Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dynio z miasteczka Bytom (Kleinfeld). Mam przejechane 54296.81 kilometrów Jeżdżę z prędkością średnią 16.71 km/h. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dynio.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:40963.38 km (w terenie 2831.78 km; 6.91%)
Czas w ruchu:2377:35
Średnia prędkość:17.23 km/h
Maksymalna prędkość:99.90 km/h
Suma podjazdów:20598 m
Maks. tętno maksymalne:217 (100 %)
Maks. tętno średnie:155 (77 %)
Suma kalorii:1761595 kcal
Liczba aktywności:1324
Średnio na aktywność:30.96 km i 1h 48m
Więcej statystyk
  • DST 64.29km
  • Teren 9.64km
  • Czas 03:18
  • VAVG 19.48km/h
  • VMAX 66.70km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRavg 124 ( 62%)
  • Kalorie 2951kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Zuzią :)

Wtorek, 21 czerwca 2011 · dodano: 21.06.2011 | Komentarze 2

Dzień zaczął się od porannego wyjazdu w celu zlustrowania objazdu do Śródmieścia. Wytyczono go w związku z drążeniem tunelu pod skrzyżowaniem ulic Frenzla/Miechowicka/aleja Jana Nowaka Jeziorańskiego. Objazd poprowadzony w miarę logicznie nie ma innej alternatywy ale od razu porobiły się korki, mnie one oczywiście nie dotyczą. Urządziłem sobie slalom i stałem pierwszy przy sygnalizatorze :D



Ulicę wcześniej zobaczyłem konstrukcję i skojarzyłem ją z taką jaka jest stawiana przy budowie sklepu dla biedaków. Po bliższym przyjrzeniu okazało się że konstrukcja za mała a rozmowa wyjaśniła że to będzie przedszkole.



Wróciłem do domu i zabrałem się za parę domowych oraz działkowych obowiązków. Skosiłem trawę i skręciłem nowego grilla. O 17 umówiłem się z Zuzią, chciała gdzieś jechać i to ma być daleko. Wybrałem trasę na lotnisko do Pyrzowic. I to był chyba strzał w "10" bo Zuzia która nigdy jeszcze samolotem nie leciał cieszyła się na widok samolotów niczym dziecko. Pojechaliśmy na koniec pasa gdzie objadaliśmy się babką makową "made in żona"
Mam też niezłą szczupłą figurę ;)



W drodze powrotnej do domu spotykamy Romana z którym chwilę gawędzimy oczywiście o rowerach. W Radzionkowie zakupy w Lidl-u oglądanie wieczornej fontanny i powrót przez las do domu. W lesie lądują w błotnym rowie przez piszczące hamulce w Zuzi rowerze ale w piątek będzie dziewczyna miała nowy rower :D:D:D


HZ 1:50:59 48%
FZ 1:32:48 40%
PZ 0:13:25 6%

  • DST 59.83km
  • Teren 3.37km
  • Czas 03:03
  • VAVG 19.62km/h
  • VMAX 49.20km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRavg 117 ( 58%)
  • Kalorie 2479kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Reinkarnacja

Środa, 15 czerwca 2011 · dodano: 15.06.2011 | Komentarze 11

Każdy z nas zastanawiał się pewnie kim będzie w następnym wcieleniu lub kim był w poprzednim. Ja też się zastanawiałem i odpowiedź wyszła mi gołąb. Niemniej wracając do tematu to pobudka w środku nocy o 4.30. Dokładnie o 5.02 wyjeżdżam i jadę w kierunku Piekar Śląskich a konkretnie stacji paliw Orlen w Brzezinach. Tutaj jestem umówiony a jakże z Kosmą. A że mam o dziwo mam 15 minut czasu zamawiam na stacji średnio smakującą kawę. Punktualnie o 6.00 zjawia się Monika. Wpada jak pocisk na stację ;) Krótkie powitanie i opowieść jak to na odcinku Dąbrowa Górnicza-Piekary Sląskie średnia wyszła ponad 25 km/h, respekt. Dosiadamy rowerów i jedziemy w kierunku Żabich Dołów. Mam dużo czasu i nie po to wstawałem w nocy ;) aby wrócić do domu. Odwożę Monikę do pracy. Jedziemy nieznaną jej trasą. Mały postój robimy w Dolinie Górnika na małą wspólna "słit focię"



Jedziemy dalej przez Chorzów Stary. Obok Zakładów Azotowych Monia robi zdjęcie kulki i znów ma skojarzenia ;) Dalej dojeżdżamy do Szybu Prezydent ja odpoczywam Monika foci. Kilkaset metrów dalej dojeżdżamy do WPKiW. Jest pusto a nawet puściuteńko. Chwilę później przez pusty jeszcze o tej porze parking SCC dojeżdżamy do Centrum. Tutaj na jednym ze skrzyżowań rozmawiamy o lodach i chwilę później siedzimy w McDonald's zajadając się kręconymi z polewą ;) Gadamy śmiejemy się i tak upływa nam spokojne pół godzinki. Monika jedzie do pracy czyli ulicą Warszawską dojeżdżamy do jej firmy, żegnamy się a ja tą samą drogą wracam do Bytomia. Oniemiałem przy rondzie jak zobaczyłem kolor wody. I mam dwie hipotezy pierwsza najbardziej prawdopodobna to ta że ktoś wlał barwnika do wody. Natomiast druga wyssana z palca ale możliwa to ta że ktoś wlał 1000 litrów barszczu do wody ;) Niemniej świetnie to wygląda.



Dawno nie spędziłem tak udanego poranka w tak dobrym towarzystwie, dziękuję Moniko i musimy to koniecznie powtórzyć.


HZ 2:17:18 64%
FZ 0:56:25 27%
PZ 0:04:25 2%

  • DST 17.55km
  • Czas 00:56
  • VAVG 18.80km/h
  • VMAX 45.50km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRavg 110 ( 55%)
  • Kalorie 712kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie daj się zabić

Wtorek, 14 czerwca 2011 · dodano: 14.06.2011 | Komentarze 5

Cel dzisiejszego wyjazdu był jeden. Opłacić obóz Martyny. Jade zatem do Śródmieścia. Na skrzyżowaniu obok mnie stoi samochód osobowy. Zapala sie zielone światło i ruszamy. Osobówka trzyma bezpieczny dystans natomiast po 50 metrach dojeżdża do mnie autobus linii 183 jego kierowca chyba mnie nie widzi bo przejeżdża obok mnie w odległości nie przesadzę jeśli powiem że to około 2 centymetry. Nie mam gdzie uciekać bo trwa remont drogi i na brzegach ustawione są skrajniki, "tulę" się do nich i modlę aby to nie był autobus przegubowy bo te jak wiadomo lubią "zamiatać" przyczepami. Nie gonię autobusu, na szczęście udaje mi się z boku odczytać że należy on do Transgór-u. Jak ochłonę wymaluję skargę oby mi do tego czasu nie przeszło. Co śmieszniejsze widziałem że lewy pas był wolny więc można było nim jechać tym bardziej że autobus nie zatrzymuje się na najbliższym przystanku, ale po co skoro można nastraszyć rowerzystę. Zastanawiam się nieraz czy kierowcy takich wielkich maszyn nie śa przypadkiem szkoleni w tajnych bazach pod kątem straszenia rowerzystów i utrudniania im niełatwego życia. Bogatszy o kolejne życiowe doświadczenie docieram do kościoła gdzie między godziną 18 a 19 ma dyżurować pani w sprawie obozu. Jak to kościół czyli kolejne państwo w państwie owej pani nie ma nikt jej nie widział nie wiadomo czy będzie. W przedsionku domu parafialnego na ścianie wisi telefon a do niego przyczepiona karteczka z numerami wewnętrznymi. Nie chcąc nie niepokoić "najwyższego" wybieram numer 22 czyli kuchnia. Nikt lepiej nie wie co się dzieje na probostwie jak kucharka. Pudło kuchnia zamknięta. Kolejny numer i odbiera "głos" który po telegraficznym streszczeniu po co przybyłem rzuca krótkie "Proszę czekać na proboszcza" i kończy rozmowę. Nie czekam nie mogę muszę być na 19.30 w domu. Wracam zatem tą samą drogą którą przyjechałem. Przy krytym basenie któryś raz zmieniają podłoże schodów, teraz wybór padł na kolor zielony. Zieleń to kolor nadziei......





Zlustrowałem też postęp prac przy budowie koszmaru drogowego pod tytułem: "Droga rowerowa" otóż po obu stronach jest ona robiona z kostki :( aby tego było mało odcinek pod górę w pewnym momencie się załamuje i zwęża. Czy to ma jakiś sens, ja go nie widzę tym bardziej że jezdnia i dawne pobocze są cały czas tej samej szerokości.



Prawie na szczycie nie lepiej, nie mogę jednak patrzyć na kostkę :( :(:(



Mam tylko nadzieję że jutrzejszy poranek w miłym towarzystwie zrekompensuje mi dzisiejszy dzień.


Byłbym zapomniał mojemu Scott-owi stuknęło dziś 2000 kilometrów a Majka skończyła 6 lat :):):)

HZ 0:50:02 68%
FZ 0:11:24 16%
PZ 0:00:32 1%
Kategoria Samotnie


  • DST 79.15km
  • Teren 5.70km
  • Czas 04:28
  • VAVG 17.72km/h
  • VMAX 44.70km/h
  • Temperatura 23.4°C
  • HRavg 120 ( 60%)
  • Kalorie 4100kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

TdŚ

Niedziela, 12 czerwca 2011 · dodano: 12.06.2011 | Komentarze 10

Po wczorajszym rowerowym lenistwie dziś trzeba było nadrobić stracony dzień. Po obiadku pojechałem najpierw zobaczyć drogowe pod tytułem "nowa droga rowerowa" Otóż w związku z budową ostatniego odcinka Obwodnicy Północnej Bytomia powstają w obrębie skrzyżowania ulic Miechowickiej/Frenzla/aleja Jana Nowaka Jeziorańskiego drogi rowerowe. Otóż w planie jaki miasto przedstawiło w UE celem akceptacji i sfinansowania droga rowerowa jest z kostki. Niestety urzędnicy UE przeoczyli ten fakt i droga rowerowa musi pozostać z kostki gdyż zmiana w planie mogłaby spowodować cofnięcie środków finansowych na ten cel. Ręce opadają.





Na kilka chwil do mamy a później do Śródmieścia. Pokręciłem się w paru miejscach między innymi pojechałem zobaczyć dom mojego dzieciństwa (do 1984 roku) Oj wiele się zmieniło lecz pozostał klimat. Znów poczułem się jak w domu :)





i pojechałem w stronę Zabich Dołów. Nie zabawiłem długo bo poziom "ludzia" w przeliczeniu na metr kwadratowy nie pozwalał ani na moment się zrelaksować i pobyć samemu z własnymi myślami. Pojechałem w stronę Łagiewnik gdzieś po drodze zauważyłem takie oto stadko.



A że moje pobyty w tej dzielnicy są sporadyczne pojeździłem trochę krajoznawczo. Najpierw pod były Ratusz obecnie siedziby niezliczonych firm.



Obok znajduje się dawna remiza strażacka, dzisiaj serwisuje tutaj swoje samochody Fiat.



Trochę wyżej przy ulicy Cyryla i Metodego znajduje się średniowieczny krzyż pokutny.



Koniec zwiedzania Łagiewnik a tym samym Bytomia wjeżdżam do Świętochłowic. Na "dzień dobry" zaglądam do Parku "Skałka" ludzi tutaj od groma źle się jeździ w takim tłumie zatem fotografuję co mnie interesuje objeżdżam i odjeżdżam.







Zajeżdżam na główną ulicę miasta czyli Katowicką. Nic tak nie cieszy rowerzysty jak tabliczka T-22 pod znakiem B-2 :):):) Korzystam ochoczo z tego udogodnienia.



Kilkadziesiąt metrów dalej pięknie prezentuje się kościół św. Piotra i Pawła.



Świętochłowice nie są dużym miastem więc też długo tutaj nie jestem. Na koniec podjeżdżam do nieczynnej wieży ciśnień, nie znam takiej która obecnie służyła by za cokolwiek. Każda stoi zapomniana i czeka na zrównanie z ziemią.



Dojeżdżam do granicy z Chorzowem. Przy granicy każdego gościa wita i żegna taka tablica.



Nie jestem i nie jadę w kierunku Centrum miasta. Jestem w Chorzowie Batorym. Ostatnio byłem tutaj w ...... wstyd nie pamiętam. Objeżdżam zatem troszkę tę dzielnicę. Podjeżdżam pod zapomniany prze Boga i PKP ale ładny dworzec kolejowy. Pamiętam jak lata lata temu odjeżdżały stąd pociągi w każdy najodleglejszy kraniec kraju. Dziś pociągów niewiele a stacja świeci pustkami.



Kilka ulic dalej znajduje się dawny ratusz, budynek nieczynny zaniedbany opuszczony. Podobno w rękach prywatnych.



Dalej wjeżdżam do Katowic. Chciałem zobaczyć postęp prac przy budowie dworca PKP. Nie byłem tutaj od czasu zburzenia poprzedniego ale pozytywne jest to że praca wre nawet w niedzielę.





Ja podjeżdżam zobaczyć jeszcze stary nieczynny gmach dworca. Odnoszę wrażenie że gdyby go odnowić wewnątrz unowocześnić obsłużyłby ruch kolejowy w naszym regionie. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze można wtedy przeznaczyć na budowy dróg rowerowych :D





Dosłownie obok budowy nowego dworca i starego na ulicy Stawowej przycupnęła sobie żabka.



W sercu miasta na jednym z rogów Rynku stoi piękna kamienica z zbytkowym a może nie zegarem.



W innym rogu przy ulicy Świętego Jana stoi mały posąg świętego.



Jadę w kierunku moje dzisiejszego celu wycieczki po drodze mijając najwyższy budynek w mieście.



Za budynkiem znajduje się droga rowerowa chce nią jechać lecz.....



Omijam zawalidrogi i rowerówką docieram do mojego dzisiejszego celu. Miałem ochotę na lodzika z automatu które są pyszne lecz święto zrobiło swoje i mogę sobie bezkarnie jedynie pojeździć po parkingu ;) Robię sobie słit focię na pamiątkę,



i wracam tyłami do Centrum, przy pomocy spotkanego znajomego taksówkarza trafiam na plac Grunwaldzki. Miejsce urocze ciche porośnięte bujną roślinnością. Plac zdobi rzeźba rodziców.



oraz fontanna chlapiąca wodą na wszystkie kierunki :D



Wystarczyła chwila a rower miałem opłukany z kurzu ;) Jadę już w kierunku domu. W Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku rekompensuję sobie lodzika z Ikei w postaci gofra, cóż 5 razy droższy ale wart swej ceny. Wiem wiem niezdrowe kaloryczne ale pyszne :)



Po takim posiłku czym prędzej jadę do domu.


HZ 3:36:08 65%
FZ 1:33:14 28%
PZ 0:15:40 5%
Kategoria Samotnie


  • DST 41.81km
  • Teren 3.16km
  • Czas 02:46
  • VAVG 15.11km/h
  • VMAX 52.80km/h
  • Temperatura 19.4°C
  • HRavg 110 ( 55%)
  • Kalorie 1560kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

XI Zabrzańska Masa Krytyczna

Piątek, 10 czerwca 2011 · dodano: 11.06.2011 | Komentarze 3

Nie wiem czy to spowodowała zbliżająca się pełnia ale nerwowo dziś było i to od samego początku. Już zaraz po starcie na ulicy Mikulczyckiej nie bacząc na na znak P-4 czyli "linia podwójna ciągła" samochody i to pod sporym podjazdem wyprzedzały nas stadnie zmuszając tych jadących prawidłowo do "przyklejenia" się do pobocza. Brak było służb mundurowych. Rzekomo zabezpieczali otwarcie kolejnego odcinka DTŚ-ki ale żeby wszyscy !? i znów górę wzięli ci którzy jeżdżą tylko i wyłącznie samochodami. Szkoda bo widok radiowozu na niektórych wczorajszych kierowców powinien działać bardzo trzeźwiąco szczególnie na kierowcę czarnego Mondeo który na alei Korfantego przejechał skrzyżowanie (rondo) pod prąd bo "musiał być pierwszy"
Wszystkie te zgrzyty nie zmąciły świetnej atmosfery. Właściwie cały przejazd zaliczyłem w damskim a jakże towarzystwie. Najpierw kręciłem z Anią a później z drugą Anią aby na plac Wolności dojechać w towarzystwie Adiego i indiego. Mimo kilku zgrzytów z kierowcami przejazd bardzo fajny. Po masie szybki powrót do domu i na 22 do służby.


HZ 1:21:04 45%
FZ 0:36:11 20%
PZ 0:07:38 4%

  • DST 30.77km
  • Teren 25.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 18.28km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRavg 116 ( 58%)
  • Kalorie 1155kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

To TU to TAM......

Wtorek, 7 czerwca 2011 · dodano: 07.06.2011 | Komentarze 6

Wyjechałem z domu i zastanowiłem się gdzie pojechać. Długo nie myślałem bo nowy prościutki asfalt ulicy Stolarzowickiej kusił zjazdem w dół. Pojechałem i jadąc postanowiłem że dziś mało asfaltu nawet prostego a więcej polnych i leśnych dróżek. W Stolarzowicach kiedy tylko się dało odbiłem na pola i lasy i tak na przemian. Odkryłem kilka mało znanych mi dróżek i tak dokulałem się do Segiet-u a przez niego do domu. Zaliczyłem pierwszą jazdę 200 metrowym odcinkiem autostrady A1, równiutka jak stół :)

Sponsorem dzisiejszego wpisu jest producent kapsla który zamykał butelkę której zawartość uprzyjemniała mi tworzenie tego wpisu ;)




HZ 1:16:02 70%
FZ 0:20:59 20%
PZ 0:00:37 1%

  • DST 26.24km
  • Teren 0.51km
  • Czas 01:16
  • VAVG 20.72km/h
  • VMAX 46.60km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRavg 121 ( 60%)
  • Kalorie 1035kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozruch

Poniedziałek, 6 czerwca 2011 · dodano: 06.06.2011 | Komentarze 3

Myślałem że po ostatnich wojażach nie wsiądę długo na rower. Owszem nogi jeszcze wczoraj bolały tak że wstając z fotela musiałem się podbierać z czego szczególny ubaw mieli moi "koledzy" z pracy. Dziś kiedy wstałem po bólu nie było właściwie śladu a to za sprawą maści którą sobie na obolałe miejsca wmasowałem. Pogoda za oknem dziwna niby ciepło w granicach 29* C ale jakoś ciężko się oddychało było mgliście i nieszczególnie na rower. Około 17 wszystko zaczęło się zmieniać. Zerwał się silny wiatr trochę gdzieś w oddali pohuczało pokropił symboliczny deszczyk i zrobiło się o 10* chłodniej. Myślałem że z jazdy nic nie będzie, zabrałem się za konserwację roweru. Około 19.30 zrobiło się tak przejrzyście że na horyzoncie pojawiły się kontury Beskidów i spokojnie bez wiatru że wyjechałem z domu. Wydawało się a nawet miałem pewność że jazda to będzie wielka udręka i walka z brakiem sił. Nic bardziej mylnego jechało się świetnie a po ostatnim rowerowym zmęczeniu nie został nawet mały ślad. Czuję MOC !!!



HZ 0:51:56 63%
FZ 0:27:02 32%
PZ 0:02:32 3%
Kategoria Samotnie


  • DST 200.11km
  • Teren 45.00km
  • Czas 09:18
  • VAVG 21.52km/h
  • VMAX 60.50km/h
  • Temperatura 25.6°C
  • HRavg 135 ( 67%)
  • Kalorie 8680kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

GMK i NPJ :) czyli podwójny cud :D

Sobota, 4 czerwca 2011 · dodano: 04.06.2011 | Komentarze 17

To że do tego wyjazdu doszło można własnie traktować w kategorii cudów. Jakoś nic się nie kleiło ale w sumie.... Otóż ba 6 pojechałem do służby. Po 14 powrót do domu i ogarnianie różnych spraw. O 17 omówiony jestem z Marcinem i sie spóźniam. Spotykamy się "po drodze" Jedziemy sobie przez las później ulicą w kierunku Zabrza i widząc własnie znak Zabrze spoglądam na kierownicę Marcina i oświeca mnie że nie mam lampki. Nawrót i pędem do domu i jeszcze większym pędem do Gliwic na GMK chciałem zdążyć zobaczyć wieżę radiostacji ale spóźnienie nie daje mi tej szansy, cóż może kiedy indziej. Dopadam ekipę gdzieś "na trasie" Resztę trasy przegaduję z Moniką o czym ? wstyd pisać ;) Powrót na plac Krakowski i stamtąd jedziemy grupą w kierunku Katowic, tempo fajne tylko te podjazdy :( trzeba pracować aby wjechać :D W Świętochłowicach robimy sobie na parkingu Lidl-a mały "piknik" i posilenia pączkami Pepsi i Bóg wie czym tam jeszcze co wyciągnął Mario z plecaka. Dokładnie przed 22 docieramy na lotnisko w Muchowcu gdzie czeka na nas reszta z znajomych w tym raptor który odłączył się od nas na moment w Rudzie Śląskiej oraz Michał i Jarek. Kilka minut po 22 osoba która prawdopodobnie była organizatorem Nocnego Przejazdu Rowerowego mówi " no="" to="" jedziemy i="" pojechali przez="" las="" w="" kierunku="" tychy="" pszczyna na="" swojej="" www="" organizator="" informuje="" przejazd="" ma="" by form rekreacji="" a="" jest="" dok odwrotnie od="" pocz tempo="" powoduje="" wygl niczym="" marat rowerowy mnie="" si podoba ale="" chyba="" nie="" o="" wy tutaj="" chodzi pod="" pszczyn droga="" lesie="" zamienia="" b k po="" kt my="" rowery="" jak sama="" pi prezentuje="" ze="" swoim="" zamkiem="" brukowanymi="" uliczkami szukamy="" otwartego="" sklepu="" kiedy="" go="" kluczeniu="" odnajdujemy="" szturmujemy="" wod r uzupe kalorii planowa powr pkp="" grupa="" do="" powrotu="" z="" nimi="" zreszt s : wje razy="" znak="" b-9="" docieramy="" najpierw="" katowic="" p chorzowa="" gdzie="" raptora="" ko bytomia jeszcze="" zaje myjni doprowadzi porz te nasza="" przygoda="" ja="" dostaj jarka="" prezent="" umili="" mi="" dodawanie="" tego="" wpisu>


Ja i Marcin jedziemy na 6 do służby i mamy "ciężki" dzień ale było warto.
Nocnego Przejazdu Rowerowego mówi " no="" to="" jedziemy i="" pojechali przez="" las="" w="" kierunku="" tychy="" pszczyna na="" swojej="" www="" organizator="" informuje="" przejazd="" ma="" by form rekreacji="" a="" jest="" dok odwrotnie od="" pocz tempo="" powoduje="" wygl niczym="" marat rowerowy mnie="" si podoba ale="" chyba="" nie="" o="" wy tutaj="" chodzi pod="" pszczyn droga="" lesie="" zamienia="" b k po="" kt my="" rowery="" jak sama="" pi prezentuje="" ze="" swoim="" zamkiem="" brukowanymi="" uliczkami szukamy="" otwartego="" sklepu="" kiedy="" go="" kluczeniu="" odnajdujemy="" szturmujemy="" wod r uzupe kalorii planowa powr pkp="" grupa="" do="" powrotu="" z="" nimi="" zreszt s : wje razy="" znak="" b-9="" docieramy="" najpierw="" katowic="" p chorzowa="" gdzie="" raptora="" ko bytomia jeszcze="" zaje myjni doprowadzi porz te nasza="" przygoda="" ja="" dostaj jarka="" prezent="" umili="" mi="" dodawanie="" tego="" wpisu>


HZ 2:36:20 28%
FZ 4:00:15 42%
PZ 2:41:13 29%

  • DST 39.18km
  • Teren 4.20km
  • Czas 02:08
  • VAVG 18.37km/h
  • VMAX 49.80km/h
  • Temperatura 22.9°C
  • Kalorie 1834kcal
  • Podjazdy 126m
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Serwis 110%

Czwartek, 2 czerwca 2011 · dodano: 02.06.2011 | Komentarze 13

110% po przebiegu 1579 kilometrów tyle zużycia po zbadaniu specjalistycznym przyrządem miał mój łańcuch o tajemniczo brzmiącym symbolu CN-HG53. Niestety waga jeźdźca robi swoje ;) Cóż począć trza wymienić. Pojechałem sobie parnym popołudniem do serwisu na wymianę. Miałem upatrzony model wyższy ale po rozmowie z Romanem przekonał mnie że wyższy model nie będzie służył mi dłużej. Koniec końców pozostałem przy obecnym modelu. Złote ręce Pana Józka i kolejne Romana doprowadziły do tego że mój napęd chodzi super. Nie obyło się bez dodatkowego zakupu :) na jutrzejszą Gliwicką Masą Krytyczną oraz późniejszym Nocnym Przejazdem Rowerowym Zaopatrzyłem się w gustowny bidon z dołączonym zestawem izotonika oraz żeli i batonów energetycznych. W sam raz na długą trasę.



Po zakupach pojechałem obrzeżami miasta do domu. Później wyjście z Majką oczywiście na rower :)


HZ 1:16:44 56%
PZ 0:44:33 33%
PZ 0:14:17 11%
Kategoria Samotnie


  • DST 35.88km
  • Teren 1.39km
  • Czas 01:54
  • VAVG 18.88km/h
  • VMAX 45.10km/h
  • Temperatura 26.2°C
  • HRavg 120 ( 60%)
  • Kalorie 1694kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dwa dni....

Poniedziałek, 30 maja 2011 · dodano: 30.05.2011 | Komentarze 12

Dzisiejszy dzień zaczął się wczoraj. Pierwszy raz pojechałem do służby na 22 rowerem. Jakoś po nockach jestem kompletnie rozbity i moje myśli kłębią się wokół łóżka. Myślałem że nóżki nie dadzą rady dojechać do domu. Nic bardziej mylnego. Kiedy wyjechałem o 6 rano na dworze było super. Wstało słońce nie chciało mi się wracać od razu do domu. Pojechałem pętelkę wokół Parku Miejskiego pustego budzącego się do życia z nieliczoną ilością śpiewających ptaków...
Zajechałem do domu i żałowałem że jeszcze nie pojeździłem bo kolejne 2 godziny się wywracałem w łóżku przy akompaniamencie kos spalinowych w ilości 7 (siedmiu). Po 12 byłem znów na nogach. Pojechałem więc na kilka minut do mamy później do sklepu odebrać pokrowiec do plecaka który dziwnie z niego wyparował w trakcie wydawania.



Pokręciłem się po mieście zjadłem lodzika i pojechałem przez Park Miejski do domu.
Nie jestem specjalnym fanem reklamowania produktów a tym bardziej robienia tego na BS ale przy obecnych czasach galopujących cen trzeba łapać się okazji aby wydać parę groszy mniej. Otóż często zakupy robię w Biedronce. Zaletą tej sieci jest to że na produktach podani są producenci czego nie uświadczymy w Lidl-u. Ostatnio przy okazji zakupów we wspomnianej Biedronce czyli sklepie dla biedaków ;) zauważyłem napój izotoniczny. Cena 1,49 zł. Wczytałem się w producenta i dowiedziałem się produkuje to firma Foodcare ta sama która produkuje kilka cenionych (markowych) produktów w tym 4move. Niestety jak na razie dostępny jest jeden smak jagodowy. skosztowałem i mnie smakuje.



HZ 1:24:15 59%
FZ 0:42:17 30%
PZ 0:06:03 4%