Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dynio z miasteczka Bytom (Kleinfeld). Mam przejechane 54296.81 kilometrów Jeżdżę z prędkością średnią 16.71 km/h. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dynio.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:40963.38 km (w terenie 2831.78 km; 6.91%)
Czas w ruchu:2377:35
Średnia prędkość:17.23 km/h
Maksymalna prędkość:99.90 km/h
Suma podjazdów:20598 m
Maks. tętno maksymalne:217 (100 %)
Maks. tętno średnie:155 (77 %)
Suma kalorii:1761595 kcal
Liczba aktywności:1324
Średnio na aktywność:30.96 km i 1h 48m
Więcej statystyk
  • DST 87.31km
  • Teren 1.93km
  • Czas 05:16
  • VAVG 16.58km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po GOP-ie II

Piątek, 9 września 2011 · dodano: 10.09.2011 | Komentarze 3

Po dniu pełnym obowiązków (dziecko przedszkole i z przedszkola, zakupy, sprzątanie) Nawet z kołem pojechałem do wulkanizatora. Jeszcze makulaturę wywiozłem. Taki dzień mógł się tylko skończyć relaksacyjna przejażdżka rowerową. Okazja się znalazła. Pojechałem do Zabrza na ZMK. Pojechałem sam bo Marcin w pracy a Jarek nie odbierał telefonu. Po drodze przy ulicy Szyb Zachodni na granicy z Zabrzem stoją poprzemysłowe zabudowania. Nie pamiętam co tu było ale albo dawne magazyny nieistniejącego WPHW albo coś związanego z również nie istniejącą KWK "Miechowice" Pierwsze liście pnącz nabierają już jesiennych barw.



Niewiele dalej wybudowano nową ulicę łączącą dwie inne, ma ona być dojazdówką do SSE. Gdzie ta strefa ma być to zielonego pojęcia nie mam, bo po jednej stronie pola a po drugiej las. Niemniej wzdłuż ulicy wybudowano asfaltową DdR. Trochę wąska ale można się minąć.



Dojeżdżam do ronda a wraz ze mną trzy rowerzystki, ufryzowana dama w Mecedesie "S klass" chce nas koniecznie rozjechać. Jedna z jadących kobiet puszcza taką wiązankę podwórkowej gwary której nie zacytuję z uwagi na to że mogą to czytać nieletni. Rowerówką dojeżdżam do Mikulczyc. Zawsze interesował mnie drewniany kościółek stojący tutaj, zawsze zamknięty. Nikogo nie udało mi się przy nim zobaczyć. Nie wydawało mi sie że jest zabytkowy niemniej poszperałem i okazało się że jest;
Drewniany, skromnie wyposażony kościół z 1937 roku projektu architekta Kurta Nietzscha. Ciekawostką jest to, że został wykonany z prefabrykatów.





Jadę dalej do Centrum, po drodze dojeżdża do mnie Łukasz, nie jedzie jednak na Masę tylko się "karnąć" na rowerze. Dojechałem do placu Wolności jednocześnie z Gliwicami.



Chwilę później dojechali eskortujący na funkcjonariusze.



Urwałem się na chwilę z placu bo strasznie mnie ciekawi budynek stojący przy ulicy Wolności dawny Hotel Admiralski wspaniała budowla lecz dziś zaniedbana zapomniana i oby nie podzieliła losu budynku przy ulicy Chorzowskiej 2 w Bytomiu.



Wracam na plac i zaraz ruszamy. Zanim ruszymy na drodze rowerowej widzę ładną pokrywę włazu kanałowego ;)



Całą drogę przegaduję z Adi-m. O rowerach potem znów o rowerach i na koniec o rowerach też gadamy. Przejazd bez przeszkód tylko policjant jadący za nami prawie cały czas miał włączoną syrenę, szału można było dostać. Wracamy na plac. Tutaj ucinam małą pogawędkę z yoasią. Robi się chłodniej, zakładam bluzę. Jadę w kierunku Rudy Śląskiej. Przejazd pokryje się identycznie z tym z zeszłego piątku. Jedynie nie będę w Gliwicach. W Rudzie Śląskiej na stacji robię pauzę zjadam drożdżówkę i zakładam rękawiczki z długimi palcami. Mijam kolejno Świętochłowice, Chorzów i świętujące swoje urodziny Katowice. Przez puściutki WPKiW wracam do Bytomia. Dobrze że jadę bokami bo lampka kompletnie się rozładowała.


  • DST 12.18km
  • Czas 00:35
  • VAVG 20.88km/h
  • VMAX 38.60km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie wyszło...

Poniedziałek, 5 września 2011 · dodano: 05.09.2011 | Komentarze 3

Pogoda mimo ze przez cały dzień parna popołudniu i pod wieczór zrobiła się o tyle znośna że pomyślałem o zrobieniu około 50 kilometrów ale gdzieś w pobliżu. Najdalej chciałem się zapuścić do Zbrosławic ewentualnie Księżego Lasu. Kiedy wyjechałem coś mnie tknęło żeby się nie ruszać na razie z dzielnicy. Pojechałem najpierw dwie rundy wokół CH Plejada. Kiedy robiłem drugi objazd zerwał się wiatr a od zachodu zaczęło się błyskać. Kierunek dom. Na ulicy Francuskiej podmuchy są tak mocne że zjeżdżam na chodnik. Nie mam ochoty dziś na kolejne "wrażenia"

  • DST 70.72km
  • Teren 9.23km
  • Czas 03:26
  • VAVG 20.60km/h
  • VMAX 56.20km/h
  • Temperatura 27.2°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po kilku gminach powiatach i wsiach

Niedziela, 4 września 2011 · dodano: 04.09.2011 | Komentarze 6

Ostatni wpis w stylu "Po" Po nieudanym poranku wsiadłem popołudniem na rower. Pojechałem jak zwykle w kierunku portu lotniczego w Pyrzowicach ale troszkę dookoła. Ciekaw jestem kiedy ta trasa nawet modyfikowana znudzi mi się. Zobaczymy. Niemniej jak pisałem wyżej wyjechałem i przez Radzionków obrzeża Piekar Śląskich dojechałem do jeziora Świerklanieckiego. Nie obyło się bez autolanserkiej foty na tamie;



Po raz setny a może i więcej przekraczam granicę gminy Bobrowniki, nie obeszło sie bez pamiątkowego zdjęcia;



Dalej jadąc lasem najpierw dostrzegam na drzewie tablicę informacyjna, widać że natura walczy;



Dotarłem leśną drogą do Oss potem do Sączowa gdzie przy pasących się na łące koniach zrobiłem sobie odpoczynek a im mini sesję fotograficzną. Koń jaki jest każdy widzi. Nie wykazywały moją osobą żadnego zainteresowania oprócz jednego który się nie bal aparatu. Co innego gdybym miał coś smacznego;







Klucząc dalej drogami aby nie jechać przez budowę A1 najpierw wjeżdżam do Siemoni potem do Myszkowic a później przekraczam granicę gminy Mierzęcice i po pokonaniu wzniesienia 398 m n.p.m. wjeżdżam do Nowej Wsi;



W połowie szybkiego zjazdu na poboczu widzę ulicznego objazdowego sprzedawcę mrożonek i nie odmawiam sobie porcji lodów. Podziwiam też dzwonnicę miejscowego kościoła;



Dojeżdżam do Mierzęcic i kawałek turlam się ruchliwą ale wyjątkowo nie dziś drogą nr. 78. Tutaj też dostrzegam jeden z wielu drewnianych domów w tej okolicy. Prawie każdy prezentuje taki niestety opłakany stan.



Na światłach skręcam w kierunku drogi S1, mijam ją na wiadukcie i jadę w kierunku Zendka ale najpierw przejeżdżam przez "dzielnicę" tutaj też znajduje się popadająca w ruinę chatka;



Co ciekawe kiedyś w takich domach mieszkali ludzie biedni których nie było stać na mieszkanie w mieście, dziś niewielu stać na mieszkanie we własnym domku. Kolejna ciekawostka to to że ludzie budowali te domy w taki sposób że dwie ściany północna i wschodnia były murowane a reszta łącznie z dachem drewniane. Dojeżdżam na koniec pasa startowego lotniska, podjeżdżają motocykliści i ucinamy sobie półgodzinną pogawędkę. Powrót do domu w ciemnościach, dobrze że naładowałem baterie w lampce.
Kategoria Samotnie


  • DST 81.75km
  • Czas 04:15
  • VAVG 19.24km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Temperatura 24.9°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Zagłębiu

Sobota, 3 września 2011 · dodano: 04.09.2011 | Komentarze 5

Dziś za cel wycieczki obrane zostało Zagłębie Dąbrowskie a konkretnie jeziora z serii Pogoria. Wyjeżdżam zatem z domu i kieruję sie na wschód. Najpierw mijam peryferyjną dzielnicę Piekar Śląskich, Brzeziny Śląskie. Bez zatrzymywania się jadę dalej. To miejsce nie ma nic do zaoferowania rowerzyście. Dojeżdżam wzdłuż pól gdzie trwają prace orne oraz nawożenie ziemi. Smród jaki się unosił wokół a mało nie spowodował mojego odwrotu. Praktycznie na bezdechu przejechałem z 200 metrów i dobrze że zatrzymało mnie czerwone światło bo o mało ducha nie wyzionąłem. Tuż za sygnalizatorem zaczynają się Siemianowice Śląskie i ich dzielnica Bańgów. Tutaj też się nie zatrzymuję. Jadę dalej, na drodze 94 stoi patrol "R" zresztą odkąd pamiętam zawsze mają tam swoją miejscówkę. Policjant stojący po mojej stronie kieruje we mnie pistolet fotoradaru i kiedy dojeżdżam mówi 35 kilometrów można przyśpieszyć !!! Wymieniamy uśmiechy i po kilkuset metrach wjeżdżam do Czeladzi. Tutaj też urządzam sobie mały postój i małe zwiedzanie z "siodełka" Miasto małe ale piękne i urokliwe, szczególnie jego stara część. Modą stało się rewitalizowanie starówek miast przy użyciu kostki brukowej. Bardzo dobry pomysł szczególnie kiedy tego materiału używa się też do budowy infrastruktury miejskiej;



Czeladź to górujący nad miastem kościół z dwiema mierzącymi 39 metrów wieżami, te wieże są też ozdobą loga miasta.



Kilkadziesiąt metrów dalej jest miejski Rynek, mały uroczy spokojny w sam raz by przysiąść w drodze. Na placu pod kwiaciarnią stoi baaaardzo stary rower;



Jest reklamą kwiaciarni którą prowadzi bardzo miła rozmowna Pani. Ucinamy sobie krótką pogawędkę i tym i owym ale Pani zamyka swój zakład więc nie mam zamiaru przeszkadzać. Kręcę się chwilę po Rynku i okolicznych krótkich uliczkach. Na jednej z nich stoją drewniane domy kryte prawdziwym gontem, w jednym z nich była całe wieki temu karczma;



Jadąc dalej wracam przez Rynek i mijam pozostałości dawnej studni, dziś przykryte drewnianą altaną. W sam raz schronienie przed upałem lub deszczem.



Opuszczam Czeladź i przez skomplikowane skrzyżowanie jadę dalej. Na granicy miasta trafiam na kolejny zabytek czyli kirkut:



Niestety tego typu zabytki można oglądać tylko zza płotu. Stąd już tylko "krok" do Będzina. Stromym zjazdem trafiam na rondo i bezpośrednio pod zamek. tutaj dużo ludzi. Nie mam ochoty taszczyć roweru pod górę więc oglądam od dołu tak jak wielu mi podobnych;





Ze wzgórza zamkowego jadę pozwiedzać troszkę miasto. Bardzo mnie rozczarowało. Mówi się że Bytom jest brudny zaniedbany że "menele" bieda itp. Może i w tym stwierdzeniu jest trochę racji ale to co zobaczyłem w Będzinie zaskoczyło mnie strasznie. Otóż kiedy odbywała się 30 kwietnia Zagłębiowska Masa Krytyczna miałem możliwość tutaj gościć oraz kilka razy przejazdem. Za każdym razem było to samo, bałagan przepełnione kosze i wszędzie walające się papierzyska. Nie inaczej było i dziś. Główna ulica miasta Stanisława Małachowskiego nie dość że prawie całkowicie wyludniona mimo że był sobotnie popołudnie to tak samo zaśmiecona z kipiącymi od śmieci koszami. Trochę ludzi a właściwie drobnych pijaczków kręciło się przy Biedronce. Wstyd da odpowiedzialnych za oczyszczanie miasta. Jedyne ciekawe miejsce to dworzec kolejowy. Stoi on na szlaku dawnej Kolei Warszawsko - Wiedeńskiej. Dziś to miejsce gdzie swoje siedziby maja firmy i będzińska Straż Miejska;



Wracam do drogi 94 i nią jadę w kierunku Dąbrowy Górniczej. wspaniałym prostym jak stół asfaltem zjeżdżam do miasta. Już na początku tuż za tablicą z nazwą miasta trafiam na zabytkowy drewniany budynek, nie wiem czemu i komu służył ale prezentuje sie fajnie;



Jadąc dalej trafiam do centralnego miejsca miasta, tutaj przy pomocy miłych "starszych panów" taksówkarzy otrzymuję wskazówki jak trafić nad Pogorię. Zanim jednak tam dojadę podjeżdżam do kościoła. Piękna budowla sakralna pięknie wygląda w zachodzącym pomału słońcu;



Trafiam do celu mojej dzisiejszej wycieczki czyli jezior Pogoria. Tutaj mimo że minęła godzina 19 gęsty tłum ludzi, setki rowerzystów rolkarzy.





Jadąc DdR znalazłem sobie wygodną miejscówkę z widokiem na wodę;



Za mną zachodziło słońce;



Pojechałem też w kierunku jeziora nr. IV. Tutaj spokojniej, gdzieś po drugiej stronie w kłębach kurzu szaleli "kładowcy" Tutaj też zrozumiałem co oznacz hasło "Dębowy Świat"

Kategoria Samotnie


  • DST 102.19km
  • Teren 3.18km
  • Czas 05:02
  • VAVG 20.30km/h
  • VMAX 54.30km/h
  • Temperatura 23.1°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po GOP-ie*

Piątek, 2 września 2011 · dodano: 04.09.2011 | Komentarze 1

GOP czyli Górnośląski Okręg Przemysłowy kiedyś żywiciel i twórca naszej ojczyzny. Dziś zapomniany i niechciany ale do jazdy na rowerze jak najbardziej się nadający. Najpierw "grubo" po 17 jadę do Gliwic na tamtejszą Masę. Mam być na 18 a o 18.15 jestem w Zabrzu i daleko mi do placu Krakowskiego w Gliwicach. Nie gonię się i zastanawiam się gdzie załapać całą ekipę. Ustawiam się na ulicy Zwycięstwa vis a vis dworca kolejowego. Czekając na masowiczów mija mnie para młodych ludzi sprzeczających się, w pewnym momencie partner wymierza policzek swojej damie a ta natychmiast zalewa się krwią nie tylko z nosa ale i z pękniętej wargi. Ruszyło mnie nie wdając się w dyskusję strzeliłem gnojka w pysk co lekko go nie dość że zaskoczyło to zamroczyło. Świadkiem tego wszystkiego był patrol który stał na światłach. W następnej minucie gnojek zajmuje miejsce wygodne miejsce w 3 klasie z rączkami w kajdankach, nie jest takim kozakiem jak jeszcze kilka minut wcześniej. Dziewczynie jak się po chwili okazuje ma na imię Magda daję chusteczki jedyne co mam do pomocy. W rozmowie dowiaduję się że nie był to pierwszy raz i "raz" Po krótkiej rozmowie Magda dziękuje za pomoc i idzie w kierunku dworca. W ciągu następnych kilku minut dojeżdża peleton Masy i wbijam do czoła. Jedziemy sobie spokojnie i nie wiem może to jakiś taki dzień albo nie mogę zapomnieć o tym co stało się kilka minut wcześniej ale jakoś nikt nic nie mówi albo bardzo mało. Tak spokojnie wracamy na plac Krakowski. Tutaj krótko się żegnam i jadę dalej. Mam plan wrócić do domu baaaaardzo dookoła. Najpierw powrót do Zabrza. Później Ruda Śląska, Świętochłowice, Chorzów i Katowice. Tutaj objeżdżam sobie ich starą cześć ciesząc wzrok iluminacjami różnego rodzaju budowli. Od kościołów pomników po zwykłe fontanny. Na Rondzie robię przerwę na batony i wodę. Mimo że temperatura oscyluje w granicach 19 kreski zakładam bluzę i kamizelkę odblaskową. Krótki sms do przyjaciółki o tym jak mi dobrze i jadę dalej, kierunek dom. Mijam SCC i popylam przez WPKiW. Tutaj mimo późnej pory w każdej knajpce jakaś potańcówka, ale wiadomo "piątek miłego łikendu początek" Bez wpadek i wypadków docieram do Bytomia, zajeżdżam do Romana jest po 23 a u niego się świeci. wyjaśnieniem tak późnego "zasiedzenia się" jest jutrzejszy Bike Maraton edycja w Poznaniu. Kilka minut rozmowy uzupełnienie bidonu wodą i pętlą po obrzeżach miasta wracam do domu.

  • DST 41.16km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:14
  • VAVG 18.43km/h
  • VMAX 45.80km/h
  • Temperatura 22.4°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Witaj Szkoło !!!

Czwartek, 1 września 2011 · dodano: 01.09.2011 | Komentarze 2

Dzieci te mniejsze i większe poszły dziś nareszcie do szkoły. Tylko tam można je trochę utemperować ;) Skorzystałem z okazji i pojechałem po raz nie wiadomo który oklepaną trasą do Świerklańca. Dziś mała zmiana, dziś po raz pierwszy wjechałem bez zatrzymywania się na szczyt Księżej Góry czyli 357 m.n.p.m. Zjechałem do Piekar Śląskich i już dalej bez żadnych zmian. Od dziś też mam nowego "kumpla" któremu muszę postawić WIELKIE lody. Otóż kilkuletni Patryk został zostawiony przez swoją mamę w samochodzie na parkingu obok sklepu która na moment pobiegła coś zobaczyć. Jakież było zdziwienie owej mamy kiedy to po chwili jej syn stanął obok niej. Roztropny chłopak wychodząc z samochodu zamknął go poprzez wciśniecie guzika w tylnych drzwiach, a wraz z nimi w środku pozostały kluczyki w stacyjce torebka telefon....Biedna mam zaliczyła kilkukilometrowy spacer w szpilkach do domu po zapasowe klucze do auta. Uwielbiam dzieci "z pomysłem"
Kategoria Samotnie


  • DST 25.44km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 18.17km/h
  • VMAX 55.20km/h
  • Temperatura 20.1°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ciśnienie

Środa, 31 sierpnia 2011 · dodano: 01.09.2011 | Komentarze 1

Z ciśnieniem 1000 pognałem do lasu aby być samemu z sobą i swoimi problemami.
Kategoria Samotnie


  • DST 14.82km
  • Teren 1.15km
  • Czas 00:41
  • VAVG 21.69km/h
  • VMAX 46.20km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kurierka

Wtorek, 30 sierpnia 2011 · dodano: 30.08.2011 | Komentarze 1

Szybko przewieźć gotówkę z punktu A do punktu B.
Kategoria Samotnie


  • DST 22.75km
  • Teren 0.72km
  • Czas 01:07
  • VAVG 20.37km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Temperatura 21.4°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Normalnie

Niedziela, 28 sierpnia 2011 · dodano: 28.08.2011 | Komentarze 3

Nie jestem nie byłem i nigdy nie będę zwolennikiem upałów. Uważam że temperatury 35* dobre są w Turcji, Egipcie lub innym kraju choćby niedalekiej Chorwacji. Mnie temperatura w granicach 25* zupełnie w lecie odpowiada. Dziś tak właśnie było. Po wczorajszym upale nie pozostał ślad. Rozwiało wszystko co było w powietrzu a ono samo zrobiło się bardziej przejrzyste wręcz krystaliczne. Lepiej się oddycha w ogóle lepiej się człek czuje w takiej pogodzie. Nie miałem ochoty iść dziś do pracy. Nogi rwały się do jazdy ale mus to mus trzeba było jechać. O 13 wyruszyłem w kierunku bazy. Do 22 musiałem wytrzymać, wytrwałem. Oczekiwanie na koniec służby uprzyjemniał mi taki widok:



Po służbie pojechałem w miasto głównymi pustymi ulicami. Dziś nic mnie nie potrąciło i nie zwiało z drogi choć udo i żebra wiem że mam ;) Fajnie się jechało ale trzeba było wracać bo jutro mam ważny jubileuszowy dzień.


  • DST 18.90km
  • Teren 0.72km
  • Czas 01:02
  • VAVG 18.29km/h
  • VMAX 41.10km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zabójstwo

Sobota, 27 sierpnia 2011 · dodano: 27.08.2011 | Komentarze 4

Dziś dzień serwisu trzeci. Kolejny dzień poszukiwania przyczyn "cykania" przy pedałowaniu. Na "dzień dobry" wymiana suportu. Po wymianie cyka dalej. To co znajdowało się w środku wolało o pomstę do nieba. Mieszanina wody smaru i czegoś tam jeszcze. Kolejny punkt to wymiana tylnego kola, też to nic nie dało. Sztyca pod siodłowa, smarowanie też nie pomogło cyka dalej. Padło podejrzenie że mokła pęknąć rama. Jednak zanim razem z Romanem rozwijamy tą myśl dokręcamy wszystkie możliwe śruby i śrubki. Koszyki na bidony oraz hamulce. Nic nie pomaga cyka dalej. Wczoraj odkręciliśmy lewy SPD-ek i cykało. Dziś odkręcony został prawy i BINGO. Cykanie ustało. Po rozbiórce "na drobne" okazało się ze w środku nie ma smaru ale jest woda. Co jak co ale w tym miejscu wody być nie powinno. Po przesłuchaniu mnie w roli podejrzanego okazało się do czego zresztą się przyznałem że wszystkie te miejsca myłem wodą pod wysokim ciśnieniem na myjkach automatycznych czym wypłukałem smar. Oczywiście o rower trzeba dbać, myć go i czyścić. Ale jeśli wodza dzieci drogie to tylko albo z wiaderka albo ze szlaufu ogrodowego. Sam dziś zobaczyłem do czego może doprowadzić takie mycie.
całe to "majsterkowanie" zajęło nam a raczej Romkowi prawie 3 godziny. Narobił się chłop i nakombinował za co jestem wdzięczny. Zrobiło się krótko przed 14 a właśnie o tej godzinie rozpoczynam służbę. W upale 33* o 13.59 wpadłem do biura, czym o zawał nie przyprawiłem mojej poprzedniczki. Robiło się co raz bardziej gorąco do tego stopnia że w pewnym momencie w dyżurce miałem o zgrozo 32* około godziny 19 zerwał się wiatr, nie żaden zbawienny zefirek a potężna wichura. W dodatku temperatura spadła do 17* Wyjechałem i tak w duchu modliłem aby się nie zaziębić. Wiało potwornie w pewnym momencie nawet 35.4 km/h To jednak nie koniec moich wieczornych przygód. Jadąc ulica Miechowicką a właściwie kawałkiem objazdu w pewnym momencie podmuch wiatru spycha mnie na środek pasa ruchu, jadące za mną Audi potrąca mnie swoim bokiem, upadam na miękkie pobocze. Podbiega przerażony kierowca pytając czy jestem w jednym kawałku. Nic nikomu się nie stało ani mnie co chyba najważniejsze nie ucierpiał rower ani samochód. Żegnamy się uściskiem dłoni i każdy z nas jedzie w swoim kierunku.