Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dynio z miasteczka Bytom (Kleinfeld). Mam przejechane 54296.81 kilometrów Jeżdżę z prędkością średnią 16.71 km/h. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dynio.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Z przyjaciółmi,choć z jednym ;)

Dystans całkowity:15150.30 km (w terenie 1324.82 km; 8.74%)
Czas w ruchu:928:32
Średnia prędkość:16.32 km/h
Maksymalna prędkość:99.90 km/h
Suma podjazdów:9090 m
Maks. tętno maksymalne:200 (100 %)
Maks. tętno średnie:141 (71 %)
Suma kalorii:691462 kcal
Liczba aktywności:314
Średnio na aktywność:48.25 km i 2h 57m
Więcej statystyk
  • DST 200.11km
  • Teren 45.00km
  • Czas 09:18
  • VAVG 21.52km/h
  • VMAX 60.50km/h
  • Temperatura 25.6°C
  • HRavg 135 ( 67%)
  • Kalorie 8680kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

GMK i NPJ :) czyli podwójny cud :D

Sobota, 4 czerwca 2011 · dodano: 04.06.2011 | Komentarze 17

To że do tego wyjazdu doszło można własnie traktować w kategorii cudów. Jakoś nic się nie kleiło ale w sumie.... Otóż ba 6 pojechałem do służby. Po 14 powrót do domu i ogarnianie różnych spraw. O 17 omówiony jestem z Marcinem i sie spóźniam. Spotykamy się "po drodze" Jedziemy sobie przez las później ulicą w kierunku Zabrza i widząc własnie znak Zabrze spoglądam na kierownicę Marcina i oświeca mnie że nie mam lampki. Nawrót i pędem do domu i jeszcze większym pędem do Gliwic na GMK chciałem zdążyć zobaczyć wieżę radiostacji ale spóźnienie nie daje mi tej szansy, cóż może kiedy indziej. Dopadam ekipę gdzieś "na trasie" Resztę trasy przegaduję z Moniką o czym ? wstyd pisać ;) Powrót na plac Krakowski i stamtąd jedziemy grupą w kierunku Katowic, tempo fajne tylko te podjazdy :( trzeba pracować aby wjechać :D W Świętochłowicach robimy sobie na parkingu Lidl-a mały "piknik" i posilenia pączkami Pepsi i Bóg wie czym tam jeszcze co wyciągnął Mario z plecaka. Dokładnie przed 22 docieramy na lotnisko w Muchowcu gdzie czeka na nas reszta z znajomych w tym raptor który odłączył się od nas na moment w Rudzie Śląskiej oraz Michał i Jarek. Kilka minut po 22 osoba która prawdopodobnie była organizatorem Nocnego Przejazdu Rowerowego mówi " no="" to="" jedziemy i="" pojechali przez="" las="" w="" kierunku="" tychy="" pszczyna na="" swojej="" www="" organizator="" informuje="" przejazd="" ma="" by form rekreacji="" a="" jest="" dok odwrotnie od="" pocz tempo="" powoduje="" wygl niczym="" marat rowerowy mnie="" si podoba ale="" chyba="" nie="" o="" wy tutaj="" chodzi pod="" pszczyn droga="" lesie="" zamienia="" b k po="" kt my="" rowery="" jak sama="" pi prezentuje="" ze="" swoim="" zamkiem="" brukowanymi="" uliczkami szukamy="" otwartego="" sklepu="" kiedy="" go="" kluczeniu="" odnajdujemy="" szturmujemy="" wod r uzupe kalorii planowa powr pkp="" grupa="" do="" powrotu="" z="" nimi="" zreszt s : wje razy="" znak="" b-9="" docieramy="" najpierw="" katowic="" p chorzowa="" gdzie="" raptora="" ko bytomia jeszcze="" zaje myjni doprowadzi porz te nasza="" przygoda="" ja="" dostaj jarka="" prezent="" umili="" mi="" dodawanie="" tego="" wpisu>


Ja i Marcin jedziemy na 6 do służby i mamy "ciężki" dzień ale było warto.
Nocnego Przejazdu Rowerowego mówi " no="" to="" jedziemy i="" pojechali przez="" las="" w="" kierunku="" tychy="" pszczyna na="" swojej="" www="" organizator="" informuje="" przejazd="" ma="" by form rekreacji="" a="" jest="" dok odwrotnie od="" pocz tempo="" powoduje="" wygl niczym="" marat rowerowy mnie="" si podoba ale="" chyba="" nie="" o="" wy tutaj="" chodzi pod="" pszczyn droga="" lesie="" zamienia="" b k po="" kt my="" rowery="" jak sama="" pi prezentuje="" ze="" swoim="" zamkiem="" brukowanymi="" uliczkami szukamy="" otwartego="" sklepu="" kiedy="" go="" kluczeniu="" odnajdujemy="" szturmujemy="" wod r uzupe kalorii planowa powr pkp="" grupa="" do="" powrotu="" z="" nimi="" zreszt s : wje razy="" znak="" b-9="" docieramy="" najpierw="" katowic="" p chorzowa="" gdzie="" raptora="" ko bytomia jeszcze="" zaje myjni doprowadzi porz te nasza="" przygoda="" ja="" dostaj jarka="" prezent="" umili="" mi="" dodawanie="" tego="" wpisu>


HZ 2:36:20 28%
FZ 4:00:15 42%
PZ 2:41:13 29%

  • DST 24.97km
  • Czas 01:50
  • VAVG 13.62km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRavg 105 ( 52%)
  • Kalorie 1190kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

XXIII Bytomska Rowerowa Masa Krytyczna

Piątek, 27 maja 2011 · dodano: 27.05.2011 | Komentarze 4

Równiutko 250 rowerzystów zjechało zewsząd do Bytomia na kolejna XXIII Bytomska Rowerową Masę Krytyczną. Przyjechali na czym mogli i jak umieli. O 18 wyruszyliśmy z Rynku filmowani przez TVS. Trochę zmodyfikowana trasa w porównaniu z miesiącami poprzednimi. Jedzie się super pogaduch ploteczki i takie tam ;) Zawitała do nas po małej przerwie ekipa z Zabrza ale koledzy z Gliwic chyba na dobre o nas zapomnieli bo dawno nie odwiedzili mojego miasta. 90% trasy przejeżdżam z Raptorem a "gadka" dotyczy jutrzejszego maratonu 700 kilometrów w 24 godziny. Mimo fajnej jazdy zaczyna padać a deszcz jest zimny i temperatura spada do 13* Namawiam Raptora do powrotu do domu i sam wraz z rodzina przemoczony i zmarznięty odbijam na ulicy Łużyckiej do domu. Mimo że nie przejechałem wszystkiego uważam że to była kolejna wspaniała impreza. Do zobaczenia za miesiąc a właściwie nie cały bo spotykamy się 24 czerwca o godzinie 18 na bytomskim Rynku obok lwa.

HZ 1:35:02 61%
FZ 0:10:12 7%
PZ 0:01:45 1%

  • DST 64.54km
  • Teren 6.97km
  • Czas 03:14
  • VAVG 19.96km/h
  • Temperatura 24.3°C
  • HRavg 121 ( 60%)
  • Kalorie 2737kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Port

Czwartek, 26 maja 2011 · dodano: 26.05.2011 | Komentarze 6

Pomył na dzisiejszą wycieczkę zrodził się w głowie Magika jakiś czas temu. Dziś była sposobność i czas aby ten plan zrealizować. Kilka sekund po 11 melduję się pod domem Marcina. Ruszamy w Kierunku Zabrza a dokładniej dzielnicy Biskupice. Tutaj też pod wąskim wiaduktem mijam się o grubość lakieru najpierw z "wanną" czyli naczepą do przewozu węgla a chwilę później z dostawczym Fiatem. Jedziemy dalej i już dziś bez dalszych przygód oprócz rozmowy z urzędniczką bankową która z "łaski" wypłaca mi 10 złotych z konta informując że robi to tylko dlatego że jeździ też na rowerze. Mijamy zatłoczone Centrum Gliwic i wjeżdżamy do Łabęd i wzdłuż asfaltowej drogi która biegnie obok płotu Śląskiego Centrum Logistyki Płot nie byle jaki o wysokości trzech metrów zakończony drutem kolczastym. W pewnym momencie asfaltowa rowerówka urywa się i mamy remont ulicy wraz z poboczami. Moje zdumienie jest tym większe że asfalt zamieniany jest na kostkę !!! Cóż co kraj to obyczaj ale żeby asfalt zrywać i okładać kostkę tego nie rozumiem zresztą nie tylko ja. Kończy się DDR a my wjeżdżamy na most nad Klodnicą Tutaj pierwsze foty w tym "slit focie" nasze i naszych rumaków :)









Rzeka jest zlewnią ścieków wszelakich i zapach nie jest "dżejzi" więc wizyta krótka i jedziemy dalej przez krzaki ścieżki kawałek nowej szutrowej drogi dojeżdżamy do Starych Łabęd, części dzielnicy cichej spokojnej w sam raz do zamieszkania. Ciekawostką jest bijący w oczy świeżą farbą kościół.



Po krótkiej chwili docieramy do celu naszej wycieczki czyli portu a właściwie śluzy na kanale:





















Spędziliśmy trochę czasu na wpatrywaniu się w proces napełniania się i opuszczania barek, fajna sprawa szkoda że tak mało towarów wozi się nimi. Myślę że to tańsze niż TIR czy PKP. Kilkadziesiąt metrów dalej trafiamy na stację Gliwice Łabędy. Oprócz nastawni wszystko odremontowane perony wszędzie czysto i porządnie nic nie zdewastowane. Zamykają się szlabany a nam puszczany jest spektakl w stylu światło i dźwięk. Wszystko mruga i piszczy ostrzegawczo co nie przeszkadza jednemu "gamoniowi" na przejście pod szlabanem dosłownie chwilę przed pociągiem Poznań-Gliwice. Mnie udaje się sfotografować moją ulubiona "lokomotywę" a właściwie jedną z dwóch.



Kierujemy się w stronę Czechowic nad jezioro Czachowskie odpocząć troszkę. Klucząc po okolicy trafiamy do ośrodka wypoczynkowego należącego do PZW. Rozkładamy biwak i kilkanaście minut odpoczywamy. Tutaj też dogrywamy wyjazd 6 czerwca do Wrocławia.





Zostawiając miejsce tak jak je zastaliśmy jedziemy już w kierunku domu. Zajeżdżamy kolejno do Przezchlebia, Ziemięcic gdzie zatrzymujemy się na dłuższa chwilę przy ruinach zawalonego w 1911 roku kościoła.





oraz Świętoszowic gdzie przy wyremontowanej prostej jak stół drodze stoi urokliwa przydrożna kapliczka.



Docieramy do ruchliwej DK78 lecz zaraz po drugiej stronie pakujemy się na Pokaż trasę GPS#lat=50.32108&lng=18.75864&zoom=14&type=0">Zabrzańską Obwodnicę Rowerową przejeżdżamy kawałek wzdłuż torów kolejowych i różnymi ulicami trafiamy znów na DK78. Kilkaset metrów podjazdu i w Rokitnicy skręcamy w kierunku Miechowic do których docieramy przez las.
Bardzo pozytywny wyjazd z gatunku tych na długo zapadających w pamięci.


HZ 1:54:56 51%
FZ 1:12:10 32%
PZ 0:18:41 8%

  • DST 41.06km
  • Teren 12.00km
  • Czas 02:24
  • VAVG 17.11km/h
  • VMAX 53.80km/h
  • Temperatura 26.3°C
  • HRavg 118 ( 59%)
  • Kalorie 1810kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

śniadanie, obiad, kolacja :D

Niedziela, 22 maja 2011 · dodano: 22.05.2011 | Komentarze 8

Kiedy się rano obudziłem moja ukochana żona zapytała co chcę na śniadanie. Odparłem że rower i po umyciu ząbków pojechałem do lasu szukać miejsca na ognisko. Wedle relacji tej co je znalazła miało się znajdować na dole po skosie po lewej stronie ;) Pojechałem zgodnie ze szczątkowym opisem i wyjechałem w....Rokitnicy :/ Cóż nie znalazłem ale koniec języka za.... Na jednej z posesji znalazłem miła starszą Panią która wskazała mi miejsce na ognisko ale coś mi w nim nie pasowało, nie było zadaszenia. Pojechałem z powrotem w las. Spotkałem ludzi z plecakami którzy wskazali mi palcem owe miejsce.



Cóż szału nie ma. Co prawda drewna pod dostatkiem ale trochę "syfiato" i niespecjalnie miło by się siedziało. Wróciłem do domu poskrobałem się w łysinę i wystukałem na klawiaturze maila do Nadleśnictwa w Brynku może pomoże i może posprzątają.
Po 13 a właściwie równo o pełnej w duchocie pojechałem do służby. Myślałem że niedziela będzie takim dniem spokojniejszym na mieście. Nic bardziej mylnego. Równo o 14 zaczęło się od pisklaka.



którego dostarczono mi w pudełku po butach rozmiar 40 podziurawionym jak po serii z karabinu maszynowego poprzez niewiastę która klęczy i się modli i babcię która się boi że zostanie utylizowana. Na koniec dnia pożar składowiska plastiku. Istny dom wariatów. Wieczór jednak ratuje jazda z Marcinem któremu pioruny wczorajszej burzy popaliły komputer. Ruszamy 22.15 w kierunku miasta, jest bardzo ciepło cicho ruch znikomy w końcu to niedzielny wieczór. Przez Śródmieście Rozbark Żabie Doły gdzie trochę błotka docieramy do Łagiewnik. Tutaj też za 2 złote w rekordowym tempie myjemy z błota nasze rowery. Znów Śródmieście Karb i rodzinne Miechowice.


HZ 1:39:32 63%
FZ 0:41:51 27%
PZ 0:05:36 4%

  • DST 60.11km
  • Czas 02:59
  • VAVG 20.15km/h
  • VMAX 49.20km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRavg 129 ( 64%)
  • Kalorie 3244kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

26 Gliwicka Masa Krytyczna

Piątek, 6 maja 2011 · dodano: 06.05.2011 | Komentarze 2

To chyba pierwszy wyjazd tak licznej ekipy z Bytomia. Początkowo umawiam się z Magikiem ale siedząc przed komputerem zagaduje mnie Łukasz i też jedzie. Dzwoni Magik że jego kolega Mateusz też jedzie i na koniec telefoniczna rozmowa z Mario który obwieszcza że w umówionym miejscu bezie czekał z Leszkiem. Nadążacie !?
Koniec końców po małym tradycyjnym spóźnieniu wszyscy szczęśliwie spotykamy się w Karbiu. Jedziemy przez Zabrze do Gliwic. Jazda to mało powiedziane to była jakby szaleńcza pogoń i jazda na czas. Chłopaki zadali takie tempo że ledwo nadążyłem. Zresztą nogi dziś nie specjalnie chciały kręcić ;)
Dojeżdżamy po kilku minutach do Gliwic gdzie czeka na nas łącznie 130 podobnych do nas rowerzystów. Po miesiącu albo nawet dłużej niewidzenia się naturalną rzeczą jest choć krótka rozmowa z każdym. Z Rychem o jego półtoramiesięcznym siostrzeńcu który nie chce wypowiedzieć słowa "rower" :D i choćby z Joanną o przeszczepie a właściwie zamianie włosów prostych na kręcone :) broń Boże nie ze mną. Przejazd spokojny sympatycznie wręcz piknikowo. Cały przejazd zabezpieczają 4 radiowozy po dwa z Policji oraz Straży Miejskiej pełna profeska. powrót na plac Krakowski i tutaj otrzymuję....a może to było przed wyjazdem swoja pierwszą "szprychówkę" kiedy inni wtykają ją we wiadome miejsce ja swoją jako pamiątkę chowam do kieszeni ;) Na koniec krótka wymiana dwóch zdań z Przemysławem. Powrót do domu znów szaleńczym tempem z ekipą bytomsko-chorzowską. W Zabrzu Chorzów jedzie do siebie a Bytom do siebie juz wolniej bo ileż można jechać 35 km/h.


Na koniec kilka słów uznania dla Łukasza. Trzeba być nie lada twardzielem aby w sumie na nie nowym rowerze bez amortyzatora w dodatku siostry z oświetleniem na dynamo wybrać się w taką w sumie daleką wycieczkę. Dodatkowo ten sam Łukasz na tym samym rowerze pojechał kilka dni temu do Dąbrowy Górniczej i wrócił do Bytomia. Po drodze nie jęczy nie marudzi itp. Wielki szacunek.

HZ 1:43:40 45%
FZ 0:58:57 26%
PZ 1:03:00 27%

  • DST 18.62km
  • Teren 1.41km
  • Czas 00:56
  • VAVG 19.95km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Temperatura 12.9°C
  • HRavg 126 ( 63%)
  • Kalorie 808kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lekka jazda rowerowa

Poniedziałek, 2 maja 2011 · dodano: 02.05.2011 | Komentarze 6

Na dworze chłód jakby miał spaść śnieg. Niemniej rano doprowadzam rower do stanu używalności po ostatniej jeździe. Zafundowałem mu mycie z aktywną pianą podwójne woskowanie i polerowanie. Napęd został gruntownie wyczyszczony i nasmarowany :) Trwało to niemała dwie godziny. Zrobiła się 13 z minutami i zadzwonił Marcin z propozycją wspólnej jazdy do służby. A że takim propozycjom nie odmawiam to umawiamy się "za chwilę" obok znajomej Biedronki. Pakuję plecak wyjeżdżam z domu do piekarni i na umówione miejsce. Wykorzystuję obecność kolegi do pilnowania rowerów i w "sklepie dla biednych" robię małe zakupy. Kiedy wychodzę z marketu na zegarku widzę godzinę 13.40 a to czas kiedy powinienem już od paru minut być w pracy i przekazywać sobie służbę. Naciskam mocniej na pedały i pięć minut później meldujemy się na miejscu. Moja poprzednika patrzy na mnie "spod łba" ale rozładowuję sytuację uśmiechem numer 6 ;)
Po 22 ubrany w to co nie przepuszcza zimnego powietrza jadę objechać najbliższe okolice Śródmieścia miasta. Zaglądam do Parku Miejskiego gdzie Marcin zabezpiecza imprezę harcerską z okazji "Święta Flagi" Runda po mieście i zawijam do domku. Tutaj czekają na mnie dwie przesyłki. O ile pierwszej się spodziewałem i oczekiwałem a był to zestaw smyczy do mojej kolekcji za które dziękuję Krzyśkowi



o tyle druga wprawiła mnie najpierw w osłupienie a potem nie gasnącego z gęby banana. Kiedy przeczytałem na stemplu napis Gdynia już czułem co się święci. Kiedy Iza mówi mi "uważaj bo w środku coś się przesypuje" mam absolutną pewność co zawiera koperta :D Otwieram kopertę a w środku znajduje to:



Już nie pamiętam kiedy od kogoś dostałem pocztówkę, teraz z urlopów lub wyjazdów przysyła się sms-y i maile, szkoda bo pocztówka jest miłą pamiątką. Pamiętam że kiedyś takie się zbierało. Kartkę i pachnący morzem piasek zawdzięczam Jarkowi. Za co po stokroć dziękuję zresztą po raz kolejny Krzyśkowi też. Jesteście wspaniali.


HZ 0:26:38 44%
FZ 0:22:18 37%
PZ 0:09:00 15%

  • DST 100.65km
  • Czas 05:08
  • VAVG 19.61km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Temperatura 19.9°C
  • HRavg 124 ( 62%)
  • Kalorie 4680kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

4 Zagłębiowska Masa Krytyczna

Sobota, 30 kwietnia 2011 · dodano: 30.04.2011 | Komentarze 14

Dzisiejszy dzień od rana do wieczora na rowerze. Na początek dnia o godzinie 10 z minutami umówiony jestem pod jego domem z Marcinem. Jedziemy w kierunku Centrum, jeszcze w Miechowicach spotykamy znajomych którzy jadą na Jurę. My jednak nie dołączamy do nich bo jak gonić samochód ;) W Centrum spotykamy znajomych a jakże wszyscy z pracy :) krótkie pogawędki i jedziemy dalej przez Żabie Doły Chorzów, WPKiW do Katowic na Załęże do kościoła na IX Doroczną Mszę Rowerową. W porównaniu z zeszłymi latami rowerzystów niewielu. Kiedy jechaliśmy do kościoła było słonecznie a nawet upalnie kiedy po niespełna godzinie wychodziliśmy z kościoła grzmiało wiało i zrobiło się chłodno. Oczywiście objazd parafii i tradycyjne błogosławieństwo i święcenie nas i rowerów. Jedziemy do Centrum Katowic na Rynek gdzie o 13.30 ma wyruszyć kolumna rowerzystów do Sosnowca. Oprócz nas 5 osób z Bytomia oraz Andrzeja i indi-ego nikt nie zjawia się z ekipy Górnośląskiej Masy Krytycznej. Jedynie honor Gliwic ratuje McAron. Po powitaniach ruszamy w kierunku Sosnowca i wychodzi na to że chyba tylko ja znam kierunek gdzie mamy jechać. Jedziemy i zaczyna kropić. Po kilku kilometrach orientuję się że na ławce na Rynku zostawiłem okulary. Dobrze że kosztowały 6.50 zł. bo gdyby były droższe to bym pękł ze złości. Dojeżdżamy do Sosnowca i "meldujemy się" organizatorom, uściski rąk i dostajemy kamizelki odblaskowe. Każda ma swój numer. Mój to 409 :) Tutaj "dobija" do nas Mario. Tutaj też spotykam innych bikestatowiczów;
Darka
Dariusza
Ewę
Michała
Oprócz żrzeszonych w BS kilku innych znajomych zarówno z Bytomia jak i innych miast choćby Dąbrowy Górniczej. Punktualnie o 15 ruszamy w kierunku Będzina oraz Dąbrowy Górniczej. Kiedy ruszamy widać wyraźnie że w kierunku w którym jedziemy padało pada lub będzie padać. Po kilku kilometrach okazuje się że "będzie padać" a konkretnie zaczyna w Będzinie obok zamku. Tempo jak na Masę o wiele za duże peleton się rwie a w nas wjeżdżają samochody a nawet jeden miejski autobus. Brak nawet jednego policjanta który by strzegł porządku daje sie wyraźnie odczuć. Dojeżdżamy do placu przed Pałacem Kultury Zagłebia leje coraz bardziej przygrywa muzyka a my możemy posilić się zalewajką a właściwie żurkiem z jajkiem a właściwie jego połówka i bułką. Czekamy jak każdy na losowanie rowerów. Podobnie jak w zeszłym roku są 3 rowery do wygrania. Pierwszy los i wygrywa kolega z Bytomia. Kiedy przedstawia się na scenie że reprezentuje Bytom zamiast oklasków rozlega się buczenie. Myślałem do dziś że różnice dzielące nas na Śląsk i Zagłębie się zatarły. Śmiesz jest to w serialu "Święta wojna" w realnym życiu niestety nie. Niemniej rower fajny i z tego jego nowy właściciel bardzo się cieszył :) Kiedy rozlosowany zostaje ostatni rower plac pustoszeje. My zostajemy zaproszeni przez dziadków Mariusza na gorącą herbatę. Jedziemy kilka kilometrów w okolice Pogorii i zostajemy ugoszczeni pysznymi kanapkami i gorącą herbatą z cytryną. Możemy też nieco osuszyć ubrania. Po około półtorej godzinie ruszamy w kierunku domów, ale nie DK94 po pewna śmierć ale bokami przez Będzin Wojkowice fragment gminy Bobrowniki Piekary Śląskie i wreszcie Bytom. Po drodze prawie sucho a w niektórych miejscach wygląda jakby wcale nie padało. W Bytomiu żegnamy się z Mariuszem Agatą i Tomkiem i jedziemy w kierunku Miechowic. W Karbiu żegnamy McAron-a i jedziemy do swoich domów. Ja jeszcze jeżdżę trochę po osiedlu i na moim liczniku pojawia się magiczna liczba 100 kilometrów. Teraz czas na atak 200 km. ;)


HZ 2:58:44 50%
FZ 2:15:22 38%
PZ 0:33:20 9%

  • DST 38.43km
  • Teren 1.75km
  • Czas 02:56
  • VAVG 13.10km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • Temperatura 22.3°C
  • HRavg 116 ( 58%)
  • Kalorie 2607kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

XXII Bytomska Rowerowa Masa Krytyczna

Piątek, 29 kwietnia 2011 · dodano: 29.04.2011 | Komentarze 10

Ten dzień zaczął się nadzwyczajnej na świecie. 4.30 pobudka po 5 wyjazd piekarnia ble,ble,ble i już mam wracać po służbie do domu kiedy to odbieram maila z IMGW w Krakowie z ostrzeżeniem meteorologicznym tej treści:

Nazwa biura: Centralne Biuro Prognoz Meteorologicznych IMGW PIB Oddział w Krakowie

OSTRZEŻENIE Nr 24
Zjawisko: Burze
Stopień zagrożenia: 1

Ważność: od godz. 13:00 dnia 29.04.2011 do godz. 19:00 dnia 29.04.2011
Obszar: Województwo śląskie

Przebieg: Przewiduje się wystąpienie burz, podczas których opady deszczu wyniosą od 1 do 5 mm, lokalnie około 15 mm, a wiatr osiągnie w porywach około 55 km/h.
Skutki: Zakłócenia w pracy urządzeń elektrycznych, zagrożenie pożarowe, zagrożenie życia od uderzenia piorunów; łamanie gałęzi, utrudnienia na terenach zurbanizowanych;
Uwagi: Brak.

Ta informacja trochę mnie podłamała tym bardziej że liczyłem na duzo rowerzystów w trakcie dzisiejszej Masy W Bytomiu. To co działo się za oknem też nie pozwalało patrzeć optymistycznie w przyszłość. Zaczęły się zbierać ciemne chmury i wiał silny wiatr więc z planowanego ogniska raczej nici. Pal licho ognicho ale deszczu nie chciałem. Wróciłem do domu zmagając się z porywami wiatru i czekałem wypatrując z balkonu rozwoju sytuacji pogodowej. Zbliżała się godzina 17 i jakby wszystko ucichło, wiatr się uspokoił a chmury rozproszyły na tyle że wyszło słońce i ryzyko jakiegokolwiek opadu przestało nam zagrażać. Wyjechaliśmy w kierunku Rynku. Będąc coraz bliżej centralnego placu miasta gęstniał tłum rowerzystów a to co zobaczyłem na placu przeszło moje wszelkie oczekiwania. Po ruszeniu i przeliczeniu uczestników okazało się że jest nas dokładnie 306 rowerzystów czyli wielki rekord jeśli chodzi o frekwencję. Impreza zabezpieczona wzorowo przez motocyklistów z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji, a jeśli zabezpieczać imprezę to tylko z policjantami takimi jak na zdjęciu. Pełna profeska i szacun :)







Jak wyglądał przejazd niech opowiedzą fotografie;


















Po przejeździe after też rekordowy na 306 osób na terenie kąpieliska w Parku Miejskim. Dzisiejsza Masa była połączona z cykliczna imprezą "Polska na rowery" i każdy uczestnik dostał pamiątkowy certyfikat uczestnictwa. Było ognisko kiełbaski grochówka i mnóstwo ale to mnóstwo pozytywnej energii za co wszystkim dziękuję. Więcej nie piszę bo się rozpłaczę ;)

  • DST 60.11km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:27
  • VAVG 17.42km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 10.4°C
  • HRavg 137 ( 68%)
  • Kalorie 3881kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

nie ma miękkiej gry ;)

Sobota, 9 kwietnia 2011 · dodano: 09.04.2011 | Komentarze 9

Kiedy jedziesz na trening z zawodowcami takimi jak Romek to musisz się do nich dostosować, styl tempo a najważniejsze KONDYCJĘ !!! a u mnie najgorzej z tą ostatnią :( Ale od początku. Wyjechałem z domu w granicach godziny 14 pojechałem zobaczyć spalone kino Gloria wszechobecny swąd spalenizny powoduje że jestem dosłownie chwilę. Krótko przed 15 docieram do Romana po chwili Tomek i poznany dzisiaj Adam Jagła na zdjęciu pierwszy z prawej.

Ruszamy w kierunku Brzezin (Piekary Śląskie) mijając wysypisko śmieci zdumiewa nas widok tysięcy woreczków foliowych które zwiane z wysypiska zawisły na drzewach.Jedziemy w dół asfaltem skręt w drogę polną Roman z lewej Adam z prawej ją bierze a ja środkiem. Źle przenoszę ciężar ciała to znaczy na kierownicę i wykonuję piękne OTB rower przeze mnie znów ja przez rower i ląduję klasycznym telemarkiem. Niestety noty za styl dostaję niskie. Tomek który jedzie za mną mówi że wyglądało to źle. Ja dostałem mini "głupawki" Pozbierałem się, później rower i upewniwszy się że oboje jesteśmy cali pojechaliśmy dalej.
Droga wiodła od hałd po kopalnianych.

Poprzez urokliwe pagórki ale podjazd do nich przez moje niewytrenowane mięśnie to była "masakra"





Tomek w "akcji"

Trudy podjazdów rekompensowały piękne widoki rozwiane oczyszczone powietrze pozwoliło widzieć po horyzont od Huty Katowice po kopalnie w Rudzie Śląskiej a pewnie i dalej :)
Zaliczając wszystkie możliwe podjazdy a tych nawet 16% Roman nam dziś nowicjuszom nie podarował znaleźliśmy się bodaj na najwyższym wzniesieniu i tutaj zwątpiłem. Wiatr był tak silny że bałem się podnieść ręce aby móc je później opuścić. Czułem jak wiatr mnie i rower spycha w dół. Odwrót i jedziemy dalej już czuję że siły mnie opuszczają. Docieramy do Rogoźnika tutaj upragniony pięcio minutowy postój.
Uzupełniam cukry w postaci batonów musli by Lidl wypijam bidon wody i w drogę. Przez Dobieszowice (kolejny morderczy podjazd) Piekary Śląskie (kolejny ale lżejszy podjazd) docieramy do obrzeży Radzionkowa. Żegnamy Tomka ja żegnam chłopaków i spokojnym (swoim) tempem kieruję się do domu. Po drodze uzupełniam płyny w postaci napoju BePower by Biedronka i naładowany energią jakoś dojeżdżam do domku.


Od tej chwili 48 godzin regeneracji :)
Dane z pulsometru:
HZ 0:41:57 17%
FZ 1:49:38 45%
PZ 1:28:26 36%

Zdjęcia pochodzą od Romana Badury :)

  • DST 43.27km
  • Teren 1.58km
  • Czas 02:29
  • VAVG 17.42km/h
  • Temperatura 10.5°C
  • HRavg 131 ( 65%)
  • Kalorie 2572kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

IX Zabrzańska Masa Krytyczna

Piątek, 8 kwietnia 2011 · dodano: 08.04.2011 | Komentarze 7

Cały dzisiejszy dzień to było patrzenie w okno i wypatrywanie poprawy pogody. Powód taki że dziś odbywa się Zabrzańska Masa Krytyczna i starym śląskim zwyczajem nie powinno być pogody. Po wczorajszych 21 stopniach nie pozostał ślad a poranek przywitał nas 5 stopniami aby w trakcie imprezy słupek rtęci oscylował w szaleńczych 10*. Wiatr jak wiał tak wieje nadal ale tutaj następuje właściwie cud bo tak to można określić im bliżej imprezy tym wiatr słabnie i nie słychać go w trakcie i aby wzmóc się po jej zakończeniu. Jestem ustawiony z chłopakami na 17 pod domem. Wyjazd to sprawa dla mnie honorowa bo ileż razy może nie wyjść. Dokładnie o 17 wychodzę z domu czeka już na mnie Marcin stoimy gadamy i czekamy jeszcze na Jarka i Mariusza którzy po chwili docierają.
Zanim jednak ruszamy Marcin orientuje się że jego tylne koło jest dziwnie miękkie, dotknięcie opony i szybki pit-stop wymiana dętki w expresowym tempie bo czas upływa. O 17 z minutami ruszamy obierając kierunek na Zabrze. Tniemy przez las wjeżdżamy do Rokitnicy aby na światłach spotkać się z Piotrkiem który dołącza do nas gubi się kilka chwil później i odnajduje się w innej dzielnicy i jedzie przed nami, chyba się teleportował ;)
Kilkanaście minut później docieramy na plac Wolności gdzie czeka 69 rowerzystów. Mnie udaje się wreszcie poznać uroczą Joannę oraz bliżej zapoznać się z jej nowym "Renegatem"
Są też przyjaciele z Zabrza,Gliwic i Katowic. Kilka chwil powitania krótkie rozmowy i pod eskortą funkcjonariuszy Komendy Miejskiej Policji ruszamy w trasę. Trasa zupełnie inna od tej którą znałem wiodła prawie w całości przez zupełnie nowe miejsca wcześniej mi nie znane. Bardzo przypadła mi do gustu chyba nie tylko mnie. Powrót na plac startowy i rozjeżdżamy się do domów ale nie bez przygód. Marcin ma znów miękkie koło czyli kolejna dziurę. Kolejny pit-stop i okazuje się że od wewnętrznej strony opony tkwi szkło, zanim upora się z wymianą my posilamy się w McDonald's ja biorę Colę reszta zimnawe kanapki :D Ruszamy w kierunku Bytomia ale przez Biskupice i ZOR w kompletnych ciemnościach dotrzeć do naszych Miechowic.Najpierw żegnamy Marcina i chwilę później żegnam się z Jarkiem i Mariuszem i przez piekarnią po świeży chleb dla mamy mijając stado zaprzyjaźnionych dzików które do mnie machają wracam do domu.

Na koniec coś o wietrze u nas to małe podmuchy są ;)
&feature=player_embedded
Dane z pulsometru cokolwiek oznaczają ;
HZ 1.12.34 41%
FZ 0.48.11 27%
PZ 0.50.21 29%