na darmo wołają na niego "kibel"
Jedyna zaletą tych składów jest to że mogą komfortowo podróżować rowery a nawet 30 sztuk bo tyle raz widziałem. Po drodze uciąłem sobie miłą pogawędkę z turystą rowerowym który wracał z majówki na Green Velo, mówił że warto. Trzeba będzie sprawdzić.







Komentarze
TomekChorzow
| 05:31 sobota, 13 maja 2017 | linkuj Czy wiesz, że od sierpnia ubiegłego roku przewóz rowerów na niektórych liniach (w tym Oświęcim-Lubliniec przez Katowice) jest bezpłatny? Ja o tym do niedawna nie wiedziałem i co gorsza nie powiedział mi o tym nawet konduktor. 16 listopada zeszłego roku wracałem z rowerem z Kalet do Chorzowa miasta a on mi sprzedał także bilet na rower. Tak samo gdy 30 stycznia jechałem z Kalet z rowerem i kupiłem za pomocą smartfona bilet dla siebie i na rower, konduktor podczas kontroli nawet się nie zająknął…
Więcej tu: http://kolejeslaskie.com/bezplatny-przewoz-rowerow-na-wybranych-liniach/
Roadrunner1984
| 20:49 niedziela, 7 maja 2017 | linkuj No ładny wypad panie , niema to jak wrócić koleją pod sam dom :) tęskno mi za tym. a Rower jak sie sprawdza ?
niradhara
| 09:37 niedziela, 7 maja 2017 | linkuj Odwiedziłeś Utopca :) W pobliżu jest zabytkowy drewniany kościółek. Szkoda, że go nie zobaczyłeś.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!