Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dynio z miasteczka Bytom (Kleinfeld). Mam przejechane 54296.81 kilometrów Jeżdżę z prędkością średnią 16.71 km/h. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dynio.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:40963.38 km (w terenie 2831.78 km; 6.91%)
Czas w ruchu:2377:35
Średnia prędkość:17.23 km/h
Maksymalna prędkość:99.90 km/h
Suma podjazdów:20598 m
Maks. tętno maksymalne:217 (100 %)
Maks. tętno średnie:155 (77 %)
Suma kalorii:1761595 kcal
Liczba aktywności:1324
Średnio na aktywność:30.96 km i 1h 48m
Więcej statystyk
  • DST 34.61km
  • Teren 1.40km
  • Czas 02:01
  • VAVG 17.16km/h
  • VMAX 49.90km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 173 ( 86%)
  • HRavg 134 ( 67%)
  • Kalorie 2712kcal
  • Sprzęt Merida Kalahari 510
  • Aktywność Jazda na rowerze

miastowo wokół miasta i "ścigany"

Czwartek, 10 lutego 2011 · dodano: 10.02.2011 | Komentarze 11

Na ten wyjazd po prawie tygodniu przerwy cieszyłem się jak dziecko na porcję lodów.Rano słońce piekło przez szyby więc wyprawiwszy moją pociechę do swojej "podstawowej uczelni" dosiadłem mojego czarnego rumaka i popędziłem przed siebie.Było kilka nazbieranych zaległych spraw w mieście a że większość w Centrum to rower będzie najlepszym środkiem transportu.
Najpierw pojechałem do Szombierek z krótką "finansową" wizytą do mamy.Zanim jednak dotarłem mijałem zapomnianą prze Boga i PKP stację Botom Bobrek,pomyśleć że nie tak dawno były tu kasy poczekalnia kilkanaście pociągów na dobę czyli życie.Ba był nawet naczelnik stacji w mundurze kolejowym.

Pojechałem wokół hali "Na Skarpie" a tutaj nawet na wybiegu dla psów obowiązują twarde i sztywne zasady.

W mieście najpierw reklamowałem uszkodzoną baterię telefony od listopada z tym jeździłem :( Baterię mam do odbioru jutro więc nie czekając pojechałem załatwiać swoje.Najpierw pojechałem do teścia z krótką wizytą.....to już dwa lata minęło [*] Jadąc sobie spokojnie zauważyłem starą nieużywaną bramę starej części jednego z cmentarzy.

To prawie peryferia miasta więc niedaleko w jedno z moich bardziej lubianych miejsc czyli stawów przy ulicy Kędzierzyńskiej.Na miejscu nikogusieńko wszystko jeszcze zimowo uspane.

Powrót do Centrum przez Rozbark i Łagiewniki.Na drodze rowerowej w oczekiwaniu na mycie stało kilka ciężarówek zaopatrujących Biedronkę ale chodnik na tyle szeroki że minąłem ich bokiem,nie miałem siły będąc w dobrym humorze na utarczki słowne.Nie wiedziałem że to co najlepsze tego dnia jeszcze przede mną.
Jadąc placem Kościuszki od strony Sądu zauważyłem wyjeżdżającego dostawczego Forda z ulicy Katowickiej.Wolna jazda to nie była i coś czułem że będą kłopoty ale nie myślałem że aż takie.Kierowca Forda nie spojrzał nawet na moment w lewo,patrzył cały czas w prawo szukając wolnego miejsca na zaparkowanie.Zacząłem zjeżdżać asekuracyjnie na lewo,kiedy Ford zaczął niebezpiecznie się do mnie zbliżać salwowałem się ucieczką na krawężnik dalej nie było gdzie bo drogę zastawiały ławki drzewka i cała ta miastowa infrastruktura.Na szczęście samochód zahamował a ja chcąc nie chcąc musiałem barkiem odbić się od burty auta czego kierujący nie był łaskaw zauważyć. Podjechałem zagrzmociłem w szybę i starym zwyczajem zapytałem.
- Czy Pan mnie nie widział ?
- A po co miałem patrzeć a tak swoją drogą gdzie synku masz lusterka ? w nowych przepisach rower musi mieć lusterka !!!!
lekko zszokowany odpowiedziałem zanim zebrałem myśli upłynęło kilka sekund.
- Nie znam takiego przepisu to Pan wyjechał z ulicy Katowickiej i to Pan miał spojrzeć nie dość że w lewo to zmieniając pas ruchu spojrzeć w lusterko czy coś nie jedzie lub czy ktoś nie idzie !
- ........................(tutaj wypowiedź ocenzurowałem z uwagi na godzinę i fakt że mogą czytać to nieletni)
Poradziłem kierowcy aby przed snem poczytał PoRD bo to fajna lektura,ten zamykając szybę "pozdrowił" mnie.Nie byłem dłużny i też przesłałem swoje "pozdrowienie"
To rozsierdziło naszego kierowcę,twarz mu poczerwieniała a w oczy naszło krwi.Odjechałem bo dyskusja ani przekomarzanie się nie miało najmniejszego sensu.Kiedy odjeżdżałem w kierunku ulicy Dzieci Lwowskich usłyszałem ryk silnika około 6000 obr/min.Usłyszałem pierwszy raz w życiu jak piszczą opony na kostce brukowej i kątem oka zauważyłem że ten gość zaczyna mnie gonić swoim Fordem.Na najbliższym skrzyżowaniu z gracją zawróciłem on też.Na następnym skrzyżowaniu ja w lewo on za mną.W ciasnych uliczkach trzeba zawracać na 3 albo nawet 4,mnie zajęło to jednak mniej czasu :) dojechaliśmy do barierek których nie mógł już pokonać.Wyskoczył z kabiny krzycząc coś czego już nie słyszałem.Cóż oklasków na ulicy nie dostał.
Kategoria Samotnie


  • DST 20.26km
  • Teren 17.18km
  • Czas 01:33
  • VAVG 13.07km/h
  • VMAX 29.20km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • HRmax 162 ( 81%)
  • HRavg 119 ( 59%)
  • Kalorie 1790kcal
  • Sprzęt Merida Kalahari 510
  • Aktywność Jazda na rowerze

mgła broszura i czarny rower

Niedziela, 30 stycznia 2011 · dodano: 30.01.2011 | Komentarze 6

Poranna mgła ale tak gęsta że barierka na balkonie oddalona od wyjścia o 80 centymetrów była niewidoczna.Wyglądało to tak jakby mi ktoś zamalował szyby w oknach na biało.Przed południem wyszło słońce i mgła zniknęła.Mgła pozostawiła na drzewach piękną szadź.
Po wczorajszej Masie mam w rękach broszurę promującą Bytomskie Trasy Rowerowe.Piękna szadź i ta właśnie broszura to wystarczający powód aby ruszyć się z domu.

Mimo że znam Bytomskie Trasy Rowerowe na pamięć to taką broszurką i mapką można zachęcać innych do jazdy.Wyjechałem więc z domu i na pierwszy ogień pojechałem do sklepu AGD po worki do odkurzacza.Co prawda na wycieczce są mi one do niczego nie potrzebne ale w plecaku mi nie przeszkadzały więc pojechałem na z góry upatrzoną trasę.
Wjechałem do lasu ujechałem kilkaset metrów i zaliczyłem piękne OTB,pod cienką warstwą śniegu była zamarznięta kałuża i resztę dopowiedzcie sobie sami,przednie koło ucieka.......
Pozbierałem się z gleby podniosłem rower wsiadłem i zauważyłem że ochraniacz na buty jest rozdarty.Cóż to ostatni jego-ich ostatni sezon.Dojechałem do budowy autostrady A1.Cała budowa zapadła w sen zimowy,maszyny budowlane od dawna cisza spokój nic się nie dzieje.Nie chcę być złym prorokiem ale w tym tempie to na EURO 2012 nie będą gotowe no chyba że się mylę.



Przebiłem się na drugą stronę lasu i wjechałem na trasę nr.20 BTR.Jeździ się nimi dobrze.Jest jedno małe zresztą nie małe "ale" zaczynają po niej i nie tylko po niej jeździć na potęgę Quady,gdyby tylko jeździły to można na to przymknąć oko.Ale w kilku miejscach zauważyłem że ich kierowcy kręcą sobie na trasie "bączki" co w kilku miejscach spowodowało że w nawierzchni wydrążone są głębokie koleiny a szuter porozrzucany i luźny.Całości dopełniają konie które tam spacerują i powodują że kopytami wyrywają nawierzchnię.Jednym słowem nie jest się z czego cieszyć.W lesie jest tysiące ścieżek po których można sobie jeździć chodzić itp. wyznaczone są miejsca dla "kładowców" ale lepiej uprzykrzać życie rowerzystom i niszczyć im ich drogę :(
Trasą dojeżdżam do Segietu.Z dala kopuła drzew pięknie biała na tle błękitnego nieba.

Wjechałem do rezerwatu i na początkiem miałem utarczkę słowną z właścicielem psa który nie potrafił zrozumieć że skoro idzie po trasie rowerowej musi mieć psa zapiętego na smycz.Dopiero kiedy wyciągnąłem aparat udając że robię zdjęcie zapiął psa strasząc mnie sądem prokuratorem itp.O wiele kulturalniejsza była żona jegomościa która przeprosiła za zachowanie swojego męża.Cóż "burak" zawsze będzie burakiem takie czasy.
Sam rezerwat w "szadziowej" kołderce piękny.

Kilkaset metrów dalej ponownie mijam "buraka" ale pies nie dość że zapięty to jeszcze dodatkowo w kagańcu.
Jadąc obrzeżami dojeżdżam do DSD które zawsze mnie czymś fajnym zaskoczy,dziś jest to:

Do łez doprowadzają mnie wzrok komentarze ludzi którzy na stoku narciarskim widzą przejeżdżającego rowerzystę.To nic chyba dziwnego !? ;)
Kategoria Samotnie


  • DST 21.02km
  • Teren 2.62km
  • Czas 01:24
  • VAVG 15.01km/h
  • VMAX 40.80km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • HRmax 155 ( 77%)
  • HRavg 118 ( 59%)
  • Kalorie 2004kcal
  • Sprzęt Merida Kalahari 510
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dziadkowie [*]

Sobota, 22 stycznia 2011 · dodano: 22.01.2011 | Komentarze 1

Do dziadków.
Kategoria Samotnie


  • DST 34.38km
  • Teren 5.58km
  • Czas 02:03
  • VAVG 16.77km/h
  • VMAX 31.70km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • HRmax 189 ( 94%)
  • HRavg 136 ( 68%)
  • Kalorie 2743kcal
  • Sprzęt Merida Kalahari 510
  • Aktywność Jazda na rowerze

do Swierklańca

Czwartek, 20 stycznia 2011 · dodano: 20.01.2011 | Komentarze 4

Mam dwa dni wolnego więc oba o ile pogoda pozwoli mam zamiar poświęcić rowerowaniu.Dziś pogoda pozwoliła a więc około południa dosiadłem swojego wiernego czarno-żółtego rowerowego rumaka i pojechałem przed siebie.Od razu wiedziałem że pojadę w kierunku Świerklańca.Uwielbiam tam jeździć ale w tygodniu bo w łikendy zwłaszcza ciepłe nie można tam wetknąć palca a o jeździe można zapomnieć.
Kiedy wyjechałem z domu i wjechałem do lasu wpadłem w mieszaninę błota zeszłorocznych liści i igliwia.Jazda po tej mazi nie była przyjemna ale krótka.Dalej już znajomymi mi ulicami na Stroszku i później w Radzionkowie.Tutaj na jednym z sygnalizatorów przy ulicy Męczenników Oświęcimia odczekuję trzy zmiany zanim zapali się zielone światło.Nie zauważam że stoję za pętlą indukcyjną.Tak swoją drogą to te pętle mogłyby by na jezdni być oznaczone jakąś nawet cieniutką linią bo zwłaszcza na mokrym asfalcie są niewidoczne.
Mijam Radzionków,jednym kołem zahaczam o Piekary Śląskie i boczną ulicą Orzecha wjeżdżam do Świerklańca.
Wjechałem do puściutkiego parku byłem tylko ja i mój wierny rower.

Robię wokół dwie pełne rundy,na obrzeżach parku trwa wielka wycinka drzew ale nie tych starodrzewów tylko pospolitych topól i samosiejek.Wszędzie pełno drwali a jedyne co słychać to piły mechaniczne.Podjeżdżam do jeziora skutego krą.Wiatr chce łeb urwać więc chowam się za wał.Zjeżdżam na dół po mostku i trafiam na kończącą się budowę przystani kajakowej.



Siadam na jednej z moich ulubionych ławek z widokiem na staw parkowy i zajadam się prowiantem ;)

Podobno kiedy ryją krety jest to oznaką że zima już nie wróci albo jej nie będzie wcale.Cały park przeryty jest świeżymi krecimi kopcami.Ten powstał na moich oczach.

Po posiłku i kontemplacji widoku stawu stwierdzam że jednak cieplej mi jadąc na rowerze.Jadę bokiem parku aby zobaczyć jeden z moich ulubionych kościółków.Jakoś nie mam szczęścia zobaczyć go w środku zawsze zamknięty.Jednak widok zewnętrzny musi mi i tym razem wystarczyć.

Powrót do Bytomia tą samą trasą w trakcie której towarzyszył mi drobniuteńki śnieg.
Kategoria Samotnie


  • DST 20.51km
  • Czas 01:11
  • VAVG 17.33km/h
  • VMAX 38.30km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • HRmax 165 ( 82%)
  • HRavg 136 ( 68%)
  • Kalorie 1304kcal
  • Sprzęt Merida Kalahari 510
  • Aktywność Jazda na rowerze

TdM dwie pętle

Środa, 12 stycznia 2011 · dodano: 12.01.2011 | Komentarze 4

Tylko po swojej dzielnicy zrobiłem dziś sobie dwie pętle.Jezdnie co prawda bez śniegu ale na jednej z bocznych uliczek pod wodą był lód i przednie koło mi ociekło i wywinąłem "orła" myślałem że takie rzeczy zdarzają mi się tylko w SPD ale widać nie tylko.Mam nadzieję że resztki brudnego śniegu wreszcie stopnieją a słońce osuszy ulice i drogi leśne.
Każdy ma swoje jakieś szczególnie ulubione miejsce.Dla jednych jest to male oczko wodne dla kogoś innego jest łaka a dla mnie jest to drzewo dąb szypułkowy.Rośnie ono sobie spokojnie w Miechowicach obok dawnej leśniczówki w lecie zawsze ktoś po nim odpoczywa czyta książkę a kiedy trawa wyrośnie odpowiednio wysoka to spotykają się tam........ ;)
Pojechałem sobie tam dzisiaj na nie popatrzeć.Cisza spokój a ono sobie stoi i rośnie ku uciesze spacerowiczów.
Zdjęcia pochodzą od użytkowników Miech i halny z forum miechowice.net oraz Pani Katarzyny Ziółkowskiej jednej z laureatek konkursu fotograficznego "Moje Miechowice" za które bardzo dziękuję.
zdjęcie Miech-a


zdjęcie halnego


zdjęcie Katarzyny Ziólkowskiej
Kategoria Samotnie


  • DST 17.32km
  • Teren 16.52km
  • Czas 01:30
  • VAVG 11.55km/h
  • VMAX 23.50km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • HRmax 169 ( 84%)
  • HRavg 129 ( 64%)
  • Kalorie 2178kcal
  • Sprzęt Merida Kalahari 510
  • Aktywność Jazda na rowerze

Noworocznie

Sobota, 1 stycznia 2011 · dodano: 01.01.2011 | Komentarze 5

Jeśli rozpoczynać nowy rok to tylko z rowerem.Tak było w zeszłym roku tak jest dziś i sądzę że będę pielęgnował tą nową świecką tradycję.Dzisiejszy dzień zaczął się od pięknej słonecznej pogody,co prawda wiało i to mocno ale miałem jechać do lasu więc w spokojniejsze miejsca osłonięte od wiatru.Wygrzebałem się z łóżka zjadłem płatki z mlekiem zabrałem rower i pojechałem do Lasu Miechowickiego.Tam gdzie chodzą piesi ścieżki fajnie wydeptane,części tras rowerowych odśnieżone jak zeszłej zimy.Może nie super dokładnie ale w sposób umożliwiający swobodne jazdy bez ciągłej walki z koleinami i lodem.Były reż miejsca gdzie musiałem prowadzić rower ale był to może odcinek 20 metrów.W lesie dopada mnie krótka ale bardzo intensywna śnieżyca,przez krótką chwilę na 10 metrów w dal nic nie widać.

Dojeżdżam do miejsca gdzie składowane jest siano dla leśnych zwierzątek.W kilku miejscach są takie bele,dopiero ta jest "rozpakowana" a woń sianka roznosi się dookoła.Szkoda że zdjęcie nie może tego oddać......

Jadę w kierunku Segietu i Dolomitów Sportowej Doliny.Zanim jednak dojeżdżam do Segietu muszę się zmierzyć z kawałkiem ulicy.Dojeżdżam do wjazdu na trasę rowerową i po lewej stronie widzę że jazda nie będzie możliwa.Tak na oko zalega 30 centymetrów śniegu.Odpuszczam jazdę bo wąziutka ścieżynka wydeptana przez zbłąkanego turystę to dla mnie za mało.

Skręcam w ulicę Wiejską i ubitym traktem wjeżdżam do Segietu.Tutaj mnóstwo biegaczy.Z każdym mijany niezależnie czy spacerowiczem czy też uprawiającym sport mówimy sobie do siego roku .Podjeżdżam do strumyczka który przyjemnie sobie szumi :)

Objeżdżam obrzeżami rezerwat wjeżdżam na krótko do Tarnowskich Gór i wracam do Dolomitów Sportowej Doliny.Tutaj mnóstwo narciarzy od tych na "boazeriach" do tych na "parapecikach" Na tle stoku robię zdjęcie rowerka ;)

oraz autolanserską fotę autora tego wpisu :)

Zaraz po zdjęciu jeden ze spacerowiczów jeszcze w szampańskim nastroju zagaduje mnie na zasadzie "albo ja nie wytrzeźwiałem albo to nie pora roku i widzę rowerzystę" rozwiewam jego obawy informując jednocześnie że wszystko jest w porządku i dodatkowo jest 1 stycznia 2011 roku.Wymieniamy jeszcze kilka zdań o poprzedniej nocy i jadę dalej.
Dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej widzę auto mordercę.Są osoby które pamiętają film "Christine".W jednej z finałowych scen po morderczej walce samochód trafia do huty gdzie zostaje zamieniony w kostkę wsadową do pieca hutniczego.W ostatniej scenie samochód zaczyna ożywać i....ożył.Widziałem go dziś i co gorsza zaczyna brać się za nas rowerzystów ;)

Słysząc jego coraz groźniejsze pomrukiwanie decyduję się na powrót do domu.
Zaglądam jeszcze na budowę tunelu rowerowego pod budowaną autostradą A1.Tunel w zasadzie gotowy.Zostaje jeszcze zrobić podjazdy i wykończyć go co nastąpi najprawdopodobniej wiosną.Nie odmawiam sobie i robię rundę w środku.Jestem chyba pierwszym rowerzystą który tam wjechał bo innych śladów nie widziałem.




Wszystkim czytający lub tylko tutaj zaglądającym życzę rowerowego 2011 roku !!!!
Kategoria Samotnie


  • DST 16.67km
  • Teren 5.26km
  • Czas 01:12
  • VAVG 13.89km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Temperatura -4.0°C
  • HRmax 174 ( 87%)
  • HRavg 122 ( 61%)
  • Kalorie 2483kcal
  • Sprzęt Merida Kalahari 510
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto

Czwartek, 30 grudnia 2010 · dodano: 30.12.2010 | Komentarze 3

Kiedy pokazało się słońce pomyślałem o rowerze.Przez ostatnie kilka dni nie dopadało śniegu więc wszystkie uczęszczanie ścieżki są udeptane przez pieszych.Na samym początku myślałem o zimowym wyjeździe do Chorzowa a konkretnie do Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku,samemu mi się nie chciało a ewentualnych kompanów do jazdy na horyzoncie nie było.Przypomniało mi się o zmianie oznakowania w związku z budową Agory.Ruszyłem więc w kierunku Centrum Bytomia.Chciałem zobaczyć oznakowanie ułatwiające poruszanie się rowerzystom po naszym zacnym grodzie.Jadąc do miasta przejechałem przez Park Miejski.Tutaj chylę czoła przed pieszymi którzy chodzą stadnie po drodze rowerowej.Dzięki nim a nie Miejskiemu Zarządowi Dróg i Mostów który powinien drogę odśnieżyć śnieg jest równo ubity i jedzie się w sumie komfortowo.Oczywiście ta wdzięczność nie będzie wieczna i skończy się wraz ze stopnieniem śniegu ;)

Kilkaset metrów dalej pojazd techniczny Tramwajów Śląskich ustawił się na drodze mojego przejazdu,na początku pomyślałem o wymalowaniu skargi na takie coś ale pomyślałem że przyjechali coś naprawić jest zima a jak jest zima to musi być zimno i wszystko zamarznięte więc niczego nie uszkodzą swym wozem :)

Jestem w Centrum i tutaj muszę pochwalić zarządzających ruchem w mieście za zmianę oznakowania po wybudowaniu Agory.Oznakowanie według mojej oceny zostało zmienione sensownie.Ułatwia ono poruszanie się po placu Kościuszki oraz kilku okolicznych ulicach.Rower staje się wokół największego budynku w Bytomiu pojazdem UPRZYWILEJOWANYM !!!







Ustawiony został też jeden stojak rowerowy.No cóż jego "szalony projektant" miał chyba znajomości w którejś z pobliskich kopalń.Załatwił kawałek gumy z taśmociągu poskładał w harmonię i zrobił "dizajnerski" stojak rowerowy.Co prawda rower można ustawić ale przypiąć go nie sposób,nie próbowałem ale nie widziałem możliwości przypięcia roweru.



Zaglądnąłem do Romana zamieniłem SPD na platformy i troszkę pogadaliśmy.Powrót do domu tą samą trasą jak po sznurku.Wjechałem sobie w pole i zrobiłem dwa autolanserskie zdjęcia jedno roweru i jedno siebie ;)


Kategoria Samotnie


  • DST 8.90km
  • Teren 3.92km
  • Czas 00:45
  • VAVG 11.87km/h
  • VMAX 23.00km/h
  • Temperatura -4.2°C
  • HRmax 169 ( 84%)
  • HRavg 133 ( 66%)
  • Kalorie 993kcal
  • Sprzęt Merida Kalahari 510
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie ma lekko,pewna liczba i pewien koniec

Wtorek, 28 grudnia 2010 · dodano: 28.12.2010 | Komentarze 17

Po ponad dziesięciodniowej przerwie wyleczeniu odmrożeń przyszło mi w końcu dosiąść roweru i to prawdopodobnie po raz ostatni.Ostatni albowiem w magazynie sklepu czeka na odbiór mój nowy rower.Ale zanim do tego dojdzie pojechałem sobie na wycieczkę co prawda krótką ale dalej się nie dało a i kondycja nie najlepsza ;)
Od samego rana padał raz mniej raz bardziej intensywnie skutkiem czego napadało go około kolejnych około 10 centymetrów.Poskutkowało to tym że jazda po przykrytym śniegiem lodzie na oponach 1,95 i SPD-ekach do najbardziej komfortowych nie należała zwłaszcza na osiedlu gdzie są wąsko odśnieżone ulice.Kierowcy trąbią jak wściekli szczególnie autobusów.Tak jak poprzednim razem potrzebny był balans ciałem aby nie zaliczyć gleby a właściwie śniegu.Co nie udało się na jezdni udalo się skutecznie w lesie,ale cóż to taka tradycja.Z uwagi na trudne warunki chciałem w miejscowym serwisie zamienić SPD na platformy,za pierwszym razem nie było klucza do pedałów cóż zdarza się.Dziś był klucz ale nie było serwisanta.Będzie jutro a chłopak który był na miejscu robił za ozdobę serwisu.Cóż trzeba korzystać ze sprawdzonego i rzetelnego serwisu nauczka na przyszłość.Po tej "przygodzie" pojechałem do pobliskiego Lasu Miechowickiego wydeptanymi przez pieszych ścieżkami.W trakcie jedynego postoju przełączając funkcje w liczniku zauważyłem że stuknęło mojej Meridzie 10000 kilometrów.

Fajny przebieg i czas na zmianę.Za kilka może kilkanaście dni będę dosiadał nowego roweru.Merida dalej pozostanie ale jako środek transportu do poruszania się zimą.Trochę smutno bo razem przejechaliśmy te kilometry często w deszczu burzy śnieżycy a nawet siarczystym mrozie.A jeśli w towarzystwie to zawsze doborowym.Te lata będę wspominał bardzo przyjemnie.Mam nadzieje że nowy sprzęt będzie mi wiernie służył jak i dostarczy wielu przeżyć
Kategoria Samotnie


  • DST 12.20km
  • Teren 3.14km
  • Czas 01:00
  • VAVG 12.20km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Temperatura -3.8°C
  • HRmax 174 ( 87%)
  • HRavg 137 ( 68%)
  • Kalorie 1464kcal
  • Sprzęt Merida Kalahari 510
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedojechana Zabrzańska Masa Krytyczna

Piątek, 10 grudnia 2010 · dodano: 10.12.2010 | Komentarze 3

Biorąc pod uwagę że rowerzyści to ludzie cechujący się dużą kulturą osobistą to dzisiejszy wpis nie będzie okraszony wulgaryzmami,choć w wielu miejscach powinienem dodać kilka wyrazów powszechnie uznanych za nieparlamentarne.Dzisiejszy dzień nie zaczął się wcale źle.Rano zostałem radosnym posiadaczem nowego plecaka rowerowego.
Stary czyli
Już dawno był za mały i nie mieścił podstawowych moich rzeczy nie mówiąc już o większych wyjazdach.Mojej radości nie było końca i chciałem się pochwalić swoim nowym nabytkiem przyjaciołom w trakcie Piątej Zabrzańskiej Masy Krytycznej.Około 17 wyjechałem z domu w kierunku Rokitnicy.Chcąc uniknąć ruchliwej i wąskiej ulicy Frenzla wybrałem drogę przez las.Myślałem że panie z kijami udeptały trochę śnieg.Niestety głęboki śnieg nie pozwala na jazdę,rower trzeba prowadzić.Udaje mi się co prawda przejechać kilkaset metrów ale przejazd ten kończę upadkiem na szczęście bezbolesnym bo w świeży śnieg.Dojeżdżam do Rokitnicy i z ulicy Krakowskiej zjeżdżam na ulicę Ofiar Katynia.Jadę o dziwo dość dobrze odśnieżoną drogą rowerową.Odśnieżona droga kończy się na granicy z dzielnicą Mikulczyce.Jadę w silnej śnieżycy i porywistym wietrze.Chciałem przejechać na drogę rowerową.Dojechałem na szczyt ulicy i daleko zauważyłem TIR-a który stoi w poprzek drogi i radiowóz który nikogo nie przepuszcza,chciałem objechać to bokiem po drodze rowerowej ale już na początku było około 20 centymetrów śniegu.Ponadto między drogami jest rów odwadniający.O ile pamiętam miał około metra głębokości.Dziś tak było zawianego śniegu że ulica rów i wspomniana droga rowerowa stanowiły jedną białą płaszczyznę śnieżną.Nie chcąc ryzykować nocowania w tym rowie za radą policjantów zawracam do domu.Mówią że do trzech razy sztuka.....

  • DST 19.02km
  • Teren 19.02km
  • Czas 01:16
  • VAVG 15.02km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • HRmax 169 ( 84%)
  • HRavg 126 ( 63%)
  • Kalorie 980kcal
  • Sprzęt Merida Kalahari 510
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mały leśny rekonesans

Piątek, 26 listopada 2010 · dodano: 27.11.2010 | Komentarze 4

Pobudka o 8 rano za oknem błękitne niebo piękne słońce a na termometrze -3* więc poranek pod znakiem roweru.Nie miałem nic do załatwienia w mieście więc pojechałem do lasu.Na mrozie rozmokłe od deszczu leśne drużki stały się twarde i fajne do jazdy.Pojeździłem wokół budowanej autostrady A1 oraz budowanego tunelu rowerowego.Miał być oddany do użytku początkiem listopada.Od mojej ostatniej wizyty nic nie zmieniło.Małe opóźnienie nic strasznego.Koniec końców wylądowałem na kończącej się budować trasie rowerowej nr.20.Droga rowerowa została poprowadzona bokiem i nie trzeba jechać do Segiet-u ruchliwą ulicą.Z drogi rowerowej zjeżdżamy na ulicę Wiejską i już jesteśmy we wspomnianym Segiecie.



Przy wjeździe do rezerwatu stoją tablice informacyjne oraz tabliczki kierunkowe.Szkoda jedynie że na tabliczkach brak odległości w kilometrach.





Powrót do domu lasem,wizyta w piekarni i drugie śniadanie.
Kategoria Samotnie