Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dynio z miasteczka Bytom (Kleinfeld). Mam przejechane 54296.81 kilometrów Jeżdżę z prędkością średnią 16.71 km/h. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dynio.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 132.80km
  • Teren 39.00km
  • Czas 07:44
  • VAVG 17.17km/h
  • VMAX 36.60km/h
  • Temperatura 18.1°C
  • Kalorie 5559kcal
  • Sprzęt Trek X-Caliber 7
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sobotnie Rajzowanie

Sobota, 16 kwietnia 2016 · dodano: 20.04.2016 | Komentarze 3

Wszystko związane z tym wyjazdem zaczęło się od tego. Wiele dobrego słyszałem o zeszłorocznym wyjeździe ale nie mogłem przez pracę. Dzisiaj będzie inaczej. Ustawiłem grafik, ustawiłem wszystkie budziki by nie zaspać i wstałem o godzinie 4:30. Jest dobrze. Miejsce zbiórki w Kaletach a to oznacza że jadę pociągiem. Wszystko dobrze się układa. O 6 rano melduję się na dworcu. Mówią że pociągami nikt nie jeździ, przynajmniej z Bytomia i część ich w ogóle tędy nie jeździ. Jest sobota a na peronie pierwszym jest nas łącznie 13 osób. Dziwne co !?



Po przesiadce w Tarnowskich Górach do innego składu który odjeżdża 20 minut wcześniej docieram do Kalet. Tutaj o wiele zimniej, lekko lodowato. A tak z innej beczki, zawsze mnie ciekawiło co jest w tych skrzyniach plastikowych które widziałem w składach EN57. Ciekawość wygrała, są tablice kierunkowe.




Te składy są dla mnie najwygodniejsze do przewozu rowerów. Jest komfortowo.







Pozostała godzina do zbiórki. Przekręciłem korbami po tym małym miasteczku. Dużo czasu mi to nie zajęło, a o 7 rano patrzono na mnie dziwnie. Dobra, czas jechać pod kaleciański dom kultury. Po drodze zaglądam nad staw. Fajna miejscówka.



Kilkanaście minut przed ósmą przypomnę że rano zjeżdżają się rowerzyści w tym ci dawno niewidziani. Bytomianin jeden...tylko ja. Szkoda. Przyjeżdżają też organizatorzy. Chwila rozmów i jedziemy. Nie ujechaliśmy daleko. Po około 500 metrów słychać głośny wybuch i jednego z rowerzystów spowiła biała chmura. Jak się okazało był to talk z rozerwanej opony. Niepocieszny starszy pan obiecał że jak o 9 otworzą sklep to kupi oponę i nas dogoni. Nie wierzyłem w to. Dogonił nas na 33 kilometrze. Właśnie w tedy kiedy jadłem swoją rybę życia. 24 osoby poruszały się dość sprawnie. Grupa na początku trochę cicha szybko się zgrała. Po drodze Boronów i tamtejszy drewniany kościół. Ładny i stary. To tyle.







Kilkanaście kilometrów dalej jesteśmy w Piłce obok stawów. Niewielka wędzarnia prowadzona przez starsze małżeństwo. Dwa stoły i niewiele więcej. I te ryby, cud miód i orzeszki ;)







Kolejne kilka kilometrów, kolejny postój. Nieczynny młyn wodny a właściwie wodny kołowrót który służy do zasilanie pobliskiego stawu. Widać że nie działa. A woda w stawie jest, ciekawostka taka.











Kolejna "dyszka" i mały postój w Pawełkach dzielimy się na dwie grupy. Jakoś tak wyszło. Zaczyna padać. Jedziemy na ognisko i dojeżdżamy na "Brzozy" Fajne miejsce. Dojeżdża druga grupa wraz z organizatorami i stwierdza że to nie tutaj. Nam się podoba tutaj i zostajemy. Organizatorzy chyba lekko zniesmaczeni naszą "butą" obracają się i odjeżdżają. Rozpala się ogień itp. A ja dowiaduję się że kora brzozy pali się niczym benzyna, nawet mokra.





W takich okolicznościach przyrody czas płynie szybciej trochę za szybko. Planuje powrót koleją do domu. Grupa jednak mnie przekonuje że to zły pomysł że w grupie raźniej i że nie za długo będziemy w domach. Uwierzyłem. Nie zawiodłem się. Powrót do domu to była niezła jazda. Anie się obejrzałem a już byliśmy w tarnowskich Górach. Nie przeszkadzała mi nawet ulewa. W Tarnowskich Górach część odbija do Piekar Śląskich, część do Orzecha a nasza trójka do Bytomia. Na przedmieściach dwójka jedzie do "siebie" a ja przez las do domu. I to by było na tyle. 







Komentarze
akacja68
| 07:27 czwartek, 21 kwietnia 2016 | linkuj Świetna wycieczka, tyle wrażeń! I te rybki...
akacja68
| 07:27 czwartek, 21 kwietnia 2016 | linkuj Świetna wycieczka, tyle wrażeń! I te rybki...
Roadrunner1984
| 22:14 środa, 20 kwietnia 2016 | linkuj Wycieczka warta takiej Ryby, dobry dystans :D :D :D Pozdro
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!