Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dynio z miasteczka Bytom (Kleinfeld). Mam przejechane 54296.81 kilometrów Jeżdżę z prędkością średnią 16.71 km/h. button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dynio.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Z przyjaciółmi,choć z jednym ;)

Dystans całkowity:15150.30 km (w terenie 1324.82 km; 8.74%)
Czas w ruchu:928:32
Średnia prędkość:16.32 km/h
Maksymalna prędkość:99.90 km/h
Suma podjazdów:9090 m
Maks. tętno maksymalne:200 (100 %)
Maks. tętno średnie:141 (71 %)
Suma kalorii:691462 kcal
Liczba aktywności:314
Średnio na aktywność:48.25 km i 2h 57m
Więcej statystyk
  • DST 69.30km
  • Czas 04:39
  • VAVG 14.90km/h
  • VMAX 41.30km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRavg 106 ( 53%)
  • Kalorie 3007kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wrocław i "Akcja Miglanc" ;)

Piątek, 15 lipca 2011 · dodano: 16.07.2011 | Komentarze 7

Poranek godzina 4:51 dzwoni telefon. Po drugiej stronie głos Marcina "gdzie jesteś ?" Zaspanym głosem mówię "osz ......." Dodatkowo spoglądam za okno i widzę ciężkie ołowiane chmury i padający deszcz. Zaspałem a mógłbym przysiąc że nastawiłem zegarek na równo godzinę 4. Później się okazało że zegarek nastawiłem na godzinę 4 ale na wtorek, środę i czwartek ;) Marcin uspokaja. Bilety są ważne 24 godziny a następny pociąg z Gliwic mamy o godzinie 7:59. Przestaje padać i o 7 stawiam się w umówionym miejscy. Ledwo podjeżdżam zaczyna nie padać a lać. Do Gliwic dojeżdżamy przemoczeni i niespecjalnie wyglądając, moje skarpetki zamiast białe zrobiły sie szare z błota a gęba cała w błotnych piegach. Na peronie a mamy czas bo namiętny głos mówi że pociąg ma 20 minut opóźnienia doprowadzamy do porządku nasze rowery. Podjeżdża do nas grupa rowerzystów w przedziale 15-70 lat która też jedzie tym pociągiem ale do Kołobrzegu a później na Bornholm. Podjeżdża pociąg i próbujemy wszyscy wejść przez wąskie drzwi do wagonu a następnie umieścić w przerobionym przedziale nasze ale nie tylko rowery i torby. Sprawa nie jest prosta, przedział przystosowany do przewozu 3 rowerów z czego 1 wieszak już jest zajęty. Zostało du "ulokowania" 6 rowerów :/ Na początku nasze lądują na korytarzu.



Później jednak układamy nasze rowery w przedziale i korzystamy z ich zapięcia rowerowego a sami sadowimy się w pustym przedziale. Następne 2 godziny upływa nam na miłej konwersacji. Z miłymi współpasażerami żegnamy się na dworcu we Wrocławiu gdzie rozpoczynamy naszą przygodę z tym miastem. Na początek remont dworca kolejowego. Peron na którym się znajdujemy już jest prawie gotowy i prezentuje się okazale. Widać że PKP chce aby wyglądał na EURO2012 okazale. Nic dziwnego Wrocław będzie miastem-gospodarzem tego turnieju. Zresztą wrocławski dworzec kolejowy zawsze wyglądał pięknie :)



Wyjeżdżamy z dworca w innym kierunku niż mamy :P Skutkiem czego trafiamy na obrzeża jakiegoś osiedla. Wbijamy na drogę rowerową i dojeżdżamy do Sky Tower wieżowiec okazały a my czujemy się malutcy.



Kilkoma ulicami i przy pomocy pani w kiosku docieramy do Starego Miasta. Można oczywiście usadowić się w jednej z licznych na Rynku kawiarni ale nie oto chodzi. Będziemy szukać krasnali. Pomysł Marcina świetny. Na początku udaje się nam odnaleźć kilka za pomocą wydrukowanej mapy ze strony www. Miglance bo tak je nazywam sprytnie się pochowały więc potrzebowaliśmy więcej wskazówek. W informacji turystycznej zaopatrujemy się w stosowna mapę i zaczynamy poszukiwania. Od razu przyznam że Marcin był w tym mistrzem, kilka lat harcerstwa a tym samym tropienia nie poszło na marne. Znajduje ich 95% z tych które udało nam się dojrzeć, a było ich trochę. Kilka zobaczyłem i ja a nawet zobaczyłem kumpla z pracy ;)







Mnie osobiście najbardziej przypadł ten przy oddziale banku:



Szukałem miglanca na rowerze i znaleźliśmy prześmiewcę który zrobił sobie rower z aparatu projekcyjnego ;)



kiedy nie widziałem przejechał się swoim małym rowerkiem po ramie mojego ;)



Inne moje nieliczne "zdobycze" to:






Kręcąc się po mieście nie sposób nie zauważyć Wrocławskiego Roweru Miejskiego Świetna sprawa i możliwość praktycznie darmowego poruszania się po mieście. Jedną z takich stacji naleźliśmy przy kolejnym wieżowcu w stylu beton i stal:





Wrocław to nie tylko krasnale i rowery ale wspaniałe zabytki. Rynek to Ratusz, okazała siedziba władz miejskich oraz plac ze wspaniałą fontanną i pomnikiem hrabiego Aleksandra Fredry.













Ciekawą "grę dla oka" fundują nam dwie malutkie kamieniczki z mikroskopijnymi okienkami na tle potężnego kościoła, zdjęcie tego nie oddaje najlepiej to zobaczyć na żywo:




Osoby niewidome nie są pozostawione same sobie i one mogą "zobaczyć"




Cała starówka ale nie tylko ona jest otoczona zabytkami i wieloma fontannami. Szkoda że dworzec świebodzicki nie spełnia swej roli bo to zacny obiekt.



Plac Solny to targ pachnących kwiatów oraz urocza fontanna.



Inne zabytki prezentują się niemniej okazale a niektóre z nich to połączenie tradycji i nowoczesności:









Czas odpocząć, posilamy się pyszna pizzą i jedziemy dalej. Trafiamy na most zakochanych. Jeśli ktoś nie wie to przychodzi się tutaj ze swoją "drugą połową" i przypina do mostu kłódkę po czym oboje wrzucają klucze do rzeki. jest to gwarancja wiecznej miłości i przywiązania.







Przejeżdżając kilkoma mostami nie sposób nie zauważyć budowli hydrologicznych. To między innymi tutaj rozegrały się dramatyczne chwili powodzi 1997 roku:







Kończymy naszą przygodę z Wrocławiem. Nie jest to miasto które można zwiedzić w jeden dzień i musimy tu wrócić.

Jedziemy na zatłoczony dworzec i sadowimy się w pociągu powrotnym. Elektryczny skład to więcej miejsca na nasze rowery ale siedzenia mniej wygodne. Ruszamy i jedziemy w kierunku domu. Nie jedziemy zbyt długo. Na przedmieściach Opola z mostu pod nasz pociąg skacze samobójca. Policja, prokurator, SOK, Pogotowie Ratunkowe każda z tych służb musi wykonać w tak przykrej sprawie swoje czynności. To powoduje że w polu stoimy równe dwie godziny. Część pasażerów opuszcza skład i w dalszą drogę udaje się na własną rękę. My zostajemy i czekamy. Z nudów wymyślamy co raz to nowe historie rozbawiając swoim "wisielczym humorem" nasz przedział. Przymusowy postój chcieliśmy uprzyjemnić sobie piwkiem ale sklepu w polu brak ? okazuje się że nie. Otóż kiedy pociąg rusza dosłownie po kilkuset metrach widzimy szyld "Biedronka" ale któż to mógł wiedzieć. Do Zabrza przyjeżdżamy opóźnieni dokładnie 124 minuty w pustym pociągu. W domach jesteśmy kilka minut przed północą.


  • DST 43.70km
  • Teren 4.21km
  • Czas 02:27
  • VAVG 17.84km/h
  • VMAX 55.20km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRavg 115 ( 57%)
  • Kalorie 1614kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bytom i Radzionków

Środa, 13 lipca 2011 · dodano: 14.07.2011 | Komentarze 3

Rankiem do służby na 7 a o 15 powrót w męczarniach pogodowych. Duszno parno nieznośnie. Podjazd pod górkę powoduje uczucie duszności w klatce piersiowej, ogólnie koszmar. Wracam do domu konsumuję dwa "niepasteryzowane" i grzecznie układam się na lewym boku na następne 3 godziny. Obudziłem się o 19 i było znośniej. Może nie chłodniej ale zerwał się wiatr i dawał lekkie odczucie chłodniejszego powietrza. Zadzwoniłem do Marcina i umówiliśmy się na 20 na małą wieczorną jazdę. O 20 melduję się na służbowym parkingu i jedziemy przez Park Miejski do Radzionkowa. Jedzie się o wiele lepiej niż kilka godzin wcześniej, jest czym oddychać. Wjeżdżamy do Radzionkowa od strony Rojcy. Mijamy bazę paliw, rondo i podjeżdżamy pod odnowiony plac przy ulicy Kużaja. Szkoda że nie działa fontanna niemniej plac prezentuje się okazale.





Wolno kluczymy uliczkami miejscowości. Podziwiamy jednorodzinną zabudowę. Dojeżdżamy do przejazdu kolejowego i omijając stojące samochody podjeżdżamy do szlabanu i grzecznie czekamy na podniesienie. Z drugiej strony podjeżdża inny rowerzysta rozgląda się na boki po czym przechodzi pod opuszczona rogatką i jedzie dalej. Obok na nastawni wisi wielki bilbord, odnoszący sie równierz do rowerzystów.



Wracamy do Centrum Radzionkowa, przejeżdżamy obok marketu Simply i Marcin zauważa kolejny mlekomat. Super mamy naprawdę blisko. Uradowani tym faktem wracamy do domów.



  • DST 22.56km
  • Teren 0.42km
  • Czas 01:28
  • VAVG 15.38km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRavg 103 ( 51%)
  • Kalorie 901kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto

Wtorek, 12 lipca 2011 · dodano: 12.07.2011 | Komentarze 1

Rano na 7 do służby. O 16 przyjeżdżają Iza z Zuzią. Jedziemy do Romana, dziewczyny na przeglądy gwarancyjne a ja ot tak do towarzystwa ;) Oczywiście jak to zwykle bywa sama rozmowa zabiera nam 2 godziny a rozmawiamy na tematy około rowerowe :) Wyszło na to że z serwisu wyjechaliśmy równo o 18. Później przez miasto do apteki, piekarni i domu.

Na koniec takie małe spostrzeżenie. Ludzie chorobliwie zazdrośni są nieznośni :D Leszku pozdRoweRek :)


  • DST 111.69km
  • Teren 10.00km
  • Czas 06:09
  • VAVG 18.16km/h
  • VMAX 55.70km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRavg 127 ( 63%)
  • Kalorie 6443kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siewierz i okolice

Sobota, 9 lipca 2011 · dodano: 09.07.2011 | Komentarze 5

Plan był taki aby pojechać do zamku w Ogrodzieńcu. Szykuję się na ten wyjazd już drugi rok, ale albo mi się nie chciało albo nie miałem z kim i jakoś tak ciągle coś stawało na drodze. Nadażyła się sposobność po pierwsze 3 dni wolnego :D po drugie dzieci się porozjeżdżały po obozach i rodzinie i :D:D i po trzecie miałem z kim jechać i to nie byle kim tylko moją żoną która postanowiła pojechać trochę dalej niż raz w miesiącu 10-20 kilometrów. Trochę się bałem czy da radę ale pocieszałem się że zawsze możemy wrócić PKP :/
Dokładnie o 10 umówieni jesteśmy z Zuzią. Ruszamy w kierunku Radzionkowa. Jedzie się milo spokojnie aż tu nagle Zuzia krzyczy z tyłu że coś się źle jej jedzie. Jak się ma dobrze jechać skoro z tyłu flak. Pięknie się zaczyna pomyślałem ale trzeba gumę zmienić. W słońcu nie była to specjalnie przyjemna czynność. dziewczyny trochę zdziwione że mam łyżki i że w ogóle potrafię to zrobić. Iza też zastanawia się głośno co zrobić jeśli takie coś stanie się w lesie czy szczerym polu i nie ma się latek czy też zapasowej dętki, stwierdziła też że dętki rowerowe powinny być na każdej stacji benzynowej. Czyżby odkryła niszę rynkową ? ;)





Jedziemy dalej i na wale jeziora w Świerklańcu robimy pierwszy postój. Picie batoniki musli i zdjęcia.





Jedziemy dalej. najpierw Wymysłów później Dobieszowice gdzie w sklepie uzupełniamy płyny i ucinamy sobie pogawędkę z miłą sprzedawczynią i znów w drogę. Dojeżdżamy do Rogoźnika, podjeżdżamy do źródła, ja się schładzam i gubi się Iza która mija miejsce wjazdu do źródła. Krótki telefon i Iza wraca na miejsce. Po kolejnym krótkim postoju jedziemy dalej. Mijamy Górę Siewierską i mamy kolejny piknik. "laski" wyciągają ogórki i wszystko co nadaje się do brzuszka i tak spędzają kolejne kilkanaście minut.



Mnie udaje się zrobić zdjęcie konika.



A skoro odpoczywają dziewczyny to rowerom też leżakowanie się należy.



Jedziemy polami do Twardowic, właściwie do tego momentu wszystko jest w porządku, znam drogę itp. niestety mylę skrzyżowania i źle skręcamy. Wsie jakby wyludnione, nikogo w obejściach a ja nie mam zwyczaju wchodzić komuś na posesję nawet mimo tego że jest otwarta brama.
Dojeżdżamy do wsi Sadowie II gdzie starsza kobieta źle wskazuje nam drogę. Dojeżdżamy do Toporowic gdzie w sklepie spożywczym dostajemy dokładne wskazówki. Jadąc ustalamy wspólnie że jest już za późno aby dotrzeć do Ogrodzieńca i jedziemy nad Zalew Przeczycko-Siewierski, tutaj też zostajemy na dłużej. Iza ma swój kryzys i ucina sobie 15 minutową drzemkę. Zuzia robi zdjęcia a ja jadę się zapoznać z terenem. Nie jest to miejsce przyjazne rowerzyście. Jeździć nie ma gdzie a leśne ścieżki to walka z piaskiem o równowagę. Wracam i zabieram się za zrobienie kilku pamiątkowych zdjęć. Najpierw rowery bo one są najważniejsze :)



Potem troszkę widoczków





Na koniec kilka wspólnych zdjęć oraz słit focie ;)





Zuzia jako alergiczka na zdjęcie bez odpowiedniej fryzury nie jest uwieczniona na żadnym zdjęciu :D Zbieramy się w poszukujemy drogi w kierunku Bytomia. Znów gubię drogę i dojeżdżamy do krajowej "1" Ruch straszny jakby wszyscy naraz wyjechali samochodami. Wracamy i chcemy objechać zalew ale dojeżdżając dojeżdżamy znów nad wodę. Rozmowa z wędkarzami i ci udzielają nam rady. Musimy dojechać znów do "1" i kawałek prowadzić poboczem. Tak robimy i po kilkuset metrach trafiamy do Siewierza. Tutaj jedziemy pod zamek gdzie troszkę focimy.











Kilkaset metrów dalej jest siewierski odnowiony Rynek. Robimy napojowe zakupy w sklepie dla biednych a ja oblatuję plac z aparatem, zresztą nie tylko plac bo w tym mieście jest co fotografować.

















Tablica pamiątkowa budowy OSP obchodzącej w tym roku 100 lecie istnienia prezentuje się świetnie



Siewierz to nie tylko Rynek ale i inne obiekty godne uwagi choćby dawny Ratusz obecnie Miejski Dom Tradycji i kościół. Jak prawie każde miasto ma też pomnik poświęcony Janowi Pawłowi II.







Pora wracać do domu ale nie tak od razu ale dookoła przez Zendek gdzie mamy taką oto parę z piłą ;)





Docieramy na koniec pasa startowego lotniska w Pyrzowicach, tutaj Izę dopada kolejny kryzys i kurcze mięśni. Rozpuszczony magnez i odpoczynek pod bramą i rozmowa z Martyną dodają sił na powrót do Bytomia.





  • DST 44.64km
  • Teren 2.51km
  • Czas 02:51
  • VAVG 15.66km/h
  • VMAX 44.30km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRavg 110 ( 55%)
  • Kalorie 1715kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

12 Zabrzańska Masa Krytyczna

Piątek, 8 lipca 2011 · dodano: 08.07.2011 | Komentarze 5

Do 15 gniłem w łóżku odsypiając zaległości po nocnych służbach. O 17 najpierw spotkanie z Zuzią a kilka minut później z Marcinem. Jedziemy do Zabrza na kolejną Masę Krytyczną. Jesteśmy pół godziny przed czasem i to doskonały czas aby zamienić choć kilka zdań z każdym znajomym. Udało się i pogadać z chłopakami z Zabrza jak i z Gliwic. Przejazd inny niż dotychczasowe bo "pod prąd" i lekko zmodyfikowaną trasą. Mnie ta zmiana bardzo się podobała tak samo jak buty pewnej rowerzystki.



Powrót na plac Wolności i posiłek w McDonald's. Kiedy sobie spokojnie siedzimy sącząc szejka jedząc frytki i co tam jeszcze telefonuje Iza proponując grilla na naszym ogródku. Obieramy kierunek Bytom i po 40 minutach meldujemy się na działce na której spędzamy z dwie godziny przy piwku i smażonej kiełbasce w towarzystwie swory komarów.


  • DST 62.96km
  • Teren 19.84km
  • Czas 03:14
  • VAVG 19.47km/h
  • VMAX 46.20km/h
  • Temperatura 22.8°C
  • HRavg 127 ( 63%)
  • Kalorie 3277kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

po mimo......

Poniedziałek, 27 czerwca 2011 · dodano: 27.06.2011 | Komentarze 4

.......ostatniego niepowodzenia dziś udało się zrealizować zaplanowany wyjazd. O 16 umówiony z Magikiem u mnie pod domem. Nie spóźniam się a o dziwo jestem 5 minut przed czasem :P. Kierunek Radzionków gdzie jedziemy do GWSH po wpis do indeksu Marcina "Pani Profesor" zamiast 16.45 zjawia się pół godziny później + pół godziny na wpis do indeksu daje godzinę przesiedzianą na stopniu schodów. Krew człowieka zalewa że robią laskę i biorą niezłą kasę :/ Koniec końców po zdobyciu podpisu jedziemy w trasę. Mijamy taki oto "witacz" jeden z ładniejszych jakie do tej pory widziałem



Trasa identyczna do tej lecz po drodze parę nowiści. Otóż w Laryszowie jak okiem sięgnąć pola kukurydzy.



Dla mnie wyglądają one identycznie lecz tak nie jest otóż są jej odmiany nazwane nazwiskami piłkarzy i to nie byle jakich z ligi okręgowej a takimi które chłopcy na podwórkach noszą na koszulkach :) Zidane, Ronaldinho. Kurcze a może odmiany ziemniaków nazwać nazwiskami fajnych kolarzy :)



Przy pałacu w Rybnej robimy krótki postój na batoniki musli, krótki bo muszki nie dają w spokoju posiedzieć. Fragmentem krajowej "11" docieramy do Boruszowic gdzie odkrywamy nieczynna Fabrykę Papieru. Jej krótka historię przybliża nam mila pani malująca plot a mieszkająca tuż przy bramie.

Fabryka papieru z 1894r. Wcześniej była tutaj wytwórnia materiałów wybuchowych "Lignoza". Większość zabudowań Boruszowic stanowią pozostałości koloni robotniczej wybudowanej w l. 1901-06. Domy zostały wybudowane z czerwonej cegły i muru pruskiego (poddasza).



Po drodze mijamy też ciekawą kapliczkę z własnym oświetleniem !!!



Docieramy do Śródmieścia. Kilka kółek wizyta na odnowionym dworcu PKP i docieramy do mlekomatu gdzie kupuję litr wypijam pół i dokupuję pół bo takie pyszne. Powrót do domu prawie o 22.


  • DST 34.37km
  • Czas 02:32
  • VAVG 13.57km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRavg 110 ( 55%)
  • Kalorie 1775kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

XXIV Bytomska Masa Krytyczna

Piątek, 24 czerwca 2011 · dodano: 24.06.2011 | Komentarze 11

Początek dnia to dostarczenie koła do serwisu wymiana szprychy oraz centrowanie. W gratisie dostałem wypucowana kasetę. O 16 wyjazd z domu i kierunek sklep dopilnować aby Zuzia na pewno kupiła rower, dopilnowałem doradziłem i nowy rower jest. Jego przecudnej urody właścicielka wraz zez swoim nabytkiem prezentują się okazale i dostojnie.





Ponad godzinne oczekiwanie w sklepie na poprawę pogody (deszcz) sprawiło że na Rynku zjawiło się mniej rowerzystów niż zwykle. A może to sprawiły wakacje...hmm.... Nieważne 130 osób to super liczba.









Była okazja do świętowania dziś oficjalnie i symbolicznie przecięto wstęgę oddając do użytku stojaki rowerowe ufundowane nam przez fundację All For Planet



Były przemówienia oklaski itp. Po krótkiej odprawie pojechaliśmy w trasę :)



Było jak zwykle zabawnie gwarno ogólnie luz blus ;) Powrót na Rynek i wspólnie z fundatorem mini konkursy w który zawsze się wygrywała a to torbę ekologiczna a to koszulkę :)
Jeszcze raz oklaskami podziękowaliśmy za stojaki i posłuchaliśmy pogadanki ślicznej policjantki o nowych przepisach i naszych OBOWIĄZKACH a nie tylko PRAWACH.



Na koniec strzeliłem fotki przy tabliczce upamiętniającej te dary.





Dla mnie zaskoczeniem była obecność masowiczki z Sydney
!!!

  • DST 5.77km
  • Teren 5.77km
  • Czas 00:34
  • VAVG 10.18km/h
  • VMAX 40.30km/h
  • Temperatura 24.2°C
  • HRavg 106 ( 53%)
  • Kalorie 367kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

I po balu.....

Czwartek, 23 czerwca 2011 · dodano: 23.06.2011 | Komentarze 10

Miała być fajna wycieczka po mleko prosto od krowy. Zaczęło się zupełnie przyjemnie. O 17 przyjeżdża Magik i spokojnym tempem przez Park Miechowicki jedziemy w kierunku Segiet-u dojeżdżamy do budowy A1. Podjeżdżam pod nasyp i w tylnym koe słyszę metaliczny brzdęk. Pomyślałem że może jakiś patyk stuknął o szprychę. Na budowie autostrady zastanawiam się że jakby to było wspaniale gdyby to nam budowano takie asfaltowe DdR-y ;)



Jedziemy dalej i jakoś dziwnie zarzuca mi tyłem, schodzę sprawdzam tył i widzę winowajcę a może winowajczynie.



Zatrzymuje się inny rowerzysta oferujący pomoc ale nie ma szprychy ani klucza. Nie ryzykując dalszej deformacji koła prowadzę rower do domu. I to by było na tyle, dziękuje dobranoc ;)


HZ 0:32:56 83%
FZ 0:01:16 3%
PZ 0:00:00 0%

  • DST 64.29km
  • Teren 9.64km
  • Czas 03:18
  • VAVG 19.48km/h
  • VMAX 66.70km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRavg 124 ( 62%)
  • Kalorie 2951kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Zuzią :)

Wtorek, 21 czerwca 2011 · dodano: 21.06.2011 | Komentarze 2

Dzień zaczął się od porannego wyjazdu w celu zlustrowania objazdu do Śródmieścia. Wytyczono go w związku z drążeniem tunelu pod skrzyżowaniem ulic Frenzla/Miechowicka/aleja Jana Nowaka Jeziorańskiego. Objazd poprowadzony w miarę logicznie nie ma innej alternatywy ale od razu porobiły się korki, mnie one oczywiście nie dotyczą. Urządziłem sobie slalom i stałem pierwszy przy sygnalizatorze :D



Ulicę wcześniej zobaczyłem konstrukcję i skojarzyłem ją z taką jaka jest stawiana przy budowie sklepu dla biedaków. Po bliższym przyjrzeniu okazało się że konstrukcja za mała a rozmowa wyjaśniła że to będzie przedszkole.



Wróciłem do domu i zabrałem się za parę domowych oraz działkowych obowiązków. Skosiłem trawę i skręciłem nowego grilla. O 17 umówiłem się z Zuzią, chciała gdzieś jechać i to ma być daleko. Wybrałem trasę na lotnisko do Pyrzowic. I to był chyba strzał w "10" bo Zuzia która nigdy jeszcze samolotem nie leciał cieszyła się na widok samolotów niczym dziecko. Pojechaliśmy na koniec pasa gdzie objadaliśmy się babką makową "made in żona"
Mam też niezłą szczupłą figurę ;)



W drodze powrotnej do domu spotykamy Romana z którym chwilę gawędzimy oczywiście o rowerach. W Radzionkowie zakupy w Lidl-u oglądanie wieczornej fontanny i powrót przez las do domu. W lesie lądują w błotnym rowie przez piszczące hamulce w Zuzi rowerze ale w piątek będzie dziewczyna miała nowy rower :D:D:D


HZ 1:50:59 48%
FZ 1:32:48 40%
PZ 0:13:25 6%

  • DST 59.83km
  • Teren 3.37km
  • Czas 03:03
  • VAVG 19.62km/h
  • VMAX 49.20km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRavg 117 ( 58%)
  • Kalorie 2479kcal
  • Sprzęt Scott Aspect 10 (20)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Reinkarnacja

Środa, 15 czerwca 2011 · dodano: 15.06.2011 | Komentarze 11

Każdy z nas zastanawiał się pewnie kim będzie w następnym wcieleniu lub kim był w poprzednim. Ja też się zastanawiałem i odpowiedź wyszła mi gołąb. Niemniej wracając do tematu to pobudka w środku nocy o 4.30. Dokładnie o 5.02 wyjeżdżam i jadę w kierunku Piekar Śląskich a konkretnie stacji paliw Orlen w Brzezinach. Tutaj jestem umówiony a jakże z Kosmą. A że mam o dziwo mam 15 minut czasu zamawiam na stacji średnio smakującą kawę. Punktualnie o 6.00 zjawia się Monika. Wpada jak pocisk na stację ;) Krótkie powitanie i opowieść jak to na odcinku Dąbrowa Górnicza-Piekary Sląskie średnia wyszła ponad 25 km/h, respekt. Dosiadamy rowerów i jedziemy w kierunku Żabich Dołów. Mam dużo czasu i nie po to wstawałem w nocy ;) aby wrócić do domu. Odwożę Monikę do pracy. Jedziemy nieznaną jej trasą. Mały postój robimy w Dolinie Górnika na małą wspólna "słit focię"



Jedziemy dalej przez Chorzów Stary. Obok Zakładów Azotowych Monia robi zdjęcie kulki i znów ma skojarzenia ;) Dalej dojeżdżamy do Szybu Prezydent ja odpoczywam Monika foci. Kilkaset metrów dalej dojeżdżamy do WPKiW. Jest pusto a nawet puściuteńko. Chwilę później przez pusty jeszcze o tej porze parking SCC dojeżdżamy do Centrum. Tutaj na jednym ze skrzyżowań rozmawiamy o lodach i chwilę później siedzimy w McDonald's zajadając się kręconymi z polewą ;) Gadamy śmiejemy się i tak upływa nam spokojne pół godzinki. Monika jedzie do pracy czyli ulicą Warszawską dojeżdżamy do jej firmy, żegnamy się a ja tą samą drogą wracam do Bytomia. Oniemiałem przy rondzie jak zobaczyłem kolor wody. I mam dwie hipotezy pierwsza najbardziej prawdopodobna to ta że ktoś wlał barwnika do wody. Natomiast druga wyssana z palca ale możliwa to ta że ktoś wlał 1000 litrów barszczu do wody ;) Niemniej świetnie to wygląda.



Dawno nie spędziłem tak udanego poranka w tak dobrym towarzystwie, dziękuję Moniko i musimy to koniecznie powtórzyć.


HZ 2:17:18 64%
FZ 0:56:25 27%
PZ 0:04:25 2%